Nie wiem ile w tym jest prawdy, ale brzmi jak kiepski żart:
"Rozporządzenie Dublin 2, czyli dlaczego nie da się zatrzymać lawiny nielegalnych imigrantów w Polsce
Do niedawna przybysze z trzeciego świata traktowali Polskę jako miejsce tranzytu. Przylatywali na teren Rzeczypospolitej i natychmiast przemieszczali się do innych państw członkowskich. Lepiej sytuowanych, czyli Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Francji. U nas zostawać nie chcieli i wiedzieli co robią, ponieważ do niedawna nasz system społeczny nie miał im nic do zaoferowania. Tymczasem w 2011 roku to się diametralnie zmieniło. Polska została zmuszona do podpisania unijnego rozporządzenia o nazwie Dublin 2, które mówi, że uchodźca ma bezwzględnie mieszkać w tym kraju, w którym jego noga pierwszy raz stanęła na unijnej ziemi. Ta regulacja zniszczyła całkowicie na przykład Grecję (z racji położenia geograficznego nielegalni imigranci często przekraczają greckie granice). Teraz to się dzieje u nas. Co więcej, jeśli mieszkający w Anglii uchodźca zostaje przyłapany na tym, że zarejestrował się w Polsce, to rząd Wielkiej Brytanii, nawet po kilku latach, wydali go na teren naszego kraju. Z drugiej strony ta sama Unia zmusiła Polskę do wprowadzenia programu pomocy integracyjnej dla tych ludzi – czytaj: muszą mieć zasiłki (1149 zł na OSOBĘ w rodzinie uchodźcy), mieszkania i żywność. Czyli co? Unia czyści się po cichutku z imigrantów i w świetle prawa, (które nasz rząd podpisał) legalnie deportuje ich do nas i nakazuje nam żywić i ubierać do końca życia. Co więcej! Na mocy porozumień i nacisków Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka imigrant/uchodźca ma pełne prawo ściągnąć do Polski (ponownie za nasze pieniądze) całą, przeważnie liczną rodzinkę.
Tak to się właśnie odbywa. Ale tego nikt Wam w TVN nie powie."
Annika Karel
No cóż, chyba trza odkładać pieniążki...
Edit: A tutaj pokrewny i dość świeży (25.10.2013 r.) artykulik z Rzeczpospolitej:
"Rekordowa liczba emigrantów szturmuje polskie granice. Bez wiz, dokumentów i pieniędzy.
W ciągu półtora roku Polska odmówiła wjazdu 52 tys. osób ze Wschodu – to nienotowany dotychczas rekord – wynika z danych Straży Granicznej.
Chodzi głównie o Rosjan narodowości czeczeńskiej, ale też Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów. Dla wielu z nich celem są Niemcy, a Polska jest często tylko przystankiem.
– Tysiące obcokrajowców zawracanych jest spod wschodniej granicy przede wszystkim z powodu braku wizy lub dokumentu pobytowego dla państw strefy Schengen. Często przedstawiają fikcyjne zaproszenie polskiej firmy lub nie posiadają pieniędzy na pobyt w kraju – mówi Agnieszka Golias, rzeczniczka Straży Granicznej.
Falą emigrantów ze Wschodu prócz Straży Granicznej zalany jest również Urząd do spraw Cudzoziemców, który do połowy października przyjął ponad 14 tys. wniosków o status uchodźcy.
– To znaczy, że jest ich dwa razy więcej niż rok wcześniej. Jest to historyczny rekord, z czego niemal 83 proc. to obywatele Rosji narodowości czeczeńskiej – mówi „Rz" Rafał Rogala, szef Urzędu do spraw Cudzoziemców.
– Niewątpliwie u podstaw tej rekordowej fali są przyczyny ekonomiczne – tłumaczy Rogala. Jak podkreśla, to także efekt plotki mówiącej o tym, jakoby Niemcy potrzebowali 600 tys. imigrantów do pracy. – Tyle tylko, że wysoko wykwalifikowanych – dodaje Rogala.
W Internecie można było przeczytać, że wzrosły zasiłki socjalne.
Efekt tej plotki odczuła także Francja, z której do Niemiec zaczęli wyjeżdżać ich imigranci.
Cztery lata temu m.in. właśnie dzięki plotce, która krążyła po Gruzji (mówiła o tym, że Polska rozdaje uchodźcom mieszkania i daje na życie po kilkaset euro), do Polski przyjechało ponad 5 tys. Gruzinów, głównie młodych, do 45. roku życia.
Polska nie odczuwa napływu dużej liczby Syryjczyków, którzy uciekają z ojczyzny trawionej konfliktami (wyjechało ponad 2 mln obywateli).
– Obecnie ten problem mają np. Bułgarzy, do których wyemigrowało tysiące Syryjczyków – mówi Rogala. Zasadniczo jednak mieszkańcy trawionego wojną obszaru uciekają głównie do krajów, gdzie już licznie mieszkają ich rodacy, np. do Szwecji.
Szef Urzędu do spraw Cudzoziemców nie ukrywa, że brak możliwości wjazdu do Polski lub przyznania statusu uchodźcy niejednokrotnie są dramatami emigrantów. – W Polsce mamy największy w Europie wśród emigrantów odsetek kobiet z dziećmi – mówi „Rz" Rogala."
