Patrząc na to chłodnym okiem to koleś robi dokładnie to, co większość młodzieży w USA w jego wieku - rozbija się samochodami, pali zioło, pije browary i szlaja sie z podobnymi sobie po klubach z gołymi laskami. Tak samo też, jak jego rówieśnicy robi to wszystko na raz i z tego powodu ma kłopoty z prawem. Jedyną różnicą jest skala - drogie samochody i kluby, o aresztowaniu następnego dnia trąbi pół świata, dragi i alkohol przypuszczam w gatunku dostępnym zwykłym śmiertelnikom. Poza bardzo nagannym prowadzeniem samochodu po pijaku chłopak tak naprawdę nie robi niczego złego, a ze mu szajba odpierdala i gwiazdorzy np. rzucając się z łapami do kierowcy limuzyny to raczej kwestia bardziej wieku, a nie fortuny i sławy, które mu zostały dane. Niech uzywa życia, bo za 5 lat nikt o nim nie będzie pamietał.
Ktos tam wyżej porównał go do Hendrixa, Morrisona i Winehouse. BZDURA. Hendrix był jednym z najlepszych gitarzystów świata i ikoną swojego pokolenia, Morrison wokalistą jednego z najbardziej rozpoznawalnych i mających gigantyczny wpływ na setki artystów zespołu, a Winehouse naprawdę ciekawy głos i oryginalną muzyke nie wpasowującą się w szajs z MTV dla przygłupów. Za to Bieber to idealny produkt popkultury dla młodego, mało wymagającego odbiorcy - cieniutka powłoczka, a pod nią pustka.