Kokaina w Europarlamencie.
Badanie przeprowadzone przez dziennikarzy niemieckiej stacji TV Sat-1 wykazało, że w 41 z 46 badanych miejsc Parlamentu Europejskiego, głównie w toaletach, odnaleziono ślady kokainy. Próbki poddano także badaniom laboratoryjnym. Prof. Fritz Sörgel z Instytutu Badań Biomedycznych i Farmaceutycznych w Norymberdze, który partycypował w dziennikarskim eksperymencie, stwierdził, że ilość znalezionych śladów kokainy jest zbyt duża, by można było mówić o przypadku. Wcześniej podobne śledztwo przeprowadzili w Wielkiej Brytanii dziennikarze The Sun w parlamencie w Pałacu Westminsterskim. Tam ślady kokainy odnaleziono w niemal wszystkich toaletach, także tych dostępnych jedynie dla deputowanych i Lordów. Dziennikarze przy pomocy specjalnych testów sprawdzali deski sedesowe, uchwyty do papieru toaletowego oraz suszarki do rąk.
Skoro kokaina jest tak wszechobecna w Parlamencie Europejskim czy parlamencie brytyjskim, to czy oznacza to, że obraduje tam jakaś banda ćpunów, albo cytując Leszka Millera „naćpana hołota”? To rzuca zupełnie nowe światło na całkowicie niezrozumiałe dla normalnego człowieka postawy euro-deputowanych, kiedy to np. jedyni rozsądni ludzie tam zasiadający są nazywani choćby przez takiego Daniela Cohn-Bendita ( człowieka o skłonnościach pedofilskich – tak na marginesie ) „chorymi psychicznie”. Parlament Europejski jak wiemy jest instytucją fasadową, której jedynym zadaniem jest przyklepywanie wszystkich autorytarnych rozporządzeń Komisji Europejskiej, dając im tym samym pozory demokratycznej legitymizacji. Pozostaje pytanie, jak duża część euro-deputowanych jest uwikłana w skandal narkotykowy, ale skoro przynajmniej niektórzy z nich obradują tam i chodzą na głosowania naszprycowani koksem, to przestaje już dziwić, dlaczego ten parlament uchwala każdy, nawet najbardziej bzdurny projekt Komisji Europejskiej.
źródło