obiektywny napisał/a:
Widać że sadistic nie różni się wiele od kwejków czy nawet bestów jeżeli chodzi o użytkowników typu "WKLEJE BACHA CZY VIVALDIEGO I POKAŻE JAK KOCHAM KLASYKĘ A PLEBS PEWNIE SŁUCHA PITBULA"
Szkoda, że tak wielu zna Bacha czy Chopina, bo miał muzyczkę na telefonie lub jakiś najbardziej znany motyw na dzwonek a gdyby zapytać o inne mniej znane kompozycje to 99% tych wszystkich fanów klasyki poległoby...
Szczerze wątpię, czy komuś kogo opisałeś chciałoby się szukać koncertów wiedeńskich sprzed paru lat. Na telefonie nie mam Bacha czy Chopina tylko Straussa, bo często słucham, i mam coś więcej niż Nad Pięknym Modrym Dunajem. Poza tym obejrzyj sobie jakikolwiek koncert orkiestry i później włącz, dajmy na to, wymieniany już rap. Widzisz różnicę? Wspominając o rapie nie chodziło mi o, rzec by można, "lepszy gatunkowo" rap. Miałem sytuację, gdzie w (wg mnie) prostym utworem rapowym, gdzie doszukiwano się przekazów podprogowych, że aż przypomniał mi się odcinek South Park'u, pierwszy epizod 14 chyba sezonu (The Tale of Scrotie McBoogerballs). I jest jeszcze sprawa odbiorców. Mianowicie rap, zwłaszcza niektóre polskie wypociny, można usłyszeć idąc wieczorem po ciemnych uliczkach
. Słuchając takiej muzyki nie uważam siebie za Übermenscha, ale epicko wkurwia mnie to, że jak ktoś pyta mnie się "czego słucham" i odpowiadam, że muzyki poważnej (bo jak dodaje taneczną, to często myślą że mam telefon zajebany muzyką z "densingów". A do Prokofiewa się nie przyznaję
) to poważnie się mnie co najmniej nie traktuje. Poza tym sam mam kilka albumów Korpiklaanów i bardzo lubię, ale jednak w mojej hierarchii dominuje Wielka Trójca Klasyczna-Taneczna-Epicka
[Epicka? Doszczętnie gościa pojednało? ] No właśnie nie.
I na koniec, szczerze polecam studio zajmujące się właśnie muzyką epicką - Two Steps From Hell. Pewnie każdy słyszał coś od nich choć nie specjalnie kojarzy. Np. Heart of Courage jest często na zapowiedziach sportowych rozgrywek.