18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia Soft (1) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 17:51
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 14:20
📌 Powodzie w Polsce - ostatnia aktualizacja: Wczoraj 23:12
Kebab w stolycy
____ • 2013-07-19, 12:15
Od Bemowa i Bielan, po Wołomin i Marki – brali wszyscy. Schodziło kilkaset kilogramów tygodniowo. O czym mowa? O zepsutym mięsie, które miało trafiać do utylizacji w fabryce psiej karmy, a ostatecznie lądowało w magazynach warszawskich knajp prowadzonych przez Azjatów. Wszystko przez handel "na boku" pomiędzy właścicielami a jednym z dostawców, który teraz opowiada nam o całym procederze. – Mięso tak śmierdziało, że kilka razy o mało się nie porzygałem, kiedy podawałem towar. Potrafiłem zarobić na tym 8 tysięcy złotych ekstra – mówi nasz rozmówca.

Może zaczniemy od tego, jak to się wszystko zaczęło...


Pracowałem jako dostawca mięsa dla pewnej hurtowni. Jeździłem z towarem do różnych budek wietnamskich, kebabów i restauracji. Sprzedawałem głównie drób. Warunki bez rewelacji. Brak umowy, czy ubezpieczenia, a na dodatek szef domagał się od każdego podpisania weksla na dziesięć tysięcy złotych. Dzięki temu miał pewność, że nikt mu nie zwieje z towarem, który nie został zgłoszony do skarbówki. Przyjeżdżało się do firmy o 4:30 rano, brało się na pakę chłodziarki towar i się jeździło. Kiedy mięso zaczęło śmierdzieć, to szef kazał myć. Choć się z tym nie zgadzałem, to wykonywałem jego rozkazy, bałem się utraty pracy.

Co robiłeś, by odświeżyć mięso?

Powiedzmy były skrzydełka kurczaka, które śmierdziały. Miały na sobie już taką żółtą naleciałość, kleiły się. Wrzucałem je do miski z wodą i płukałem. Żadnych środków chemicznych, jak to panie z supermarketu robiły. Po prostu płukanko i na pakę.

Klienci nie łapali się na tym, że sprzedajesz im zepsute mięso?

Po wymyciu nie wyglądały źle, choć lekko śmierdziały. Przy wyładowaniu u klienta brało się mięso i szybko nosiło do chłodni. Zanim zdążyliby poczuć jakiekolwiek podejrzane zapachy skrzydełka już zostały zamrożone.

W chłodziarce, którą jeździłeś nie zdążyły zamarznąć?

Ona nie chłodziła. Szef zabraniał ją włączać, bo oszczędzał na paliwo. Każdy mógł ją co prawda włączyć, ale już na swój koszt. Wtedy tracił pieniądze.

Czyli wciskaliście nieświadomym sprzedawcom zepsute kurczaki?

Nie do końca. Po pierwsze, to oni już obojętnie patrzyli na to mięso, które dostawali. Było tanie, więc nie wybrzydzali. Po drugie, było jeszcze inne mięso, które im sprzedawałem.


Jakie?

Zawsze pozostają jakieś resztki. Zwłaszcza, kiedy sprzedaje się kurczaki na taką skalę, jak my to robiliśmy. Po jakimś czasie to, co nie zostało sprzedane zaczęło się psuć do tego stopnia, że nie dało się go odświeżyć. By nie dopłacać do utylizacji zawarliśmy niepisaną umowę z jedną fabryką, która produkowała psią karmę. Kupowali od nas to zepsute, śmierdzące mięso i je przerabiali.

Ale to mięso nie zawsze trafiało do fabryki psiej karmy...?


Dokładnie tak. Zepsute mięso, które miało iść na psią karmę kupowali ode mnie "na boku" Wietnamczycy. To nie było zdrowe, nadające się do jedzenia mięso.

Nie sprawdzali jakości?

