Lubisz oglądać nasze filmy z dobrą prędkością i bez męczących reklam? Wspomóż nas aby tak zostało!
W chwili obecnej serwis nie jest w stanie utrzymywać się wyłącznie z reklam. Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
...Co to ma być? Jak byłem mały robiłem domek z patyczków suchych, do domku wdupcałem ludzików z plasteliny a następnie podpalałem.
Robiłem wozy strażackie a raczej stacje gaśnicze, za gaśnice robiły strzykawki 2ml, nastepnie wkraczali strażacy - przeważnie szukali ciał, na początku zmarłych określałem, tzn strażacy określali na oko potem zrobiłem system, że na piersi ofiar przyklejałem małą karteczke z literką O jak ofiara, jesli po pożarze mozna bylo odczytać o - ofiara trafiała na ojom (zrobiłem salke na wzór sali z na dobre i na złe, lekarzem prowadzącym była doktor zosia, burskiego nie lubiłem, od początku wydawał się chujem)
Potem robiłem z plasteliny radiowozy (komendantem byłtaki gośc ze sprawy dla reportera), reporterów - głowną reporterką była ta dupeczka z tele experesu, olech czy jakoś tak się dziś zwie, karetki, trumny, karwany - karawan był taki wpizdu aby pare ciał mógł zabrać, samochód premiera i doradców - mieli określić szkody. U mnie premier był porządnym człowiekiem i przeważnie wydawał zgodę na budowe nowego domu z oczywiście znów wadliwa instalacją gazową - przez ekipe budowlaną koszmar spotykał ludzików co 2 dzień.
Niestety moje zabawy zostały zabronione gdy zacząłem do domku dolewać spirytusu salicylowego
Dodam, że operacje w moim szpitalu były o wiele bardziej zaawansowane niż dziś w polsce, sztuczne nogi, ręce, płuca itp. Niestety przetarg a w tedy określałem to po prostu dostarczyciel flaków robiłwadliwe psujące się częsci, ale to historia na inną pore.
Reasumując, TO było coś a nie jakieś gówno z zapałek.
Hah! Miałeś fajna wyobraźnie Ja robiłem podobne rzeczy, ale nie ludzikom z plasteliny, tylko robakom, mrówkom, muchom i nawet ślimaki się zdarzały. Robaki zazwyczaj wkładałem do butelki i rzucałem nią o ściany, ziemie, a potem patrzyłem jak stworzenia w środku się rozpierdoliły. Ślimaki natomiast lubiłem przybijać gwoździem do deseczki i patrzyłem jak powoli umierają. Muchy kończyły bez nóg i skrzydeł, a pewnie do dzisiaj nie wszyscy wiedzą, że te większe potrafią latać bez głowy Oj te czasy już nie wrócą, kiedy biegało się po parkach szukając robali, budując szałasy, bawiąc się w wojnę i w szkołę przetrwania. Kiedyś było fajnie
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów