📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 20:55
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 20:41
🔥
Impreza firmowa
- teraz popularne
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Modern napisał/a:
\ nie kazdy ma ojca pijaka ziom, ja wole jak stary pierdolnie bodna (0,7) niz ma zielona herbe pic, bo tak matka kaze, ale tak zle i tak niedobrze
lepiej ? nie życzę Ci nigdy, żebyś doświadczył tego, co potrafi zrobić "stary" jak sobie golnie, niektórzy oddaliby wszystko, żeby ich ojcowi "jak pizdy sączyli zieloną herbatę" więc się czasem zastanów zanim coś napiszesz
lubię przeglądać sadistic'a jak się najaram, jak jestem niekontaktowy za pośrednictwem innych używek, ale nie spodziewałem się, że coś wprowadzi mnie w takie uczucie dyskomfortu jak ten filmik, gdy będę pijany o0
Modern napisał/a:
lepiej ? nie życzę Ci nigdy, żebyś doświadczył tego, co potrafi zrobić "stary" jak sobie golnie, niektórzy oddaliby wszystko, żeby ich ojcowi "jak pizdy sączyli zieloną herbatę" więc się czasem zastanów zanim coś napiszesz
Ja pierdole, już dramat robi...
Napisał przecież "golnie czasami", a nie będzie chlał na umór.
Mój ojciec jak miałem te 10-15 lat lubił popić i jakoś żadnej traumy z tego powodu nie mam. To jest kwestia tego czy ktoś ma hamulce i czy mu po wódce odpierdala. W Polsce jesteśmy, jak ktoś nie pije znaczy że coś z nim jest nie tak
Panowie, którzy mówicie o tym, że fajnie jest jak rodzic sobie strzeli połóweczkę, bierzecie pod uwagę tylko tatusia czy mi się zdaje ? Może nie potrafię czytać ze zrozumieniem, ale to nieważne.
Według mnie czas na libacje masz do narodzin dziecka, a później cierp ciało jakeś chciało. Nie ma pierdolenia w bambus. U mnie w domu to matka waliła w kocioł, i to tak konkretnie, że niejednego sadolowego napinacza zagięłaby bez mrugnięcia okiem.
Przez większość życia przeszedłem ze świadomością, że jestem niczym nie wartym kawałkiem gówna, bo jeśli własna matka tak mnie traktowała po pijaku to przecież tak właśnie musiało być.
Nie policzę ile razy znęcała się psychicznie nade mną, moim rodzeństwem i najbliższym otoczeniem, nie policzę ile razy musiałem się wstydzić przed znajomymi a moim dziewczynom mówić, że rodziców pozna jak mamcia będzie trzeźwa. Nie policzę ile razy płakałem w poduszkę wyładowując niemożliwą do opanowania złość, bo wiedziałem, że matka to matka i przyjebać jej nie wolno.
Policzyłem za to ile godzin przetrwała w szpitalu wykrwawiając się przez wrzody na przełyku spowodowane piciem wódy, leżąc sama i umierając w męczarni spazmów. Z kobiety silnej i przedsiębiorczej w wyschnięty kadłubek na szpitalnym łóżku w wieku 45 lat.
W dupie byliście, gówno widzieliście. Dalej myślcie, że wóda was nie zniszczy.
Chuj w oko wszystkim ignorantom.
To pisałem ja - użytkownik sadola.
Dla sprawdzających statystyki : tak, wiem, że się nie udzielam. Powód jest tego taki, że jak nie mam co napisać to nie piszę jak wy, wodolejcy , forumowe trole i wiecznie wszystkich nienawidzący, leczący swoje kompleksy gimnazjaliści.
Według mnie czas na libacje masz do narodzin dziecka, a później cierp ciało jakeś chciało. Nie ma pierdolenia w bambus. U mnie w domu to matka waliła w kocioł, i to tak konkretnie, że niejednego sadolowego napinacza zagięłaby bez mrugnięcia okiem.
Przez większość życia przeszedłem ze świadomością, że jestem niczym nie wartym kawałkiem gówna, bo jeśli własna matka tak mnie traktowała po pijaku to przecież tak właśnie musiało być.
