Ogromnie mnie martwi sytuacja polityczna w Europie i w Polsce. To, co się dzieje, można nazwać spokojnie cofnięciem się naszej cywilizacji o lata.
Zacznijmy od tego, że w sejmie są same zwierzęta. W sejmie siedzą same samce i samice alfa. Jak w stadzie wilków. Dla zwierząt pozycja wodza stada jest najważniejsza, dlatego zwierzę dąży, poprzez walkę i terror, do władzy. Dla zwierząt władza równa się seks, sława i dobrobyt. Władza nie jest obowiązkiem czy funkcją, jest przywilejem pozwalającym na życie w standardzie niedostępnym dla zwykłego śmiertelnika.
W teorii człowiek jest jednak bardziej skomplikowany niż zwierzę. W społeczeństwie ludzkim władza niesie za sobą konsekwencje, jest ciężką pracą nad nie tylko dobrem swoim, ale przede wszystkim innych. U władzy powinni być ludzie, którzy potrafią zapanować nad organizacją tak ogromnej machiny jaką jest państwo. Powinni to być sami specjaliści od gospodarki, od prawa i administracji, zarządzania i planowania, etyki i kultury, dyplomacji, mający olbrzymią wiedzę na tematy z zakresu swojej specjalności, jak i ogólną. Tacy ludzie powinni siedzieć w sejmie. To na takich ludzi powinniśmy głosować.
Tymczasem dzisiaj, w Polsce, wystarczy powiedzieć, że zgadzam się lub nie zgadzam się z tym, że Krzyż wisi w sali sejmowej i już ma się kilka milionów poparcia. Rzec, że będzie można palić zioło i już jest się w sejmie. Ludzie dają się ponieść zwierzęcym instynktom
- zagłosuję na niego, bo wtedy on zrobi tak, że będę mógł ssać fiuta koledze; zagłosuję na niego, bo też nie lubię Kościoła; zagłosuję na niego, bo wyjaśni katastrofę smoleńską; zagłosuję na niego, bo ładnie wygląda.
Wystarczy być tępym samcem alfa, chorągiewką na wietrze, umalowaną gębą paplającą utopijne farmazony - i ma się pod sobą rzesze ludzi, którzy z chęcią zagłosują na ciebie. Szara masa, której tak bardzo bał się Witkacy, właśnie stała się większością i teraz ona dyktuje, kto będzie dyktował prawo, kto będzie sterował gospodarką i kto będzie rozmawiał z przedstawicielami innych państw.
To tak jakby dzieciom z przedszkola kazać wybrać, kto dzisiaj będzie pilotował samolot. Wystarczy dać po cukiereczku i już się siedzi za sterami. Jest frajda, ale nie umiem pilotować. Rozbijemy się. Zginiemy.
Ale za to jest super.
Zwierzęce instynkty. Zezwierzęcenie. Przyjemności cielesne i władza. Oto główny cel wszystkich samców i samic alfa. Wszystkich zwierząt.
My jesteśmy ludźmi. Gatunkiem, który wymyślił język, potrafi poruszać się i przetrwać w każdym środowisku, który ma sumienie, system prawny, komputery, który potrafi z dokładnością do milisekundy obliczyć czas pomiędzy jednym a drugim dniem.
I naszym celem nagle stała się możliwość odcięcia sobie fiuta, bo czuję się kobietą? Kłócimy się, czy w sejmie ma wisieć Krzyż i defraudujemy setki tysięcy złotych, o których inni marzą, by dowieść, że kawałek drewna nie pozwala nam pracować?
A na pytanie, jak spowodować wzrost zarobków w Polsce to żaden, nawet sam Korwin-Mikke, nie zna racjonalnej odpowiedzi. Nikt, kto mieni się politykiem, nie zasługuje na takie miano. Bo odpowiedź na najtrudniejsze pytania nie przychodzi od tak sobie na kiblu - tu trzeba burzy mózgów kilkunastu ekspertów z różnych dziedzin, młodych, z otwartymi umysłami i świeżymi pomysłami.
Ale to nie zajdzie. Bo każdy, kto ma wiedzę, ma mądrość - nie ma chęci. Bo rozumie, czuje i widzi OGROM ODPOWIEDZIALNOŚCI jaki spadłby na niego, gdyby stał się posłem, gdyby doszedł do władzy. Dlatego ci, którzy nie czują tej odpowiedzialności, a jedynie okazję do bycia samcem czy samicą alfa, zostają posłami. Oni nie czują odpowiedzialności. Oni nic nie czują, poza podstawowymi pragnieniami - głód, napięcie seksualne, agresja. To tylko zwierzęta.
Nie ma polityków z powołania.
A teraz powiedzmy sobie szczerze - jeśli jestem mądry, inteligentny, obeznany, posiadam dużą wiedzę i mam masę pomysłów... To czy byłbym zdolny do poświęcenia całego swojego życia, wszystkich swoich planów i marzeń, dla narodu, który tak niewdzięcznie za chwilę mnie opluje za to, że nie wyjaśniamy katastrofy smoleńskiej? Czy porzucę dotychczasowe plany, całe dotychczasowe życie dla syzyfowej pracy, jaką jest prawdziwa polityka?
Nikt nie chce zostać cierpiętnikiem, więc cierpimy wszyscy.