"Rozporządzenie Dublin 2, czyli dlaczego nie da się zatrzymać lawiny nielegalnych imigrantów w Polsce
Do niedawna przybysze z trzeciego świata traktowali Polskę jako miejsce tranzytu. Przylatywali na teren Rzeczypospolitej i natychmiast przemieszczali się do innych państw członkowskich. Lepiej sytuowanych, czyli Wielkiej Brytanii, Niemiec czy Francji. U nas zostawać nie chcieli i wiedzieli co robią, ponieważ do niedawna nasz system społeczny nie miał im nic do zaoferowania. Tymczasem w 2011 roku to się diametralnie zmieniło. Polska została zmuszona do podpisania unijnego rozporządzenia o nazwie Dublin 2, które mówi, że uchodźca ma bezwzględnie mieszkać w tym kraju, w którym jego noga pierwszy raz stanęła na unijnej ziemi. Ta regulacja zniszczyła całkowicie na przykład Grecję (z racji położenia geograficznego nielegalni imigranci często przekraczają greckie granice). Teraz to się dzieje u nas. Co więcej, jeśli mieszkający w Anglii uchodźca zostaje przyłapany na tym, że zarejestrował się w Polsce, to rząd Wielkiej Brytanii, nawet po kilku latach, wydali go na teren naszego kraju. Z drugiej strony ta sama Unia zmusiła Polskę do wprowadzenia programu pomocy integracyjnej dla tych ludzi – czytaj: muszą mieć zasiłki (1149 zł na OSOBĘ w rodzinie uchodźcy), mieszkania i żywność. Czyli co? Unia czyści się po cichutku z imigrantów i w świetle prawa, (które nasz rząd podpisał) legalnie deportuje ich do nas i nakazuje nam żywić i ubierać do końca życia. Co więcej! Na mocy porozumień i nacisków Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka imigrant/uchodźca ma pełne prawo ściągnąć do Polski (ponownie za nasze pieniądze) całą, przeważnie liczną rodzinkę.
Tak to się właśnie odbywa. Ale tego nikt Wam w TVN nie powie."
Annika Karel
No cóż, chyba trza odkładać pieniążki...
Edit: A tutaj pokrewny i dość świeży (25.10.2013 r.) artykulik z Rzeczpospolitej:
"Rekordowa liczba emigrantów szturmuje polskie granice. Bez wiz, dokumentów i pieniędzy.
W ciągu półtora roku Polska odmówiła wjazdu 52 tys. osób ze Wschodu – to nienotowany dotychczas rekord – wynika z danych Straży Granicznej.
Chodzi głównie o Rosjan narodowości czeczeńskiej, ale też Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów. Dla wielu z nich celem są Niemcy, a Polska jest często tylko przystankiem.
– Tysiące obcokrajowców zawracanych jest spod wschodniej granicy przede wszystkim z powodu braku wizy lub dokumentu pobytowego dla państw strefy Schengen. Często przedstawiają fikcyjne zaproszenie polskiej firmy lub nie posiadają pieniędzy na pobyt w kraju – mówi Agnieszka Golias, rzeczniczka Straży Granicznej.
Falą emigrantów ze Wschodu prócz Straży Granicznej zalany jest również Urząd do spraw Cudzoziemców, który do połowy października przyjął ponad 14 tys. wniosków o status uchodźcy.
– To znaczy, że jest ich dwa razy więcej niż rok wcześniej. Jest to historyczny rekord, z czego niemal 83 proc. to obywatele Rosji narodowości czeczeńskiej – mówi „Rz" Rafał Rogala, szef Urzędu do spraw Cudzoziemców.
– Niewątpliwie u podstaw tej rekordowej fali są przyczyny ekonomiczne – tłumaczy Rogala. Jak podkreśla, to także efekt plotki mówiącej o tym, jakoby Niemcy potrzebowali 600 tys. imigrantów do pracy. – Tyle tylko, że wysoko wykwalifikowanych – dodaje Rogala.
W Internecie można było przeczytać, że wzrosły zasiłki socjalne.
Efekt tej plotki odczuła także Francja, z której do Niemiec zaczęli wyjeżdżać ich imigranci.
Cztery lata temu m.in. właśnie dzięki plotce, która krążyła po Gruzji (mówiła o tym, że Polska rozdaje uchodźcom mieszkania i daje na życie po kilkaset euro), do Polski przyjechało ponad 5 tys. Gruzinów, głównie młodych, do 45. roku życia.
Polska nie odczuwa napływu dużej liczby Syryjczyków, którzy uciekają z ojczyzny trawionej konfliktami (wyjechało ponad 2 mln obywateli).
– Obecnie ten problem mają np. Bułgarzy, do których wyemigrowało tysiące Syryjczyków – mówi Rogala. Zasadniczo jednak mieszkańcy trawionego wojną obszaru uciekają głównie do krajów, gdzie już licznie mieszkają ich rodacy, np. do Szwecji.
Szef Urzędu do spraw Cudzoziemców nie ukrywa, że brak możliwości wjazdu do Polski lub przyznania statusu uchodźcy niejednokrotnie są dramatami emigrantów. – W Polsce mamy największy w Europie wśród emigrantów odsetek kobiet z dziećmi – mówi „Rz" Rogala."