Nie policzę ile razy znęcała się psychicznie nade mną, moim rodzeństwem i najbliższym otoczeniem, nie policzę ile razy musiałem się wstydzić przed znajomymi a moim dziewczynom mówić, że rodziców pozna jak mamcia będzie trzeźwa. Nie policzę ile razy płakałem w poduszkę wyładowując niemożliwą do opanowania złość, bo wiedziałem, że matka to matka i przyjebać jej nie wolno.
Policzyłem za to ile godzin przetrwała w szpitalu wykrwawiając się przez wrzody na przełyku spowodowane piciem wódy, leżąc sama i umierając w męczarni spazmów. Z kobiety silnej i przedsiębiorczej w wyschnięty kadłubek na szpitalnym łóżku w wieku 45 lat.
W dupie byliście, gówno widzieliście. Dalej myślcie, że wóda was nie zniszczy.
Chuj w oko wszystkim ignorantom.
To pisałem ja - użytkownik sadola.
Dla sprawdzających statystyki : tak, wiem, że się nie udzielam. Powód jest tego taki, że jak nie mam co napisać to nie piszę jak wy, wodolejcy , forumowe trole i wiecznie wszystkich nienawidzący, leczący swoje kompleksy gimnazjaliści.
no to zdrówko Panowie!
@Vavato
Dlatego ja nie piję w ogóle, a miałem podobną akcje w życiu do Ciebie,ale w wieku 18 lat się wyprowadziłem z domu,znalazłem sobie robotę,kobietę,wynajmuję mieszkanie i jest gitara:D
A co do alkoholu, to uważam że wszystko jest dla ludzi, ale w odpowiednich ilościach, a jak ktoś nie ma umiaru i za każdym razem jak pije to schleje się jak pizda to nie powinien się za to zabierać.
Dlatego ja nie piję w ogóle, a miałem podobną akcje w życiu do Ciebie,ale w wieku 18 lat się wyprowadziłem z domu,znalazłem sobie robotę,kobietę,wynajmuję mieszkanie i jest gitara:D
A co do alkoholu, to uważam że wszystko jest dla ludzi, ale w odpowiednich ilościach, a jak ktoś nie ma umiaru i za każdym razem jak pije to schleje się jak pizda to nie powinien się za to zabierać.
Nie wiem, jakim idiotą trzeba być, żeby robić sobie z takich akcji żarty.
Miałem okazję by doswiadczyć jak to jest, i to nie jest powód do smiechu. To największa rozjebka psychiczna jaka może być. Kochasz, i nienawidzisz. Martwisz się, by tacie/mamie (u mnie niestety była to matka, która mnie sama wychowywała) nic się nie stało, a z drugiej strony, chcesz zakończyć ten koszmar, chcesz, ale za chuja nie możesz pomóc... A wiecie co wtedy ostro wkurwia? Cipki, narzekające na matki, bo złe nalesniki zrobiły, albo Iphona nie chcą kupić. A takich jest wpizdu. Podobnie jak drugie cipki, nazywające swoje matki i ojców "starymi", no kurwa! Pełno ich jest! Co to ma być? Oni was wychowują, a wy tak ich nazywacie? Miałem patologię, a NIGDY nie nazwałem matki "starą", bo wiem, że gdy nie pije (miała ciągi alkoholowe, miesiąc pila, miesiąc nie), to była najlepszą osobą na swiecie, która jedynie nie panowała nad uzależnieniem. Teraz nie pije i cieszę się, że z tego wyszła.
A więc, do tych, którzy dla szpanu nazywają siebie alkoholikami, bo myslą, że to fajne-chuj wam w ten pusty łeb.
@Vavato- jak ja to kurwa rozumiem... Mnie matka wychowywała bez ojca, i wiem, jakie to piekło. Jak szybko się stoczyła, z pięknej, miłej, mądrej kobiety, w menela. Wraz z rodzeństwem nie moglismy nic zrobić, bo alkoholizm to nie katar, to cos duuużo gorszego. A państwo też nie pomaga dla dzieci alkoholików, bo przecież na odwyk nie wezmą, bo kompletnie pijana i niemysląca mama się nie zgodzi! I w ten sposób chodziłem głodny, brudny i smierdziałem. Ale co mogłem zrobić? Gdyby nie przyjaciele, to bym kurwa zdechł, kompletnie. Zawsze dostałem jakies groszaki od ich rodziców czy moich sąsiadów, by kupić cos do żarcia, i tym osobom będę wdzięczny do końca życia... Twoja mama pije jeszcze, czy może nie żyje/nie pije?
