Tego będzie co raz więcej, tego typu akcji historii w szkołach mamy coraz mniej, polski sprowadza się do umiejętności czytania, zbyt łatwo wystawiane orzeczenia o dystralalala (wcześniej człowiek by dostać papierek o dysortografii itd., musiał umieć na pamięć wszystkie regułki ortograficzne i przechodził masę różnorakich testów), wiedza o kulturze, wiedza o społeczeństwie i przysposobienie obronne to już całkowita kpina. Na wok'u i po ludzie nie wiedzą co z sobą zrobić nauczyciele mają to w dupie, bo etat się liczy (poza tym chuja wiedzą). Na wos'ie jak ma się inne zdanie to jest się piętnowanym i wyzywanym od aspołeczniaków, psycholi itd. (wystarczy poruszyć temat przywrócenia kary śmierci, zakłamanych mediów, sprzedajnych polityków lub temat, który jest istną petardą "nacjonalizm, jestem za" dobrze zaargumentowany gwarantuje lawinę gówna i pierdolenia od większości nauczycieli i socjalistów w klasie których argumenty są często wprost śmieszne). O muzyce w gimbazach nie wspomnę (by kurwa nie znać podstawowych kompozytorów przynajmniej polskich). I później słyszy się to pierdolenie, "Nie wiem jestem humanistą", "Nie wiem jestem po matinf" i oglądamy dewastację pomników kluczowych wydarzeń, ludzi którzy polegli w imię ojczyzny lub bliźnich, słyszymy kaleczoną mowę i przekręcane daty, nazwiska, wydarzenia. Odnośnie dyskusji o karaniu bla bla bla, owszem złapać, uświadomić kto to był jak żył, nałożyć grzywnę na poczet renowacji i po sprawie.