Oni doskonale wiedzieli co kupują. Na początku zrobiłem takie badanie rynku. Patrzyłem na to, które kebaby i budki chińskie biorą ode mnie gorsze mięso z fabryki. Robiły to zazwyczaj obskurne knajpy. Wtedy zaproponowałem im, że mogę mieć też trochę dodatkowego, tańszego towaru. Chodziło oczywiście o mięso, które miało jechać do fabryki karmy. Chętnie je kupowali, nawet sami się mnie pytali o to, czy mam coś ekstra. To było naprawdę najgorsze z najgorszych. W życiu bym go nie jadł.

Polacy też kupowali chętnie?

Polakowi bym nie sprzedał. Tak samo nie podejmowałem rozmów z tymi, którzy mieli ładne lokale. Wiedziałem, że oni od razu by na mnie naskarżyli. Przeważnie to właśnie Wietnamczycy byli najbardziej chętni do łamania prawa.

Szef nie zauważył, że mięso na psią karmę nie trafiało do fabryki?

W ogóle. Nigdy nie sprawdzali ile biorę pojemników. W taki oto sposób pół szło na karmę dla psów, a pół do budek wietnamskich. Smród bywał niesamowity. Nie wiem, jak można coś takiego chcieć podawać. Pamiętam, że jak wchodziłem na pakę, by rozładować towar, to kilka razy o mało się nie porzygałem. Wiem, że już to mówiłem, ale muszę powtórzyć. W życiu bym tego nie zjadł.

Dużo tego było?

Kilkaset kilogramów tygodniowo. Brali od Bemowa i Bielan, po Wołomin i Marki. Budki z chińczykiem i kebabami. Arabowie to jeszcze potrafili wybrzydzać, powiedzieć że się mięso w ogóle do niczego nie nadaje. Jednak najgorsi byli Wietnamczycy. Brali wszystko, informowali się między sobą, że mam taki a taki towar. Chcieli jak najbardziej obciąć koszta produkcji. To mały świat, w którym każdy każdego zna. Gdyby inspekcja sanitarna odwiedziła ich chłodnie i sprawdzili, co faktycznie się tam znajduje, to mieliby nieciekawe miny.

Jak długo sprzedawałeś im to mięso, i ile na tym zarobiłeś?

Od maja do grudnia ubiegłego roku. Myślałem, że początki będą trudne, ale nie były. Dosyć szybko miałem z tego drugą pensję. Jak już wspominałem, nie musiałem się reklamować. Pojawiałem się w knajpie i zawsze się pytali, czy mam coś ekstra. Tylko raz knajpa mi podziękowała, pozostali brali bardzo chętnie. Co prawda smród był straszny i codziennie musiałem prać ubrania, ale pieniądze były naprawdę dobre, więc można było przeboleć. Gdybym nadal w to brnął, to miałbym z tego niezłą kasę. Na początku zarabiałem dwa tysiące złotych, pod koniec potrafiłem w miesiąc zarobić i osiem tysięcy. Na dodatek zaczęli się do mnie zgłaszać kolejni.

Sami siebie informowali?

Nieraz panowała euforia, gdy informowałem ich o tańszych kurczakach. Byli tak pazerni, że nie obchodziło ich to, że to był syf.
[/i]

źródło:
natemat.pl/68679,sprzedawca-miesa-ujawnia-jak-azjatyckie-knajpy-masowo...

Smacznego
Zgłoś
Avatar
necroorcen 2013-07-20, 0:44 3
Za takie przekręty jestem za przywróceniem kary śmierci.
Zgłoś
Avatar
Jarrt 2013-07-20, 1:53
qhash napisał/a:

co jak co, ale wałki na jedzeniu to chyba największe skurwysyństwo


Jak ktoś jest ciotą, która nie potrafi sobie w domu przyrządzić pysznego jedzonka to niech cierpi.

Tabernak napisał/a:

Kupując kebaba osiedlasz araba!