Miałem okazję by doswiadczyć jak to jest, i to nie jest powód do smiechu. To największa rozjebka psychiczna jaka może być. Kochasz, i nienawidzisz. Martwisz się, by tacie/mamie (u mnie niestety była to matka, która mnie sama wychowywała) nic się nie stało, a z drugiej strony, chcesz zakończyć ten koszmar, chcesz, ale za chuja nie możesz pomóc... A wiecie co wtedy ostro wkurwia? Cipki, narzekające na matki, bo złe nalesniki zrobiły, albo Iphona nie chcą kupić. A takich jest wpizdu. Podobnie jak drugie cipki, nazywające swoje matki i ojców "starymi", no kurwa! Pełno ich jest! Co to ma być? Oni was wychowują, a wy tak ich nazywacie? Miałem patologię, a NIGDY nie nazwałem matki "starą", bo wiem, że gdy nie pije (miała ciągi alkoholowe, miesiąc pila, miesiąc nie), to była najlepszą osobą na swiecie, która jedynie nie panowała nad uzależnieniem. Teraz nie pije i cieszę się, że z tego wyszła.
A więc, do tych, którzy dla szpanu nazywają siebie alkoholikami, bo myslą, że to fajne-chuj wam w ten pusty łeb.
@Vavato- jak ja to kurwa rozumiem... Mnie matka wychowywała bez ojca, i wiem, jakie to piekło. Jak szybko się stoczyła, z pięknej, miłej, mądrej kobiety, w menela. Wraz z rodzeństwem nie moglismy nic zrobić, bo alkoholizm to nie katar, to cos duuużo gorszego. A państwo też nie pomaga dla dzieci alkoholików, bo przecież na odwyk nie wezmą, bo kompletnie pijana i niemysląca mama się nie zgodzi! I w ten sposób chodziłem głodny, brudny i smierdziałem. Ale co mogłem zrobić? Gdyby nie przyjaciele, to bym kurwa zdechł, kompletnie. Zawsze dostałem jakies groszaki od ich rodziców czy moich sąsiadów, by kupić cos do żarcia, i tym osobom będę wdzięczny do końca życia... Twoja mama pije jeszcze, czy może nie żyje/nie pije?
Jak by to powiedział pewien generał
"Alkohol jest dla mądrych ludzi, a barany powinny pić wodę..."
"Alkohol jest dla mądrych ludzi, a barany powinny pić wodę..."
Jacy się zrobiliście wszyscy "sentymenalni" wszyscy...
Przykro mi że mieliście takie jazdy, mieszkałem całe dzieciństwo na wsi i po sąsiedzku mieszka taka rodzinka, że nawet wy byście nie pozazdrościli.
W całym tym wywodzie trafiła się jedna wypowiedź którą sam chciałem napisać
I to jest właśnie kurwa cała święta prawda. Bo mój ojciec potrafił wypić, ale na jedzenie nigdy nie brakowało. Skoro zapierdalał jak osioł żeby sam utrzymać 7-osobową rodzinę to wydaje mi się, że skoro miał ochotę się napić to miał do tego pełne prawo.
@Erni13
Nie mów mi kurwa człowieku co jest złe a co dobre. Znam ludzi którzy nazywają swoich rodziców starymi ale mimo to mają do nich mnóstwo szacunku. A strasznie wkurwia mnie wypowiedź typu "jesteś pizdą bo mówisz do swojego taty per stary".
Przykro mi że mieliście takie jazdy, mieszkałem całe dzieciństwo na wsi i po sąsiedzku mieszka taka rodzinka, że nawet wy byście nie pozazdrościli.
W całym tym wywodzie trafiła się jedna wypowiedź którą sam chciałem napisać
Nikloon666 napisał/a:
@Vavato
A co do alkoholu, to uważam że wszystko jest dla ludzi, ale w odpowiednich ilościach, a jak ktoś nie ma umiaru i za każdym razem jak pije to schleje się jak pizda to nie powinien się za to zabierać.
I to jest właśnie kurwa cała święta prawda. Bo mój ojciec potrafił wypić, ale na jedzenie nigdy nie brakowało. Skoro zapierdalał jak osioł żeby sam utrzymać 7-osobową rodzinę to wydaje mi się, że skoro miał ochotę się napić to miał do tego pełne prawo.
