kocur napisał/a:
Bardzo ładnie, czuć wiosnę. Mam nadzieje że starzy motopizdy pokryją szkody .
Czekam na więcej, najlepiej na hardzie.
Ja natomiast wszystkim motopizdą życzę lądowania na drzewach i innych barierkach. Ha tfu na to kurestwo.
Do pewnego momentu fajnie było czuć się motocyklistą, należeć do elitarnej grupy warzyw, ale gdy na kolejnym z rzędu zlotu zrobił się syf, jak tylko wjechał alkohol, katowanie silnika do odciny o 5 rano (ponad 100 dB na wydechu, a jakże), gdzie ludzie przyjechali na ośrodek wypocząć, dałem sobie spokój z wszelkimi klubami motocyklowymi (swoją drogą, debil, który tak zrobił, rozjebał sobie silnik — wracał do domu na lawecie). Lubię jeździć na jednośladach, zapierdalam tylko na pustych odcinkach dróg ekspresowych, bo każdy kierujący motocyklem zapierdala i to lubi. Jak będę to robił wśród pojazdów, to w końcu ktoś mnie nie zauważy w lusterku lub zrobi coś nieprzewidywalnego i będzie problem.
I co to nie słyszałem prawie przed lub po każdym zlocie, że kolega nie dojechał, bo go coś rozjebało po drodze lub sam się rozjebał. Nie żal mi ich. Oczywiście zawsze jest pierdolenie, że to wina samochodu, bo wymusił, albo drzewa, bo rosło na zakręcie. Jasne, tylko że auto wygląda jakby zawinęło się na motocyklu.
Dużo mi się zdarza sytuacji, gdzie kierowcy po prostu nie zauważają jednośladów, bo jesteśmy "mali". Wystarczy jeździć defensywnie i z odpowiednią prędkością, to prawie zawsze wyhamujesz lub szkody na zdrowiu będą marginalne. Najwięcej wymuszeń pierwszeństwa na jednośladach (rowery czy motocykle) jest przy włączaniu się do ruchu lub na skrzyżowaniach bez świateł.
I jeszcze anegdotka na koniec, gdy miałem najsłabszą maszynę w grupie, jak jechałem na zlot, usłyszałem "spoko, będziemy jechać spokojnie". A po chwili 140 km/godz. na drodze krajowej... To ja nie chcę wiedzieć co się dzieje, jak im się "spieszy".