Witajcie. Na wstępie napiszę, że w swojej wypowiedzi nie będę stronił od wulgaryzmów, bo nie uważam ich za coś złego - w momencie wymyślenia przekleństw nie były one od razu "brzydkimi słowami" - dopiero później musieli się znaleźć debile, którzy nadali im niestety negatywny już w powszechnej opinii wydźwięk. Ja się z tym nie zgadzam.
Wszyscy o tym wiecie (sam fakt był nawet poruszany na Sadisticu), że Rosjanie aresztowali Greenpeace'owców pod zarzutem piractwa. Dzisiaj rosyjski sąd oddalił wniosek Tomasza Dziemiańczuka (polskiego pirata w barwach Greenpeace'u) o zmianę środka zapobiegawczego. Innymi słowy będzie siedział w pierdlu do czasu rozprawy, podobnie jak wszyscy inni jego współtowarzysze. Ilekroć oglądam w wiadomościach na wszystkich kanałach TV informacje o feralnym incydencie, zawsze wydaje mi się że materiał wideo nie pasuje do relacji.
Co słyszę? Bohaterzy z Greenpeace'u protestowali przeciwko wydobywaniu ropy naftowej na Arktyce, zostali za to aresztowani przez złych Rosjan i będą sądzeni (o zgrozo) za piractwo.
Co widzę? Napad. Jacyś debile na kilku pontonach pozaczepiali na platformę wiertniczą liny i próbują się wpierdolić na nią, przebywający zaś na platformie ludzie bronią się lejąc im wodę na pyski.
Wczuwam się w Greenpeace'owca: muszę chronić Matkę Ziemię, wdrapuję się na platformę, mam świadomość tego, że moje czyny pociągną za sobą konsekwencje, wiem że nie robię niczego dobrego, wiem że przeze mnie ludzie na platformie są przerażeni, wiem o nieuchronności kary (A może mam poczucie bezkarności? Może fakt, że jestem z Greenpeace'u pozwala mi wjebać się na platformę i sparaliżować tam pracę?).
Z punktu widzenia pracowników platformy: ktoś chce się wedrzeć na platformę, nie wiem kto to, nie wiem w jakim celu, nie wiem czy nie jest uzbrojony, nikt w pobliżu mi nie pomoże, będę się bronił wszelkimi sposobami. Gdybym miał broń, to bym ich zajebał.
Oczywiście stało się, co stać się musiało - bandziory aresztowane. Stawia się im zarzut piractwa.
Media w Polsce: Kpina! Jakiego piractwa!? Przecież walczyli o dobro Ziemi!
Ja: Jakie dobro Ziemi? Zwykłe bandyctwo! A skąd mam wiedzieć, czy nie chcieli pod banderą Greenpeace'u wymordować pracowników platformy, przejąć ją i czerpać zyski z czarnego złota lub szantażować Rosjan? Fakty są jednoznaczne - kilkudziesięciu idiotów chciało WŁAMAĆ SIĘ na platformę, chuj wie po co. Załóżmy, że by się im udało. Są na platformie. I co wtedy? No jesteście tam idioci i co Wam z tego? Pokazali Was w telewizji? O to chodziło? W 100% zgadzam się z Rosjanami - to było piractwo. Nie może być tak, że pod logiem Greenpeace'u można uprawiać samowolkę. Są przepisy - koniec, kropka.
Na koniec o karze, która im grozi. Do 15 lat łagrów. Nie więzienia - łagrów. Będą zapierdalali i będzie można z nich mieć kasę. Nie to co w Polsce, że idą do więzienia, leżą w cieplutkim łóżeczku, micha na czas podana i oglądają telewizję na koszt podatników. W Rosji się nie pierdolą - zarabiaj na swoje utrzymanie, a nawet więcej: jesteś idiotą, to wydoimy z Ciebie kasę. Będziesz zapierdalał, a państwo na Tobie się bogaci. To jest myśl.
Wszyscy o tym wiecie (sam fakt był nawet poruszany na Sadisticu), że Rosjanie aresztowali Greenpeace'owców pod zarzutem piractwa. Dzisiaj rosyjski sąd oddalił wniosek Tomasza Dziemiańczuka (polskiego pirata w barwach Greenpeace'u) o zmianę środka zapobiegawczego. Innymi słowy będzie siedział w pierdlu do czasu rozprawy, podobnie jak wszyscy inni jego współtowarzysze. Ilekroć oglądam w wiadomościach na wszystkich kanałach TV informacje o feralnym incydencie, zawsze wydaje mi się że materiał wideo nie pasuje do relacji.
Co słyszę? Bohaterzy z Greenpeace'u protestowali przeciwko wydobywaniu ropy naftowej na Arktyce, zostali za to aresztowani przez złych Rosjan i będą sądzeni (o zgrozo) za piractwo.
Co widzę? Napad. Jacyś debile na kilku pontonach pozaczepiali na platformę wiertniczą liny i próbują się wpierdolić na nią, przebywający zaś na platformie ludzie bronią się lejąc im wodę na pyski.
Wczuwam się w Greenpeace'owca: muszę chronić Matkę Ziemię, wdrapuję się na platformę, mam świadomość tego, że moje czyny pociągną za sobą konsekwencje, wiem że nie robię niczego dobrego, wiem że przeze mnie ludzie na platformie są przerażeni, wiem o nieuchronności kary (A może mam poczucie bezkarności? Może fakt, że jestem z Greenpeace'u pozwala mi wjebać się na platformę i sparaliżować tam pracę?).
Z punktu widzenia pracowników platformy: ktoś chce się wedrzeć na platformę, nie wiem kto to, nie wiem w jakim celu, nie wiem czy nie jest uzbrojony, nikt w pobliżu mi nie pomoże, będę się bronił wszelkimi sposobami. Gdybym miał broń, to bym ich zajebał.
Oczywiście stało się, co stać się musiało - bandziory aresztowane. Stawia się im zarzut piractwa.
Media w Polsce: Kpina! Jakiego piractwa!? Przecież walczyli o dobro Ziemi!
Ja: Jakie dobro Ziemi? Zwykłe bandyctwo! A skąd mam wiedzieć, czy nie chcieli pod banderą Greenpeace'u wymordować pracowników platformy, przejąć ją i czerpać zyski z czarnego złota lub szantażować Rosjan? Fakty są jednoznaczne - kilkudziesięciu idiotów chciało WŁAMAĆ SIĘ na platformę, chuj wie po co. Załóżmy, że by się im udało. Są na platformie. I co wtedy? No jesteście tam idioci i co Wam z tego? Pokazali Was w telewizji? O to chodziło? W 100% zgadzam się z Rosjanami - to było piractwo. Nie może być tak, że pod logiem Greenpeace'u można uprawiać samowolkę. Są przepisy - koniec, kropka.
Na koniec o karze, która im grozi. Do 15 lat łagrów. Nie więzienia - łagrów. Będą zapierdalali i będzie można z nich mieć kasę. Nie to co w Polsce, że idą do więzienia, leżą w cieplutkim łóżeczku, micha na czas podana i oglądają telewizję na koszt podatników. W Rosji się nie pierdolą - zarabiaj na swoje utrzymanie, a nawet więcej: jesteś idiotą, to wydoimy z Ciebie kasę. Będziesz zapierdalał, a państwo na Tobie się bogaci. To jest myśl.