@Erni13
Nie mów mi kurwa człowieku co jest złe a co dobre. Znam ludzi którzy nazywają swoich rodziców starymi ale mimo to mają do nich mnóstwo szacunku. A strasznie wkurwia mnie wypowiedź typu "jesteś pizdą bo mówisz do swojego taty per stary".
Mój ojciec zawsze był fajny i do rzeczy jak se chlapnął piwko, na trzeźwo był zestresowany, niemniej jednak większość "starych" jak se golnie to drżyjcie narody, jak widze zataczających się brzuchaczy z oczami jak szklanki prowadzajacych dzieci jak psy na sranie do parku, to mi ich żal
@erni13
Nie pije, bo zmarła tamtego dnia. Nie przeżyła 24 godzin od momentu kiedy położyli ją na łóżku.
Alkohol jest dla ludzi, pewnie. Każdy kto ma umiar da sobie radę. Jest jeden mały problem, że z czasem ludzie pijący widzą swój umiar o kilka kieliszków dalej, a na końcu obracają pół litra w piętnaście minut podczas wyrzucania śmieci czy robienia prania.
Mówicie, że dramatyzuje... Może nie chodziłem brudny, może miałem co wsadzić do ryja. Co z tego kiedy wracając ze szkoły do domu bałem się przejść przez drzwi. Prawie codziennie czekał na mnie obiad przygotowany przez pozbawioną zmysłu smaku i powoli odchodzącą od zmysłów rodzicielkę. Pyszności. Rozpierdolone kanapki które przygotowywała w rauszu, mówiąc do siebie i niejednokrotnie okraszając to bluzgami w moim kierunku... cud, miód.
Poza tym byłem szczurem, niechcianym dzieckiem, gnojem, odrzutkiem i - o ironio - skurwysynem.
Może i wylewam swoje żale na sadolowym komentarzu, ale to jest chyba najlepsza metoda, żeby po kawałku rozdać na cztery strony świata wszystkie swoje bóle. Wy zapomnicie po godzinie o tym co napisałem, a mi ulży.
Co to umiaru, to jeszcze zastanówmy się nad jego definicją. Przecież to umiejętność nieprzekraczania granic. Jeśli Twoje granice rosną z tygodnia na tydzień, po pewnym czasie czujesz się bezkarny pijąc czterokrotnie więcej niż za pierwszym razem. Kiedy już tak pijesz, zaczynasz tracić kontakt ze światem, oddalasz się od bliskich i znajomych. Kiedy już się oddalisz, wpadasz głębiej w pieprzoną otchłań, a że alkohol do tej pory dawał radę, to trzeba sobie strzelić jedną flaszkę na pocieszenie.
Całe dzieciństwo kryłem matkę w tej jej pięknej drodze życia, ale w pewnym momencie się obudziłem. Ja i moje rodzeństwo. Opowiedzieliśmy o tym rodzinie, nie przebierając w słowach. Kończyło się to zazwyczaj tekstami typu "matka jest tylko jedna, szanuj ją bez względu na to jaka jest, na pewno przesadzasz".
Od niej wyprowadziłem się mając 17 lat według metryki, a 30 według psychiki. Trzydziestoletni wypalony z chęci do życia gość. Potem już było z górki. Raz na tydzień przywoziła jedzenie, żeby oderwać się na chwilę spod opieki ojczyma i zapić pałę w mieszkaniu w którym żyłem z rodzeństwem. Ile razy odbierałem od niej telefon słysząc, że coś ugotuje, a zastawałem ją zajebaną w trupa ledwo po godzinie.
Zabierz jej wódkę - pomyślałem. Zabrałem. Nie poradziła swoimi chudymi zniszczonymi dłońmi rozgiąć dłoni stukilowego byka, więc wyszła z pokoju, a moich uszu dobiegł dźwięk, którego nie zapomnę do końca życia. Dźwięk ostrza wysuwanego ze stosu sztućców. Trzydziestocentymetrowy nóż w ręce i "prośba" o oddanie wódy. Podziałało. Potem zdarzyła się kolizja mojej czaszki z popielniczką, i kiedy stałem tak z krwią lejącą się z twarzy poprzysięgłem jej, że to był ostatni raz kiedy zrobiła mi krzywdę. Umazany krwią, tocząc z wściekłości pianę z ust musiałem być bardzo przekonujący, bo nigdy więcej nie podniosła na mnie ręki.
