Kilka dni temu kraj obiegła wiadomość, która na tle wielu sensacyjnych newsów zrobiła na mnie szczególnie złe wrażenie. Wprawdzie nic tragicznego się nie stało, ale wydarzenie ma charakter symboliczny.
Otóż jak poinformował Kurier Poranny, policja z Supraśla w Wigilię Bożego Narodzenia przerwała akcję harcerzy roznoszących Światło Betlejemskie pod pretekstem prowadzenia nielegalnej zbiórki pieniędzy (harcerze mieli ze sobą własnoręcznie wykonane puszki na datki na swą działalność). Harcerze, wśród nich także uczniowie szkoły podstawowej, zostali zabrani na posterunek, wylegitymowani, spisani, puszki i datki zarekwirowano, Światełko Betlejemskie zapewne zgaszono. Druh organizujący akcję, w wyniku zaostrzenia przepisów przez rząd PO, może ponieść odpowiedzialność przed sądem.
Jak też to skomentować?
Można napisać, że policja nadgorliwa i że przepisy głupie.
Można napisać, że harcerze za mało zapobiegliwi.
Można też na rzecz spojrzeć szerzej i spróbować dostrzec, że w takich drobnych z pozoru sprawach objawia się fundamentalny konflikt o charakter państwa.
Czy nasze państwo ma być Rzeczpospolitą, państwem cywilizacji łacińskiej, zabezpieczającym klasycznie pojmowaną wolność swoich obywateli?
Czy może ma być nowoczesnym państwem opiekuńczym (w rzeczywistości: miękką tyranią), "państwem prawa" (w rzeczywistości: skrajnie zjurydyzowanym biurokratycznym Lewiatanem), "państwem terapeutycznym" - traktującym swoich obywateli (czy raczej poddanych) jak pensjonariuszy szpitala dla wymagających stałej opieki ambulatoryjnej i psychiatrycznej.
Poruszałem tę sprawę już jakiś czas temu przy okazji zakazów palenia (którym jako człowiek niepalący byłem zdecydowanie przeciwny). Ten przykład z harcerzami jest być może jeszcze bardziej wymowny.
Dla zainspirowania Was do owocnych rozmyślań na ten temat załączam pasujący do sprawy fragment książki, którą właśnie czytam. Poświęcony jest on zagrożeniu „miękką tyranią” ze strony przerośniętego i wszechobecnego rządu. Cytat nie jest krótki, ale po pierwsze sprawa jest poważna i niełatwa do opisania w dwóch zdaniach, a po drugie nie jestem od dostarczania Wam rozrywek, ale od próby wytrącenia z błogostanu dobrego samopoczucia i zmotywowania do działania!
__________________
„Despoci nie chcą ludzi, których myśli są wyniosłe i butne, kwestionują władzę despoty w świetle wyższego, głębszego rozumienia, czym jest istota ludzka. Z całą pewnością zaś nie chcą, aby obywatele ufali sobie wzajemnie, ponieważ zaufanie buduje przyjaźń, a przyjaźń daje odwagę, aby obalić tyranię. Rebelie zawsze zaczynają się na poziomie lokalnym pośród ludzi, którzy rozmawiają ze sobą o najważniejszych sprawach. Z tego powodu tyran „nie pozwala na tworzenie zrzeszeń ani też na urządzanie innych zebrań towarzyskich, a czyni to wszystko, by wszyscy jak najmniej wzajemnie się znali, ponieważ poznanie podnosi wzajemne zaufanie” (Arystoteles, „Polityka”). Przeciwnie, obywatele muszą być rozdzieleni jeden od drugiego, w bezpośredniej zależności od tyrana, bo „w ciągłym służalstwie przywykają oni do obniżenia lotu swoich myśli”.
Tyrania może istnieć zarówno w swojej bezwzględnej postaci, jak i w formie bardziej łagodnej, jak to widzieliśmy u Tocqueville'a. Trzeba tu odnotować, że okrutne ustroje tyraniczne, jakie miały miejsce w Rosji sowieckiej i w nazistowskich Niemczech, mogły stać się rzeczywistością poprzez brutalną odgórną destrukcję tego wszystkiego w społeczeństwie, co nazywana jest „instytucją pośrednią” a więc każdą autonomiczną organizację istniejącą poniżej narodowych ośrodków władzy państwowej. Lecz Toqueville ostrzegał nas, że jeśli zaczniemy przesadnie dbać o o naszą fizyczną wygodę i komfort, wówczas zamienimy swoją z trudem zdobytą wolność na uzależnienie od despotyzmu, choć będzie to despotyzm w jego łagodnej formie, czyli w formie rządów państwa nadopiekuńczego.”
Słowa Krzysztofa Bosaka
Źródło:
facebook.com/krzysztofbosak.mikroblog
Świat się kończy