E tam. Kara śmierci jest za słaba. Jestem natomiast za karą tortur. Bez pozbawiania kończyn, żeby nie odejmować delikwentowi kawałków, które mogą boleć. Notoryczny łomot z rana, walki więźniów z publicznością, gotową zapłacić za widowisko łamanych żywcem kończyn. Nie mówię oczywiście o drobnych złodziejaszkach, przemytnikach, pijanych rowerzystach, czy alimenciarzach. Mordercy, gwałciciele, prezesi banków, nadużywający władzy urzędnicy - to materiał na widowiskowe sceny z łamaczami kolan w roli głównej. Co komu przyjdzie z ubicia paru drani? Zarobią na tym tylko kat, grabarze i producenci tekturowych butów. Lipa. Torturki byłyby fajne. Płatny dostęp do widowiska. Big Brother Behind The Bars, w którym można by obejrzeć, jak krzywdziciel dzieci cierpi sromotę, bawiąc się w tekena z wielodzietnymi kolegami spod celi. Codziennie, ale bez zabijania - to zawsze psuje zabawę. Mordercy puszczeni na ring - jedna zasada, bez zabijania, nie marnować kur znoszących złote jajka. Wtedy TVP podniosłaby się z długów, można by robić zakłady bukmacherskie... Biznes by się kręcił, a ofiary i ich rodziny mogłyby oglądać, jak ich oprawca codziennie dostaje potężny łomot. Teraz jest do bani. Więźniowie protestują, że mają za mało kanałów w kablówce, że małe cele, porcje jedzenia za małe, mydło za słabo pachnie, a łóżka są niewygodne. Mało tego że protestują! Istnieją legalne organizacje (na dodatek finansowane częściowo ze skarbu państwa) które popierają więzienne wygodnictwo i spełniają ich oczekiwania!