Za wykopem: " Chyba wszystkie te kampanie są bezsensowne (przynajmniej w krajach cywilizowanych) bo zamiast dotykać sedna problemu to kierują się stereotypami.
To o czym ty mówisz odnośnie biegania; tak jak ty masz prawo robić to w nocy, tak paradoksalnie bandyta ma takie samo "prawo" cię napaść. Najpewniej poniesie za to później konsekwencje ale ile szkód zdąży ci wcześniej wyrządzić to jego. W takiej Ameryce (bo z braku odpowiednich danych dla Polski to do niej będę się w tym komentarzu odnosił) na przykład, przeciętny mężczyzna ma 3 razy większą szansę że zostanie na ulicy zamordowany/bardzo poważnie pobity/zgwałcony niż przeciętna kobieta (jakiś wpływ na to ma na pewno prawo do posiadania broni), czy tego się chce czy nie nocą zawsze bezpieczeństwo maleje, nieważne kim jesteś. Jak mieszkasz w jakimś większym mieście to zapewne znasz takie miejsca że po ciemku nawet najbardziej napakowane koksy się tam nie zapuszczają. Jak ktoś tam pójdzie i dostanie łomot to nie jest on oczywiście współwinnym zaistniałej sytuacji ale jednak powinien wcześniej pomyśleć, bo co z tego że on był "na prawie" i przed sądem sprawiedliwości stanie się za dość jak połamali mu kilka kości. Czy naprawdę satysfakcja ze swojej racji jest warta więcej niż własne mienie, zdrowie czy nawet życie?
Teraz kilka słów o tym dlaczego kampanie takie jak ta zamieszczona w znalezisku są tak żałosne (przynajmniej w odniesieniu do cywilizowanego świata, w Indiach te proporcje mogą się różnić). Dane które tutaj za chwilę przytoczę pochodzą z (chyba największego tego typu) raportu NISVS za 2010 rok. Otóż w tymże roku mężczyźni byli ofiarami ponad połowy gwałtów (więzienia dołożyły do tego swoją cegiełkę) a kobiety były odpowiedzialne za prawie 40% z nich. Co więcej, stereotypowy gwałt dokonywany przez nieznajomego zboczeńca, nocą na jakimś odludnym miejscu to... margines. Tego typu gwałty stanowią 5-8% całości podczas gdy 90% odbywa się we względnie komfortowych warunkach i w miejscach dobrze znanych ofiarom/napastnikom takich jak mieszkania, pokojowe hotele czy akademiki. Teraz będzie chyba najgorsza część raportu. Wiecie kto i jak często dopuszcza się gwałtów heteroseksualnych? Otóż pozwolę sobie zamieścić tylko jedną statystykę gdyż dla obydwu płci wygląda ona właściwie identycznie. 10% gwałtów dokonywane jest przez nieznajomych podczas gdy 90% przez osoby które ofiara znała! W 40% napastnikiem jest kolega/koleżanka, przyjaciel/przyjaciółka, członek rodziny, sąsiad/sąsiadka, współpracownik/współpracownic(zk?)a itp. Po przeczytaniu tego domyślacie się już chyba kogo w tej wyliczance zabrakło i kto jest odpowiedzialny za połowę gwałtów? Tak, w 50% gwałtów napastnikiem jest partner/partnerka ofiary! Widzicie teraz działanie tego typu kampanii? To jak strzelanie z armaty do much. Nakręca się taką spiralę niepotrzebnego strachu jakby za każdym rogiem miał się czaić gwałciciel, przy okazji przeoczając połowę ofiar i 2/5 napastników, podczas gdy dobre 8 razy częściej gwałciciel/gwałcicielka (ciekawe dlaczego podkreśla na czerwono, co nie?) leży po drugiej stronie łóżka! To jest miejsce gdzie trzeba działać. Właściwie głównym sposobem aby zapobiec gwałtowi jest unikanie sytuacji w których mógłby zaistnieć a nikt nie będzie miał przecież oczy dookoła głowy przez cały czas (tym bardziej kiedy gwałciciel(ka) codzienne leży koło nas przez kilka godzin). W przypadku stereotypowego gwałtu pozostaje obrona przed napastnikiem która często nie zdaje skutku. Zapobiec gwałtom ze strony znajomych też będzie trudno, gdyż po pierwsze, mogą one mieć miejsce gdy ofiara jest jeszcze zbyt młoda aby zrozumieć co się dzieje, a po drugie sporej części ze znajomych (rodzina, sąsiedzi, koledzy ze szkoły/pracy) się nie wybiera więc często nie mamy wpływu na to z kim się zadajemy. Dlatego tak ważna powinna być ostatnia grupa gdyż akurat chłopaka/dziewczynę, męża/żonę się wybiera osobiście i spędza z nim przedtem sporo czasu. To tutaj powinny być prowadzone profilaktyczne kampanie uświadamiające jak ważny jest to wybór i jakie konsekwencje może mieć złe jego podjęcie. Niechby liczba gwałtów w związkach spadła nawet o te "marne" kilkanaście procent, będzie oznaczać to nie tylko że odniesiono większy sukces niż przez lata bezsensownego straszenia kobiet, ale będzie to także równoznaczne ze spadkiem bezwzględnej liczby gwałtów rocznie o ilość większą niż liczba "stereotypowych gwałtów" z którymi to tak zaciekle walczy cały świat. "