oto historia jak to ojebałem cyganisko.
kiedyś robiłem w serwisie opon i niedaleko nas mieli swoje siedlisko cyganie. cały czas przyjeżdżali do nas żeby coś im tam naprawić. raz przyjechał ich "król" swoją S klasą żeby mu opony wymienić bo jego są zajechane. coś mu tam znalazłem i zmontowałem. na pytanie co ze starymi powiedział żeby je wyjebać. po 4 dniach przyjechał że ma kapcia. szybki przegląd sytuacji i wiadomo, że jedną rozwalił tak, że nie da się naprawić i chce inny komplet. Wiedząc, że nie ma już nic innego na stanie staram się go zbyć, ale on nalega. Poszedłem niby szukać czegoś na składzie, ale przypominałem sobie o jego starych szmatławcach na hałdzie. za 250 zeta ojebałem mu jego własne opony...
ogólnie to małe brudasiątka kasowałem po 5 pln za napompowanie opony w rowerze, więc nie mieli ze mną ze dobrze...
pierwszy post więc możecie mi naskoczyć...
kiedyś robiłem w serwisie opon i niedaleko nas mieli swoje siedlisko cyganie. cały czas przyjeżdżali do nas żeby coś im tam naprawić. raz przyjechał ich "król" swoją S klasą żeby mu opony wymienić bo jego są zajechane. coś mu tam znalazłem i zmontowałem. na pytanie co ze starymi powiedział żeby je wyjebać. po 4 dniach przyjechał że ma kapcia. szybki przegląd sytuacji i wiadomo, że jedną rozwalił tak, że nie da się naprawić i chce inny komplet. Wiedząc, że nie ma już nic innego na stanie staram się go zbyć, ale on nalega. Poszedłem niby szukać czegoś na składzie, ale przypominałem sobie o jego starych szmatławcach na hałdzie. za 250 zeta ojebałem mu jego własne opony...
ogólnie to małe brudasiątka kasowałem po 5 pln za napompowanie opony w rowerze, więc nie mieli ze mną ze dobrze...
pierwszy post więc możecie mi naskoczyć...