Trzech obywateli Holandii arabskiego pochodzenia próbowało w Gdyni kupić karabinki maszynowe kałasznikowa oraz pistolet - dowiedział się reporter RMF FM. Nie udało im się to jednak. Zostali zatrzymani.
Jak ustalił reporter RMF FM, to właściciel sklepu z bronią, do którego przyszli Holendrzy, zawiadomił policję o próbie transakcji.
Funkcjonariusze przez kilka godzin starali się odnaleźć opisanych mężczyzn. Ostatecznie natrafili na nich w jednym z gdyńskich centrów handlowych. Wówczas na miejsce wezwano antyterrorystów.
Podczas zatrzymania Holendrzy nie chcieli wykonywać poleceń funkcjonariuszy, sięgnęli też do wewnętrznych kieszeni kurtki. Wtedy policjanci zdecydowali się użyć wobec nich paralizatorów. Po przeszukaniu nie znaleziono jednak u nich żadnych niebezpiecznych przedmiotów.
W hotelu, w którym się zatrzymali Holendrzy, znaleziono natomiast kupiony wcześniej gaz pieprzowy oraz urządzenia do uruchamiania samochodów.
"Bałem się, że to mogą być osoby związane z terroryzmem"
To pierwszy raz, gdy powiadomiłem policję o podejrzanym zachowaniu klienta. Bałem się, że to mogą być osoby związane z terroryzmem - przyznaje Cezariusz Stolarczyk, były żołnierz, dziś handlujący bronią. To jego i innego zawodowego żołnierza - Krzysztofa Kwaśnika - chcieli namówić do nielegalnej sprzedaży broni obywatele Holandii.
Zachowywali się trochę dziwnie, bardzo byli zainteresowani kałasznikowem i glockiem. Wzbudziło to podejrzenie moje i kolegi. Krzysztof przejął rozmowę z nimi. Zaczęli nam proponować, żebyśmy na lewo sprzedali te karabiny, żeby wymazać z nich numery. Próbowali nas przekupić, wyciągnęli plik pieniędzy – mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Cezariusz Stolarczyk.
Mężczyźni za sztukę proponowali 5 tys. dolarów. Normalnie taka broń jest warta 2,5 tys. zł.
Mężczyźni byli wielokrotnie notowani przez holenderską policję
Prokuratura - jak dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa - postawiła już zarzuty w tej sprawie. Według naszych nieoficjalnych informacji związane są z nielegalnym obrotem bronią.
Prokuratura Rejonowa w Gdyni, która prowadzi sprawę, nie chce na razie o niej mówić. Treści zarzutów nie zdradza także "okręgówka". Żadnych informacji dotyczących osób, jak i samego postępowania, określonych zarzutów nie mogę przekazać - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Reporterowi RMF FM udało się jednak dowiedzieć, że do sądu ma trafić wniosek o tymczasowy areszt wobec zatrzymanych. Kuba Kaługa pytał, czy zatrzymani to kryminaliści czy też mogą mieć związek z terroryzmem.Jeszcze tego nie wiemy - nieoficjalnie usłyszał od policjantów dziennikarz RMF FM.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, mężczyźni byli wielokrotnie notowani przez holenderską policję - za posiadanie broni palnej, napady z użyciem przemocy, a także za kradzieże, między innymi samochodów.
Mężczyźni przyjechali do Polski samochodem osobowym - to auto jest teraz sprawdzane
Źródło: RMF 24
Jak ustalił reporter RMF FM, to właściciel sklepu z bronią, do którego przyszli Holendrzy, zawiadomił policję o próbie transakcji.
Funkcjonariusze przez kilka godzin starali się odnaleźć opisanych mężczyzn. Ostatecznie natrafili na nich w jednym z gdyńskich centrów handlowych. Wówczas na miejsce wezwano antyterrorystów.
Podczas zatrzymania Holendrzy nie chcieli wykonywać poleceń funkcjonariuszy, sięgnęli też do wewnętrznych kieszeni kurtki. Wtedy policjanci zdecydowali się użyć wobec nich paralizatorów. Po przeszukaniu nie znaleziono jednak u nich żadnych niebezpiecznych przedmiotów.
W hotelu, w którym się zatrzymali Holendrzy, znaleziono natomiast kupiony wcześniej gaz pieprzowy oraz urządzenia do uruchamiania samochodów.
"Bałem się, że to mogą być osoby związane z terroryzmem"
To pierwszy raz, gdy powiadomiłem policję o podejrzanym zachowaniu klienta. Bałem się, że to mogą być osoby związane z terroryzmem - przyznaje Cezariusz Stolarczyk, były żołnierz, dziś handlujący bronią. To jego i innego zawodowego żołnierza - Krzysztofa Kwaśnika - chcieli namówić do nielegalnej sprzedaży broni obywatele Holandii.
Zachowywali się trochę dziwnie, bardzo byli zainteresowani kałasznikowem i glockiem. Wzbudziło to podejrzenie moje i kolegi. Krzysztof przejął rozmowę z nimi. Zaczęli nam proponować, żebyśmy na lewo sprzedali te karabiny, żeby wymazać z nich numery. Próbowali nas przekupić, wyciągnęli plik pieniędzy – mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Cezariusz Stolarczyk.
Mężczyźni za sztukę proponowali 5 tys. dolarów. Normalnie taka broń jest warta 2,5 tys. zł.
Mężczyźni byli wielokrotnie notowani przez holenderską policję
Prokuratura - jak dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa - postawiła już zarzuty w tej sprawie. Według naszych nieoficjalnych informacji związane są z nielegalnym obrotem bronią.
Prokuratura Rejonowa w Gdyni, która prowadzi sprawę, nie chce na razie o niej mówić. Treści zarzutów nie zdradza także "okręgówka". Żadnych informacji dotyczących osób, jak i samego postępowania, określonych zarzutów nie mogę przekazać - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Reporterowi RMF FM udało się jednak dowiedzieć, że do sądu ma trafić wniosek o tymczasowy areszt wobec zatrzymanych. Kuba Kaługa pytał, czy zatrzymani to kryminaliści czy też mogą mieć związek z terroryzmem.Jeszcze tego nie wiemy - nieoficjalnie usłyszał od policjantów dziennikarz RMF FM.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, mężczyźni byli wielokrotnie notowani przez holenderską policję - za posiadanie broni palnej, napady z użyciem przemocy, a także za kradzieże, między innymi samochodów.
Mężczyźni przyjechali do Polski samochodem osobowym - to auto jest teraz sprawdzane
Źródło: RMF 24