Za kierownicą czarnego volkswagena siedział 28-letni attaché ambasady Kuwejtu Abdullah Kh Aekh AlD-eyain. Nie zważając na światła, jechał z dużą prędkością po Warszawie. Na pasach uderzył przechodzącą przez nie kobietę. Nie tylko spowodował wypadek, ale jego samochód zepchnął jeszcze z jezdni inne auta. Kierowca zbiegł.
Kobieta, Jadwiga Zimna zmarła pięć godzin po wypadku. Miała uszkodzoną wątrobę, rozerwaną śledzionę i nadnercze, krwiak śródmózgowy i pękniętą kość pokrywy czaszki.
Attaché tłumaczy, że nie zatrzymał się, bowiem pędził do ambasady, by znaleźć kogoś, kto pomoże mu się porozumieć z policją. Na miejsce wypadku wrócił, ale już ze znającym język polski pracownikiem ambasady. Przyjechał nowym samochodem.
Dyplomata - zgodnie z konwencją wiedeńską - jest chroniony immunitetem. Nic mu nie można zrobić.
Dyplomata tłumaczył, że uciekł z miejsca wypadku, bo "nie zna polskiego i tutejszych zwyczajów".
ŹRÓDŁO
W takich przypadkach, jak mówi prokuratura, wszystko zależy od "dobrej woli strony kuwejckiej", czyli - tłumacząc na nasze - gówno mu można zrobić.