Załatw jej leczenie - pomyślałem. Z papierami w ręce stanąłem w jej drzwiach prosząc o to, żeby się leczyła. "Wypierdalaj stąd, łysa pało". Wypierdoliłem.
W pamięć zapadły mi wigilie, kiedy na stole potrafiła pojawić się ryba po grecku z roztopioną gumą do żucia, bo wypadła jej podczas gotowania. Wiecznie jałowe potrawy i... jej abstynencja przed oczami rodziny. Nieskazitelność i uosobienie dobra. Kochająca mamina. A po wigilii ? ćwiara na dobry początek świąt. Ileż razy musiałem udawać przed rodziną, że siedzenie przy tym stole nie przyprawia mnie o wymioty...
Przed jej śmiercią dostała ostrzeżenie od lekarzy. Miała prześwietlenie płuc, na którym nie było widać płuc. Wodobrzusze. Zaawansowana marskość wątroby. Plamy wątrobowe. Ubytek tkanki mózgowej (!) a w związku z tym czasowe paraliże jednej strony ciała prowadzące do trwałego upośledzenia ciała. Powiedzieli jej, że przy takim stanie jeśli nie przestanie pić nie przeżyje 3 lat.
Nie przeżyła nawet roku. Otworzyły jej się rany i krwotok wewnętrzy był tak obszerny, że nawet przetaczanie krwi nie uzupełniło braków. Noc spędzona w katuszach a jedynymi osobami które choć na chwilę je odwiedziły byłem ja i rodzeństwo. I tak, przypięta pasami do tego cholernego łóżka poddała się następnego ranka.
Gadajcie sobie, że dramat, że ze mnie ciota. Jeśli wasi rodzice nie robili takich akcji to wybaczcie, ale wasze zdanie się dla mnie nie liczy. Tak jak ktoś wspomniał, wiele osób potrafi się obrazić na rodzicieli, że kasy za mało dają, albo, że prezent nie taki. Nic nie wiecie o torturach psychicznych i jak kiedyś ktoś was mocniej przyciśnie, obsracie się jak sierota przed stadem wikingów. Są i wyjątki. Silni, radzący sobie idealnie takich pozdrawiam i winszuję.
Dzisiaj jestem bezduszną, bezuczuciową maszyną. Laski sobie znaleźć nie mogę, bo one chcą, żeby je kochać, a jak ja mam kochać, kiedy ta, którą kochać każdy powinien najbardziej wypaliła całą moją duszę.
Dobra, koniec pierdolenia. ROCK ON!
Nie pije, bo zmarła tamtego dnia. Nie przeżyła 24 godzin od momentu kiedy położyli ją na łóżku.
Alkohol jest dla ludzi, pewnie. Każdy kto ma umiar da sobie radę. Jest jeden mały problem, że z czasem ludzie pijący widzą swój umiar o kilka kieliszków dalej, a na końcu obracają pół litra w piętnaście minut podczas wyrzucania śmieci czy robienia prania.
Mówicie, że dramatyzuje... Może nie chodziłem brudny, może miałem co wsadzić do ryja. Co z tego kiedy wracając ze szkoły do domu bałem się przejść przez drzwi. Prawie codziennie czekał na mnie obiad przygotowany przez pozbawioną zmysłu smaku i powoli odchodzącą od zmysłów rodzicielkę. Pyszności. Rozpierdolone kanapki które przygotowywała w rauszu, mówiąc do siebie i niejednokrotnie okraszając to bluzgami w moim kierunku... cud, miód.
Poza tym byłem szczurem, niechcianym dzieckiem, gnojem, odrzutkiem i - o ironio - skurwysynem.
Może i wylewam swoje żale na sadolowym komentarzu, ale to jest chyba najlepsza metoda, żeby po kawałku rozdać na cztery strony świata wszystkie swoje bóle. Wy zapomnicie po godzinie o tym co napisałem, a mi ulży.
Co to umiaru, to jeszcze zastanówmy się nad jego definicją. Przecież to umiejętność nieprzekraczania granic. Jeśli Twoje granice rosną z tygodnia na tydzień, po pewnym czasie czujesz się bezkarny pijąc czterokrotnie więcej niż za pierwszym razem. Kiedy już tak pijesz, zaczynasz tracić kontakt ze światem, oddalasz się od bliskich i znajomych. Kiedy już się oddalisz, wpadasz głębiej w pieprzoną otchłań, a że alkohol do tej pory dawał radę, to trzeba sobie strzelić jedną flaszkę na pocieszenie.
