Nie zgodzę się z tą wypowiedzią. Ani Wizna, ani Monte Cassino nie miało ŻADNEGO wpływu na granice Polski po wojnie. Co do sensowności pierwszego można dyskutować - podczas wojny obronnej we wrześniu traciliśmy świetnych żołnierzy osamotnionych w boju przez naszych "sojuszników". Pewnie nasi musieli chwilę ochłonąć po takiej reakcji zachodu. Zostawiłbym jednak kwestie września.
Monte Cassino: śmierć naszych rodaków w bitwie o jakiś klasztor w górach gdzieś daleko pod koniec wojny... Zdobyliśmy ten budynek - i co nam to dało poza mogiłami? Szacunek? Jakoś przy procesie szesnastu nikt z zachodu nie podnosił głosu. Po układzie Sikorski - Stalin (przeszedł do historii jako Sikorski - Majski), człowiek który do teraz ma swoje ulice w każdym większym mieście oddał nasze wschodnie ziemie w zamian za pomoc w odzyskiwaniu ziem polskich dla ZSRR. To jest dopiero interes, nie? Pominę tutaj temat gułagów. Wyszło na to, że nasza piękna operacja "Burza" okazała się pomocą w oddawaniu ziem dla kolejnego okupanta. Przykładem może być AK na Wołyniu, Lubelszczyźnie i Wileńszczyźnie. Po ujawnieniu się przywódców aresztowano. Ujawnianie struktur, które Gestapo nie było w stanie zniszczyć przed NKWD wydaje się być lekko złym pomysłem. Tym bardziej, że opinia publiczna wiedziała o zbrodni katyńskiej. Kulminacją tego było powstanie warszawskie, gdzie w całej historii rzeczypospolitej oddaliśmy najtaniej krew Polaka - 1 Niemiec za 100 naszych. Jakoś Niemcy nie mordowali naszych, kiedy się nie zgłosili do kopania rowów. A co do zaskoczenia odnośnie agresywności Niemców w tłumieniu - likwidowanie getta mogło być wystarczającym przykładem. Nasze wojsko nie było w stanie obronić ludności cywilnej (co chyba jest nadrzędną rolą wojska) i to doskonale pokazuje rzeź Woli. Zakładając, że jakimś cudem byśmy wygrali to powstanie - czy oni myśleli, że ZSRR ominie Warszawę w obawie przed straszliwym gniewem Polaków? Traciliśmy prawdziwy kwiat narodu podczas całej wojny w zamian za nic. Na koniec warto zobaczyć jak Hitlerowcy opuścili naszą stolicę. Uciekli, bo nie chcieli dać zamknąć się w kotle jak pod Stalingradem. Sam generał Sosnkowski (strasznie szanuję tego człowieka) nie chciał wybuchu powstania, a główny prowodyr - Okulicki został aresztowany przez NKWD w 1941 roku (po Katyniu). Zastania fakt, że został wypuszczony oraz w 1945 roku został on skreślony ze stanu Polskich Sił Zbrojnych. Nie często wojsko coś takiego robi. Chyba jego akta do teraz nie są ujawnione przez Rosjan.
W Krakowie nie wybuchło powstanie i jakoś dzisiaj nikt nie zarzuca zdrady dla AK z tego regionu.
Warto zobaczyć jak Łupaszka bronił Polaków przed partyzantką sowiecką. Był najbardziej dozbrojony przez... Niemców, którzy zaoferowali spokój za spokój. Moim zdaniem w 44 roku powinniśmy pozostać neutralni. I pozwolić Niemcom wykrwawiać sowiecką armię w spokoju. A co do włączenia naszych ziem do ZSRR - jak skończyli Czesi? Powiedz tam, że powinni walczyć i zburzyć Pragę...
Dla jasności - chwała naszym żołnierzom. Np. podczas powstania wykonywali rozkazy, gdzie 1 na 7 miał broń, Wizna itp. Ciężko o bardziej zdyscyplinowanych i wiernych patriotów. Uważam tylko, że nie zawsze trzeba się napie****ać i to powinni rozumieć nasi kochani przywódcy. Zobaczcie na nasz "cud nad Wisłą" - jak można nazwać cudem zwycięstwo armii o podobnej sile? Po prostu bolszewicy nie mieli ogromnej przewagi, wiec dostali wpie***l.
Na zakończenie dwa cytaty:
"Na wojnę nie idziesz po to aby zginąć za ojczyznę, ale po to aby tamten sk**** zginął za swoją" - Patton,
"Mało jest zalet, których by Polacy nie mieli, i mało błędów, których udałoby im się uniknąć" - Churchill.