Podniesiński burak jebany, najpierw pierdoli o Zonie jako swoistym muzeum i nie podoba mu się przestawianie krzeseł, przedmiotów itp., a tu sam przerzuca kartki na poczcie. Ja ze względu na szacunek i pamięć do miejsca nie dotykałem, jeśli nie było potrzeby, a już na pewno nic nie zabierałem.
Zazdroszczę tylko gościowi uporu i kontaktów, bo dużo wejść potrafił sobie załatwić. Pieniądze to nie wszystko, trzeba jeszcze wiedzieć komu i za co je dać.