Uruchamiając stary telefon znalazłem zdjęcia z mojego własnego zderzenia. Zwierządko nie miało szans, bo padało i moja prędkość była zbliżona do przelotowej autostradowej.
Pluszaczka nie zabrałem ze sobą, bo nie miał by go kto przyrządzić.
Chyba dostała w dupsko bo ten rozbryzg śmierdział gównem.
Historia o tyle ciekawa i szczęśliwa że trafiła w lampę która była już wcześniej pęknięta (2-gą już dawno kisiłem na półce) i wreszcie ją wymieniłem bo mi już przeglądu nie chcieli podbijać.
Pluszaczka nie zabrałem ze sobą, bo nie miał by go kto przyrządzić.
Chyba dostała w dupsko bo ten rozbryzg śmierdział gównem.
Historia o tyle ciekawa i szczęśliwa że trafiła w lampę która była już wcześniej pęknięta (2-gą już dawno kisiłem na półce) i wreszcie ją wymieniłem bo mi już przeglądu nie chcieli podbijać.