Całe dzieciństwo kryłem matkę w tej jej pięknej drodze życia, ale w pewnym momencie się obudziłem. Ja i moje rodzeństwo. Opowiedzieliśmy o tym rodzinie, nie przebierając w słowach. Kończyło się to zazwyczaj tekstami typu "matka jest tylko jedna, szanuj ją bez względu na to jaka jest, na pewno przesadzasz".
Od niej wyprowadziłem się mając 17 lat według metryki, a 30 według psychiki. Trzydziestoletni wypalony z chęci do życia gość. Potem już było z górki. Raz na tydzień przywoziła jedzenie, żeby oderwać się na chwilę spod opieki ojczyma i zapić pałę w mieszkaniu w którym żyłem z rodzeństwem. Ile razy odbierałem od niej telefon słysząc, że coś ugotuje, a zastawałem ją zajebaną w trupa ledwo po godzinie.
Zabierz jej wódkę - pomyślałem. Zabrałem. Nie poradziła swoimi chudymi zniszczonymi dłońmi rozgiąć dłoni stukilowego byka, więc wyszła z pokoju, a moich uszu dobiegł dźwięk, którego nie zapomnę do końca życia. Dźwięk ostrza wysuwanego ze stosu sztućców. Trzydziestocentymetrowy nóż w ręce i "prośba" o oddanie wódy. Podziałało. Potem zdarzyła się kolizja mojej czaszki z popielniczką, i kiedy stałem tak z krwią lejącą się z twarzy poprzysięgłem jej, że to był ostatni raz kiedy zrobiła mi krzywdę. Umazany krwią, tocząc z wściekłości pianę z ust musiałem być bardzo przekonujący, bo nigdy więcej nie podniosła na mnie ręki.
Załatw jej leczenie - pomyślałem. Z papierami w ręce stanąłem w jej drzwiach prosząc o to, żeby się leczyła. "Wypierdalaj stąd, łysa pało". Wypierdoliłem.
W pamięć zapadły mi wigilie, kiedy na stole potrafiła pojawić się ryba po grecku z roztopioną gumą do żucia, bo wypadła jej podczas gotowania. Wiecznie jałowe potrawy i... jej abstynencja przed oczami rodziny. Nieskazitelność i uosobienie dobra. Kochająca mamina. A po wigilii ? ćwiara na dobry początek świąt. Ileż razy musiałem udawać przed rodziną, że siedzenie przy tym stole nie przyprawia mnie o wymioty...
Przed jej śmiercią dostała ostrzeżenie od lekarzy. Miała prześwietlenie płuc, na którym nie było widać płuc. Wodobrzusze. Zaawansowana marskość wątroby. Plamy wątrobowe. Ubytek tkanki mózgowej (!) a w związku z tym czasowe paraliże jednej strony ciała prowadzące do trwałego upośledzenia ciała. Powiedzieli jej, że przy takim stanie jeśli nie przestanie pić nie przeżyje 3 lat.
Nie przeżyła nawet roku. Otworzyły jej się rany i krwotok wewnętrzy był tak obszerny, że nawet przetaczanie krwi nie uzupełniło braków. Noc spędzona w katuszach a jedynymi osobami które choć na chwilę je odwiedziły byłem ja i rodzeństwo. I tak, przypięta pasami do tego cholernego łóżka poddała się następnego ranka.
Gadajcie sobie, że dramat, że ze mnie ciota. Jeśli wasi rodzice nie robili takich akcji to wybaczcie, ale wasze zdanie się dla mnie nie liczy. Tak jak ktoś wspomniał, wiele osób potrafi się obrazić na rodzicieli, że kasy za mało dają, albo, że prezent nie taki. Nic nie wiecie o torturach psychicznych i jak kiedyś ktoś was mocniej przyciśnie, obsracie się jak sierota przed stadem wikingów. Są i wyjątki. Silni, radzący sobie idealnie takich pozdrawiam i winszuję.
Dzisiaj jestem bezduszną, bezuczuciową maszyną. Laski sobie znaleźć nie mogę, bo one chcą, żeby je kochać, a jak ja mam kochać, kiedy ta, którą kochać każdy powinien najbardziej wypaliła całą moją duszę.
Dobra, koniec pierdolenia. ROCK ON!
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów