Jechał sobie fizyk na motocyklu. A że zapierdalał dość konkretnie, to miał wypadek. Strasznie go pokiereszowało trup na 99%, no odrobinkę szybciej i wąchałby kwiatki od spodu. I tak prawie martwy leży i powtarza pod nosem ostatkami sił:
- Dobrze że dzieli się przez dwa, oj jak dobrze....
Po chwili przyjechała karetka i pozbierała delikwenta. Ten całą drogę do szpitala powtarzał wciąż:
- Dobrze że dzieli się przez dwa....
Karetka dojechała, nasz bohater leżał na intensywnej terapii cały czas powtarzając słynne już:
- Ojj jak dobrze że dzieli się przez dwa, naprawdę dobrze...
Po kilkunastu dniach cały i zdrowy. Wychodząc lekarz który go obrabiał spytał:
- Panie, cały pobyt żeś Pan mamrotał z tym dzieleniem, jeżeli można wiedzieć, to co dobrze że się dzieli przez dwa?
Na co fizyk odparł:
M V kwadrat
- Dobrze że dzieli się przez dwa, oj jak dobrze....
Po chwili przyjechała karetka i pozbierała delikwenta. Ten całą drogę do szpitala powtarzał wciąż:
- Dobrze że dzieli się przez dwa....
Karetka dojechała, nasz bohater leżał na intensywnej terapii cały czas powtarzając słynne już:
- Ojj jak dobrze że dzieli się przez dwa, naprawdę dobrze...
Po kilkunastu dniach cały i zdrowy. Wychodząc lekarz który go obrabiał spytał:
- Panie, cały pobyt żeś Pan mamrotał z tym dzieleniem, jeżeli można wiedzieć, to co dobrze że się dzieli przez dwa?
Na co fizyk odparł:
M V kwadrat