![](https://i.sadistic.pl/images/avatars/1014504423650d5ce2b0684.png)
![](https://i.sadistic.pl/images/avatars/1014504423650d5ce2b0684.png)
Ma rację. Amerykanie to tłuste świnie. Ale to nie przez tłuszcz a przez cukier i syrop glukozowo-fruktozowy który dodają tam do wszystkiego. Najgorsze są słodzone napoje. Od tego się tyje najbardziej. Raz wychodziłem z Tesco i zobaczyłem przed sobą bardzo tłustą dziwkę pchającą z trudem wózek pełen czegoś. Żeby się upewnić czego nie powinienem kupować zerknąłem przez jej ramię. Miała tam kilka multipacków chipsów i 6 dwulitrowych butelek coca-coli.
Żeby to tylko w USA tak było. U nas też we wszystkich wysoko przetworzonych (i nie tylko) produktach jest najebane pod sufit różnych szkodliwych i tuczących gówien. Myślący ludzie tego syfu nie jedzą, ale wielu jednak żre, w myśl zasady "nieważne czym, byle tylko napchać bebzon".
Ale to nie przez tłuszcz a przez cukier i syrop glukozowo-fruktozowy
Uprawiają w USA ogrom kukurydzy i gdzieś trzeba upchać to co wyrośnie, wymyślili więc żeby robić z niej syrop glukozowo-fruktozowy (straszne gówno, jeśli widzicie go w składzie to unikajcie takiego produktu) który wciskają do wszystkiego, dzięki temu amerykańska służba zdrowia zarabia kokosy.
Ma rację. Amerykanie to tłuste świnie. Ale to nie przez tłuszcz a przez cukier i syrop glukozowo-fruktozowy który dodają tam do wszystkiego. Najgorsze są słodzone napoje. Od tego się tyje najbardziej. Raz wychodziłem z Tesco i zobaczyłem przed sobą bardzo tłustą dziwkę pchającą z trudem wózek pełen czegoś. Żeby się upewnić czego nie powinienem kupować zerknąłem przez jej ramię. Miała tam kilka multipacków chipsów i 6 dwulitrowych butelek coca-coli.
Do jutra może nawet nie starczyło...
Oprócz jakości, znaczenie ma też i ilość. A ci żrą dwa obiady dziennie, plus ich śniadanie to też nie dwie kromki chleba z czymś tam a dania obiadowe tyle że mniejsze (to ostatnie ma zastosowanie do powiedzmy 10% społeczeństwa).Amerykanie żrą najgorszy syf jaki moze być jeszcze uznany za jedzenie. Ich śniadania produkują drive-ins, pełno jest tam sieciówek z syfem w kubełkach.
Kiedyś jak mi się przytyło stosowałam różne diety, ze słabym efektem. A wystarczyło odstawić napoje i słodycze, teraz żrę jak leci a problemów z wagą nie mam.Ma rację. Amerykanie to tłuste świnie. Ale to nie przez tłuszcz a przez cukier i syrop glukozowo-fruktozowy który dodają tam do wszystkiego. Najgorsze są słodzone napoje. Od tego się tyje najbardziej.