Jeśli bycie pobitym, zgwałconym, porwanym dla okupu, a w najlepszym razie okradzionym nie należy do twoich ulubionych rozrywek - tych miast unikaj jak ognia. Przedstawiamy listę dziesięciu najniebezpieczniejszych miejsc na Ziemi.
Musimy być świadomi, że nie w każdym zakątku kuli ziemskiej zostaniemy powitani chlebem i solą.
"Na północ miasta policja nie wjeżdża. Nikt nie wkłada swoich rąk w rozżarzone węgła" - śpiewał kiedyś Kazik Staszewski w utworze "Nie zrobimy wam nic złego, tylko dajcie nam jego".
Te słowa są doskonałą ilustracją dla poniższego zestawienia. Zestawienia miejsc, gdzie człowiek ceniący sobie bezpieczeństwo, stabilizację i szeroko pojęty "święty spokój" nie powinien nigdy trafić. Ba! Nie powinien nawet pomyśleć o wycieczce do jednego z poniższych miast.
Harare:
Kiedyś nie było to takie straszne miejsce do życia, ale problemy ekonomiczne Zimbabwe spowodowały, że miasto pogrążyło się w nędzy i kryzysie. Galopująca hiperinflacja sprawia, że pieniądz traci na wartości w niewiarygodnym tempie (ceny podwajają się co 30 godzin!). Może więc zdarzyć się tak, że wjeżdżając do Harare jako bogacze, po paru dniach za nasze grube pliki banknotów nie kupimy nawet paczki zapałek. Miejscowi dobrze wiedzą, że w Zimbabwe nie ma sensu iść do sklepu po papier toaletowy. Taniej wychodzi podcieranie się tamtejszymi dolarami.
W Zimbabwe każdy obywatel był kiedyś miliarderem. Niestety zera na banknotach niewiele znaczą.
Bagdad:
Nieważne skąd pochodzisz - z USA, czy z innego zakątka świata - w Bagdadzie nie będziesz bezpieczny. Zamachy terrorystyczne, uliczne strzelaniny, czy podkładane ładunki wybuchowe wciąż są tu ogromnym zagrożeniem. Najgorsze jest to, że w trakcie zamieszek, czy zamachów bombowych giną także przypadkowi ludzie.
Zamachy bombowe wciąż zdarzają się na ulicach Bagdadu.
San Pedro Sula:
To miasto w Hondurasie przebojem wdziera się na listę tych o największym współczynniku morderstw. W 2011 wynosił on 86 na 100 tysięcy mieszkańców (statystyki policyjne mówią o 1200 osób zabitych).
Problemem tego 800-tysięcznego miasta jest zorganizowana przestępczość. Brutalne pobicia, porwania dla okupu, czy mafijne egzekucje, to smutna codzienność w San Pedro Sula. Policja nawet nie próbuje walczyć z kartelami, gdyż nie jest w stanie wygrać wyścigu zbrojeń ze świetnie wyposażonymi bezwzględnymi gangsterami.
Nawet jeśli znasz hiszpański, spotkanie z przyjemniaczkami z gangu San Pedro Sula nie należy do przyjemności.
Reszta w komentarzu.
Musimy być świadomi, że nie w każdym zakątku kuli ziemskiej zostaniemy powitani chlebem i solą.
"Na północ miasta policja nie wjeżdża. Nikt nie wkłada swoich rąk w rozżarzone węgła" - śpiewał kiedyś Kazik Staszewski w utworze "Nie zrobimy wam nic złego, tylko dajcie nam jego".
Te słowa są doskonałą ilustracją dla poniższego zestawienia. Zestawienia miejsc, gdzie człowiek ceniący sobie bezpieczeństwo, stabilizację i szeroko pojęty "święty spokój" nie powinien nigdy trafić. Ba! Nie powinien nawet pomyśleć o wycieczce do jednego z poniższych miast.
Harare:
Kiedyś nie było to takie straszne miejsce do życia, ale problemy ekonomiczne Zimbabwe spowodowały, że miasto pogrążyło się w nędzy i kryzysie. Galopująca hiperinflacja sprawia, że pieniądz traci na wartości w niewiarygodnym tempie (ceny podwajają się co 30 godzin!). Może więc zdarzyć się tak, że wjeżdżając do Harare jako bogacze, po paru dniach za nasze grube pliki banknotów nie kupimy nawet paczki zapałek. Miejscowi dobrze wiedzą, że w Zimbabwe nie ma sensu iść do sklepu po papier toaletowy. Taniej wychodzi podcieranie się tamtejszymi dolarami.
W Zimbabwe każdy obywatel był kiedyś miliarderem. Niestety zera na banknotach niewiele znaczą.
Bagdad:
Nieważne skąd pochodzisz - z USA, czy z innego zakątka świata - w Bagdadzie nie będziesz bezpieczny. Zamachy terrorystyczne, uliczne strzelaniny, czy podkładane ładunki wybuchowe wciąż są tu ogromnym zagrożeniem. Najgorsze jest to, że w trakcie zamieszek, czy zamachów bombowych giną także przypadkowi ludzie.
Zamachy bombowe wciąż zdarzają się na ulicach Bagdadu.
San Pedro Sula:
To miasto w Hondurasie przebojem wdziera się na listę tych o największym współczynniku morderstw. W 2011 wynosił on 86 na 100 tysięcy mieszkańców (statystyki policyjne mówią o 1200 osób zabitych).
Problemem tego 800-tysięcznego miasta jest zorganizowana przestępczość. Brutalne pobicia, porwania dla okupu, czy mafijne egzekucje, to smutna codzienność w San Pedro Sula. Policja nawet nie próbuje walczyć z kartelami, gdyż nie jest w stanie wygrać wyścigu zbrojeń ze świetnie wyposażonymi bezwzględnymi gangsterami.
Nawet jeśli znasz hiszpański, spotkanie z przyjemniaczkami z gangu San Pedro Sula nie należy do przyjemności.
Reszta w komentarzu.