Fajny golf II. Czekamy teraz na kadetta E
Dobra żartowałem
Lubię samochody z przełomu lat '80 i '90. Tak się złożyło, że miałem golfa mkII, miałem kadetta E, passata b3 i omegę A. Miałem też escorta i mondeo. Każde z tych aut dowoziło mnie do pracy, na zakupy, na wakacje etc. Najczulej wspominam omegę. Nie była tak wyposażona jak mondeo, ale prowadziła się przyjemniej. Mimo wyposażenia CD, nie było poduszek powietrznych, elektryki tylnych szyb, podgrzewania przedniej szyby, czy elektrycznie sterowanych foteli. Najlepiej prowadził się passat, ale ten to był kartofel w środku. Zwykły demolud, a jedynym komfortem było wspomaganie kierownicy, zaś najmocniejszym punktem tegoż był turbodoładowany olejak 1,9. Co do mniejszych samochodów, w golfie było najmniej miejsca, zaś wydatki na części były bardzo małe. Paliwożerny 1,6i skłonił mnie do wymiany na wolnossący olejak 1,8 w escorcie. Niesamowita oszczędność na paliwie obkupiona była sporymi wydatkami na remonty zawieszenia i układu kierowniczego. Osprzęt silnika też był do bani. Trzeba było przezwoić rozrusznik i alternator. Kadetta E kupiłem przez przypadek. Odebrałem go dopiero po kilku miesiącach od zakupu. Mój pierwszy automat. Z silnikiem 1,6i odstawał od rywali dość daleko. Wszędobylska korozja i awarie układu zapłonu zniechęciły mnie dość szybko.