No to kilka faktów dla osób, które uważają, że filmik jest populistyczną gadaniną (przepraszam z góry, że tak długie)
Wartość aktywów finansowych globalnie w 1980 wynosiła ... 12 bln USD.
W 1993 - 53 bln USD
W 2010 - już 198 bln USD !!!!
Jak to się stało, że wartość aktywów tak bardzo wzrosła, mimo, że wydajność gospodarki nie wzrosła w tym czasie o 1000%? Proste - większość z tych pieniędzy jest sztucznie stworzone przez instytucje finansowe - są to akcje, jednostki uczestnictwa, derywatywy. Ich cena nie ma nic wspólnego z realną wartością majątku, jaki wytworzyła gospodarka.
To nie państwa produkują dziś pieniądze, tyko fundusze i banki. I to nie są pieniądze jakie masz w portfelu, ale wirtualne zapisy na kontach powierniczych. Nie znaczą nic, ale zostały kupione za realne pieniądze. 1 bln USD rządu USA, jakie WYPRODUKOWAŁA WIRTUALNIE na ratowanie banków od 2008 nawet nie ruszył inflacją. Był tylko zapisem w bilansach banków, który pozwolił na udrożnienie płynności, nie zniknął na Kajmanach, czy w kieszeniach dyrektorów. Jego po prostu już nie było, kiedy się pojawił. Jest tylko zapisem księgowym, a nie brzęczącą monetą, czy banknotem. Bilans zawsze musi wyjść na zero.
No to trzymajmy się tej kasy. USA wpompowała 1 bln $ w ratowanie sektora finansowego. W USA jest około 30 mln firm, z czego tylko 6 mln zatrudniających pracowników. Tylko 18 tys. to firmy zatrudniające powyżej 500, reszta to małe średnie firmy. Gdyby te środki przeznaczyli na doinwestowanie firm, to nawet dzieląc po równo dałoby to po 160 tys.dolarów (!) dla KAŻDEJ firmy w Stanach. Warunek - inwestycja lub nowe miejsca pracy. Za 160 tys $ darowizny? Chętnie. Co to oznacza? Że mają co najmniej 1 mln nowych miejsc pracy. Że ludzie mniej się boją recesji, napędza to gospodarkę i konsumpcję, redukuje kwestie kryzysu.
A co mamy teraz? Paradoksalnie efektem jest niska podaż pieniądza na rynku, najniższa inflacja od pół wieku (wkrótce może się okazać, że będzie deflacja i mamy 2 Japonię = niższa konsumpcja), ale utrzymujące się PKB? Przecież to niemożliwe, skoro wpakowali 1 bln $ na rynek! Czemu? Bo nikt tych pieniędzy nie wydaje! Obecnie w USA pojawiła się taka sytuacja ekonomiczna, dla której robi się nowe modele i NIKT nie jest w stanie powiedzieć, jaki będzie skutek takiej polityki. Wszyscy czekają, a najbardziej ci, którzy mają pieniądze.
Przykład państwa w filmie? NIe trzeba daleko szukać.
Islandia, którą rozwaliły fundusze. Ich bank nie był w stanie spłacić nawet gwarantowanego zadłużenia banków komercyjnych, bo przekraczało kilkukrotnie budżet państwa. Cypr - ostatni test przeprowadzony przez UE. Drugi największy bank ogłosił upadłość, a pozostałe zabrały pieniądze ludzi, którzy mieli w nich ulokowane. To nic, prawda? Tylko, że gdzieś po 3 miesiącach pojawiła się po cichu wprowadzona dyrektywa UE, w której jest zapis, że KAŻDY klient banku partycypuje w jego naprawie, w przypadku zagrożenia. Co to oznacza? Że bank może zabrać Twoje pieniądze kiedy chce. Wystarczy, że będzie miał pewne problemy. I to właśnie jest przerażające, bo to daje pokusę nadużycia, bo nawet jak ktoś w banku coś sp***oli, to i tak zapłacą za to klienci.
Dzisiaj ŻADNE państwo na świecie nie jest w stanie pokryć strat banków, gdyby upadła tylko ich część. Poziom kapitalizacji banków już dawno przekroczył wartość budżetów państw.
Dla przykładu Polska
wartość zadłużenia tylko gospodarstw domowych 2013 - 553,2 mld
wartość dochodów państwa za 2012 - 292,8 mld
Ktoś powie, że banki przecież mają lokaty. No tak, mają, w Polsce to nawet 530 mld. Tylko, że one już ich nie mają, bo je właśnie komuś pożyczyły. Jeśli ja przyjdę do ciebie i dam ci 100 zł na przechowanie, a ty te 100 zł komuś pożyczysz, a ten twój przyjaciel ich nie odda, to ty mi też nie oddasz pieniędzy. Proste? No ale są zabezpieczenia, jest BFG! Tak, tylko, że do niego trafia ok. 7% tej pożyczki. Więc wystarczy, że tylko 20% ludzi będzie niewypłacalnych i system się wali. Przypomina to coś? Tak, USA.
Skoro banki nie miały pieniędzy, to zatrzymały ludziom wypłaty pieniędzy i pozwoliły na wypłacanie tylko po 100 zł dziennie albo w ogóle. Przypomina to coś? Tak, Cypr. I Argentynę. Teraz sobie wyobraźcie, że nie masz za co kupić chleba. Ani jak zapłacić za prąd i ci go odłączyli? A jak masz firmę, to nie masz jak zapłacić ludziom wypłat. Tak wygląda wstrzymanie obrotu pieniądzem.
Jakie rozwiązanie?
Musiałby być całkowicie zmieniony model gospodarczy, np. w którym nie będzie istniał obrót papierem wartościowym czy instrumentami pochodnymi (w jakiejkolwiek postaci, łącznie z forexem). Pojawia się natomiast problem z finansowanie czegokolwiek - bo nikt nie będzie posiadał odpowiednio dużych środków na realizację projektów inwestycyjnych. Pozostają tylko mozolnie gromadzone oszczędności. Wybór? Jakiś jest, ale to zawsze jest kwestia wyboru pomiędzy potrzebą spokoju, a szybkim rozwojem. Kiedyś to była walka pomiędzy konserwatyzmem, a rewolucjonizmem. Wkrótce może się okazać, że jest to walka o chleb.
A jak zmienić model?
Proste - doprowadzić do upadku systemu politycznego poprzez wprowadzenie demokracji bezpośredniej, gdzie nie ma ani jednego polityka. Są tylko ludzie, którzy po raz pierwszy będą mogli decydować naprawdę o swoim życiu.