Kupując prosiaka osiedlasz Polaka. Stop Polonizacji.
Zgłoś
Avatar
mscicielzLitwy 2013-07-20, 2:01 1
smierdzi ale to ten wywiad...cos mi sie wydaje ze jakis marnemu dziennikarzynie poscily wodze fantazji
Zgłoś
Avatar
Rusznic 2013-07-20, 2:21 2
Właśnie na mięsie są najgorsze przekręty, brokuła już nie umyjesz jak zepsuty to zepsuty. Dlatego nigdy nie ufam mięsu kupowanemu w budach i tanich sklepach. Przetwory mięsne to też niezła jazda i brzydzą mnie strasznie. Preferuje mięso co rodzina i znajomi hoduje/upoluje ale teraz prawie wszyscy porzucili hodowlę niestety. Nic nie przebije wędzonek wujaszka

Również wiem co nieco o produkcji i powiem wam, że wole "samą chemię" niż śmierdzące odpadki mięsne.
Zgłoś
Avatar
contowsky 2013-07-20, 5:40
i idź sobie po przeczytaniu tego tekstu na jebanego kebaba...
Zgłoś
Avatar
K................k 2013-07-20, 9:31
Ani imienia ani nazwiska ani żadnego dowodu, że naprawdę tak było.
Zgłoś
Avatar
dumad 2013-07-20, 9:39
dobrze że mnie nie stać na kebaby i fast foody
Zgłoś
Avatar
grzeczysławkolano 2013-07-20, 9:56
Ostatnio zgłodniałem i zamówiłem sobie na szybko kebaba z budki, skądinąd chwalonej przez moich znajomych. No i kiedy już czekałem na zamówione "danie", pani z budki podawała komuś skrzydełka z kurczaka, które wyglądały jakby były pieczone kilka razy. Widać było, że są stare, suche i prawie czarne. Zniechęcony takim widokiem, mimo wszystko wziąłem zamówionego kebaba i go zjadłem. Był niezły w smaku, to fakt. Natomiast to co się działo z moim żołądkiem jakiś czas później to jakaś masakra. Przez jebane dwa dni bolał mnie brzuch i ciągle odbijało mi się tym pieprzonym kebabem, o reszcie skutków ubocznych wspominał nie będę. Już nigdy więcej się nie pokuszę. Jeśli już jeść na mieście, to lepiej w jakimś porządnym lokalu, trochę drożej, trochę dłużej, ale już bez takich przygód.
Zgłoś
Avatar
rew123321 2013-07-20, 10:53 2
qhash napisał/a:

co jak co, ale wałki na jedzeniu to chyba największe skurwysyństwo


największe skurwysyństwo to płatne kible!
Zgłoś
Avatar
Doomik 2013-07-20, 11:17
kurwa, od kiedy azjaci mają kebaby? Poza tym serio? Spodziewacie się Argetyńskiej wołowiny za posiłek podany, zrobiony, spory, dając 10 zeta? Nie to, że ich bronię, ale idąc do fast fooda, sam podpisujesz "cyrograf", że jesteś świadom ścierwa, które zaraz będziesz konsumować. Wiadomo, że czasem coś lepiej opierdolić na mieście, przy tym nie wydając na to 50 zeta (chociaż w kanjpach spokojnie możesz dostać pełen posiłek za ~15zł, więc nie wiem co to za moda na korzystanie z ciapackich usług) i że czasem bez kebaba to ni chuj nie życie, ale naprawdę warto przyjrzeć się mniej więcej temu co się je.
Zgłoś
Avatar
necroorcen 2013-07-20, 12:23 1
Doomik napisał/a:

kurwa, od kiedy azjaci mają kebaby?



Turcja i Bliski Wschód to Azja
Zgłoś
Avatar
socjalmmv 2013-07-20, 14:05
Morał krótki i nie którym znany, żryj zdrową żywność pierdol kebaby.
Zgłoś
Avatar
Kostek-Biernacki 2013-07-20, 14:30
Tak czy inaczej: kupujesz kebaba osiedlasz Araba. Ciapaci wypierdalać.
Zgłoś
Avatar
Jarrt 2013-07-21, 13:57
Kostek-Biernacki napisał/a:

Tak czy inaczej: kupujesz kebaba osiedlasz Araba. Ciapaci wypierdalać.



Nie wiem co jest głupsze, to hasło czy polaczki go używające....
Zgłoś