Konflikt izraelsko-palestyński (tylko materiały z opisem) - ostatnia aktualizacja: 2024-04-23 21:36:06
Szwagier się nie jebie...
oczywiście dla chętnych smiechawaTV na YT
W internecie na żywo można było oglądać relację z otwarcia paczki.
O 18.00 wszystko stalo sie jasne.Paczka zawierala wiele starych dokumentow,wycinkow z gazet i listow.Czesc listow zostala nadana w Ameryce.Wedlug ekspertow najbardziej ekscytujaca jest szarfa podarowana przez Krola Haakona VII podczas wizyty w Otta w 1912 roku.
W paczce znaleziono wycinek gazety z data 18 sierpnia 1914 roku.Ciekawe jakim cudem znalazla sie w paczce zlozonej do depozytu 26 sierpnia 1912 roku?
"Tak czułem"
Akcija od 1:40
i nie zmienia się nic!
bonus:
Funkcjonariusze w Głuchołazach próbowali ukarać trzech mężczyzn za to, że spożywali denaturat w centrum miasta. Panowie odmówili przyjęcia mandatu, a sąd w Prudniku przyznał im rację.
Jak donosi serwis internetowy Glucholazyonline.com.pl, trójkę mężczyzn pijących w centrum miasta zarejestrował miejski monitoring. Przybyła na miejsce straż miejska próbowała im wręczyć mandat. Panowie odmówili, więc funkcjonariusze skierowali wniosek do sądu.
- Sąd Rejonowy w Prudniku postanowił mężczyzn napiętnować, ale nie ukarać. Jak uzasadnił, Ustawa o wychowaniu w trzeźwości zabrania picia alkoholu spożywczego w miejscu publicznym, ale przypomniał jednocześnie, że denaturat alkoholem spożywczym nie jest - mówi Tomasz Dziedziński, komendant straży miejskiej w Głuchołazach w rozmowie z TVP Opole.
Nowy przebój parków - dynks, borygo i płyn do spryskiwaczy
Źródło
Bójka na mieście się dzieje, czarni są więc i złodzieje,
Powiem czarni słyną z tego, nie ma przecież w tym nic złego.
Rasa taka uciśniona, powie każda biała żona.
Kobieta wyzwolona, feministka, czy studentka erasmusa,
Z ochotą rozkłada nogi dla czarnego fallusa,
Potem kevinek czy aaronek, trudny będzie miał każdy dzionek,
Tylko jeden rodzic - biała mama co egzotycznego wolała banana.
Trzeba więc frajera znaleźć nowego,
Co małego murzynka wychowa jak swego
Do wypadku doszło przed godziną 16 w niedzielę na obwodnicy Dębicy. Oplem vectra kierował 33-latek, obok niego siedziała 35-letnia żona, a samochodem podróżowało także ich dwoje dzieci: 13-letnia dziewczynka i roczny chłopiec.
- Kierowca zdecydował się na manewr wyprzedzania w miejscu, gdzie jest to zabronione. Mało tego. Droga jest w tym miejscu przedzielona wysepkami. Samochód jechał po pasie dla pojazdów jadących z naprzeciwka - relacjonuje Jacek Bator z dębickiej policji.
Szaleńczą jazdę przerwało ciężarowe iveco, w które uderzył czołowo rozpędzony opel. - Kierowca ciężarówki opowiadał, że widząc co się dzieje zwolnił, ale wypadkowi nie był w stanie zapobiec - mówi Mirosław Michno, prokurator z Dębicy.
Ranna kobieta i dzieci zostały zabrane do szpitala specjalistycznego w Rzeszowie, natomiast 33-latek został przewieziony do szpitala powiatowego w Dębicy. W najpoważniejszym stanie był roczny chłopiec.
Tomasz P. był przytomny i - jak wykazały badania - trzeźwy. - Został opatrzony i przyjęty na oddział ortopedii do sali na piątym piętrze, w której leżał już jeden pacjent - mówi Przemysław Wojtys, dyrektor dębickiego szpitala.
To właśnie z niej przed godz. 19 wyskoczył przez okno, popełniając samobójstwo. - Chwilę przed desperackim czynem oglądał w telewizji relację z pucharu świata w skokach narciarskich. Próbował też wykonać kilka połączeń pożyczonym od drugiego pacjenta telefonem, ale mu się to nie udało - mówi prokurator Michno. Wszystko wskazuje na to, żeprzed śmierci ą nie rozmawiał z ranną żoną o tym, w jakim jest stanie ona i ich dzieci. Kobieta sama zadzwoniła do szpitala i poinformowała o tym, że mąż ma problemy psychiczne.
- Lekarz zdecydował o przeniesieniu mężczyzny do innej sali. W chwli, gdy 33-latek wyskoczył przez okno, pielęgniarki już stały przy drzwiach z wózkiem, aby go zabrać. Zabrakło dosłownie kilkudziesięciu sekund - mówi Mirosław Michno.
Prokuratur bada m.in. to, czy do śmierci mężczyzny nie doszło z powodu zaniedbań w szpitalu oraz czy Tomasz P., który niedługo wcześniej spowodował wypadek, gdzie ucierpieli jego najbliżsi, był otoczony odpowiednią opieką.
- Jesteśmy szpitalem, a nie zakładem zamkniętym. Z wyjątkiem niektórych sal, każdy może podejść do okien i je otworzyć. Pacjent nie był stąd. Skąd mogliśmy wiedzieć o tym, że ma problemy psychiczne, skoro on sam o tym nie mówił? - pyta Przemysław Wojtys.
żródło:
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/1077578,najpierw-spowodowal-wypadek-potem-wyskoczyl-z-okna-piatego-pietra-w-szpitalu,id,t.html?cookie=1