Jak najbardziej zauwazyli to co u nas najwspanialsze i w wiekszosci sie zgadzam... No i najwiekszy absurd wylapala pani Vanessa z RPA, ze nikt obcego jezyka nie zna w urzedzie do spraw zagraniczniakowe, co najwyzej rosyjski podejrzewam by sie znalazl...
A co do picia no to wiadomo - szwedzki stol po Polsku: kilka flaszek roznej taniej czystej i dotego sledzik, ogoreczek itp.
A zdziwilo mnie, ze panu sie udalo spotkac u nas kraweznika jakiegos, ktory po angijelsku szprechal...
No i widac z ich wypowiedzi, ze zadne jeszcze nie mialo okazji blizej sie zapoznac z naszymi wspanialymi i tolerancyjnymi naziolami w jakims ciemnym zaulku... ;]
Btw. Ale mocherowe oddzialy szybkiego reagowania Ojca Dyrektora jedna pani juz poznala...