P- jak się pan nazywa?
J- XXX XXX, prosze przyjechać na ulice XXX, ponieważ leży tu ranny człowiek, ma rozwaloną głowę i się nie rusza
P- niestety w tej chwili nie mamy dostępnej karetki
J-... To może niech ją pani załatwi, bo się człowiek wykrwawi
P- przecież mówie panu, że nie mamy karetki...
J- sekundę temu przyjechała policja, ale tłumaczę pani, że nie obejdzie się bez pomocy medycznej.
P- pan mnie chyba nie słucha! Przecież mówie panu, że nie ma ani jednej karetki!
Jeśli tak ma wyglądać pomoc ze strony szpitala w naszym kraju, to ja dziękuję... Chyba nie musze przypominać historii o matce, która czekała na karetkę 4 godziny ,,bo nie mieliśmy karetek". Dziecko zmarło. Spytacie, to co mieli zrobić? Skoro matka przestawiła jasno sytuacje (,, dziecko przelewa mi się przez ręce") to czy do kurwy nędzy trudno wziąć swój osobisty samochód lub zawiadomić jakiegoś pracownika?
To chyba tyle. I na koniec, ludzie: nie przejeżdżajcie obojętnie jak widzicie kogoś leżącego, nawet jeśli jest pijany.