Nie wiem, po jaką cholerę ludzie w Polsce kupują broń do obrony osobistej. Tak, nie jest wielkim problemem zdobycie pozwolenia na broń. Problemem jest popierdolone polskie prawo, które zawsze chroni bandziora, a poszkodowany traktowany jest jak przestępca. Kupisz klamę, pięknie, fajnie, wejdzie Ci ktoś do domu. Oddasz jeden strzał ostrzegawczy w sufit, drugi w łeb bandziora i idziesz na "wakacje" na 15 lat... Gorzej niż jakbyś zgwałcił, czy napadł na bank. Sąd orzeknie, że przekroczyłeś obronę konieczną, bo trzeba było zrobić kawusię jebanej mendzie, posłać łóżeczko i gdy menda gwałci Twoją żonę, to spytać się, czy bandziorowi wygodnie, skarcić żonę, czemu nie chce wziąć kutasa tego pana do buzi, pojechać do szkoły po córkę i jeszcze córkę dać do wyruchania. A 10h po włamaniu wtedy wezwać policję. Takie mamy zjebane sądy w naszym kraju. Jak ktoś włamie ci się do domu, masz zadzwonić po policję i czekać (bitch, please). Jak dom się pali, masz domu nie gasić, tylko dzwonić po straż pożarną... Takie mamy w Polsce pojebane prawo. Mając broń osobistą, przy samoobronie możesz sobie tylko kłopotów narobić. Natomiast w USA twój dom - twoja twierdza. Jeden strzał w powietrze ostrzegawczy, drugi w bandziora, gdy do niego nie dotarło, że jest nie miłym gościem na terenie twojej posesji. Nie możesz go zastrzelić, gdy ten próbuje uciec. Natomiast, gdy ktoś szturmuje twój dom, możesz nakarmić go ołowiem jak w CSie, ile ci się podoba.
