Kongres Nowej Prawicy to jedna z pierwszych partii, która podchwyciła trend umieszczania nazwiska lidera w nazwie. Bo poza Januszem Korwin-Mikkem właściwie nie ma rozpoznawalnych powszechnie polityków. A że wyborcy są często nieuważni i czytają tylko nazwisko, nie ważne jaki Korwin, ważne że jest.
Na listach Kongresu Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego jest aż pięć osób noszących nazwisko lidera. Poza samym prezesem startuje też jego córka Korynna, która zajmuje dziewiąte miejsce w okręgu gorzowskim, choć nawet nie pojawiła się na prezentacji kandydatów. Przedstawia się jako "projektantka mody" z Warszawy i w istocie na warszawskim Powiślu prowadzi butik LILA RÓŻ. Na modzie absolutnie się nie znam i jestem półdaltonistą, ale "róż" to w tym przypadku zdecydowanie słowo klucz.
Sama kandydatka deklaruje, że popiera program partii, chce niższych podatków i "by żyło się łatwiej". Ale to właściwie tyle, ile do powiedzenia ma na temat swojego startu w wyborach do PE. – Dowiedziałam się dopiero kilka dni temu, ojciec mnie wpisał bez wiedzy – mówi Korynna Korwin-Mikke. – Pewnie potrzebowali kobiet na listach, poza tym chciał, żeby nazwisko ją uwiarygodniło – tłumaczy.
Przyznaje, że na mandat nie liczy. Ale w kampanii pomoże. – Jesteśmy bardzo zżytą rodziną, spotykamy się na święta i inne okazje, mamy podobne poglądy – zapewnia. Ale sam prezes KNP przyznaje, że jeden z jego synów odróżnia się na tym tle i nie popiera poglądów ojca.
Z tzw. warszawskiego obwarzanka (miejsce dziewiąte) startuje też Katarzyna Korwin-Mikke, synowa prezesa, żona Kacpra. Jest chemiczką i pracuje w Instytucie Technologii Elektronowej w Warszawie. Ale chyba nie jest dogmatyczką w sprawie niechęci do Unii, bo jej prezentacja na jednej z konferencji prasowych aż skrzy się od unijnych flag.
Do Parlamentu Europejskiego startuje też jej mąż – Kacper Korwin-Mikke, syn Janusza. W Lublinie będzie konkurował m.in. z Michałem Kamińskim, który na długo zanim przeszedł do PO, podobnie jak Janusz Korwin-Mikke, był fanem Augusto Pinocheta. Z tym, że Kamiński jest "jedynką", a Kacper Korwin-Mikke dostał ostatnie, dziesiąte miejsce.
Ale na pewno nie obrazi się na ojca, bo od lat jest jego współpracownikiem. Dzisiaj prowadzi własną firmę, ale wcześniej pracował w Oficynie Konserwatystów i Liberałów, która wydawała "Najwyższy Czas". – Kacper przez lata łamał gazetę, z czasem miał na to coraz mniej czasu, aż w końcu obowiązki przejął od niego ktoś inny – opisuje Tomasz Sommer, rzecznik komitetu wyborczego i wydawca tygodnika.
Na listach jest też kolejna synowa prezesa Anna Korwin-Mikke, projektantka i architekt. Choć mieszka w Józefowie, startuje z dziesiątego miejsca w Rzeszowie. Nie spotkała się raczej z dobrym przyjęciem. Tak pisał o niej jeden z lokalnych portali.
W rodzinnych powiązaniach na listach nie orientują się nawet bliscy współpracownicy prezesa. – Większość to dzieci, ale są też żony synów – tłumaczy, chociaż z niepewnością w głosie, Tomasz Sommer. – Część kandydatów jest tylko po to, żeby zapełnić listy, szczególnie panie, które jak wiadomo, nieszczególnie interesują się tymi wyborami – ocenia Sommer.
Wyjaśnia, że chociaż szansę na mandat ma tylko pierwsza osoba na liście, w każdym okręgu musi być ich dziesięć i dlatego prosi się znajomych, żeby zapchali luki. – Startowanie z małych komitetów jest bardziej obciążeniem niż honorem, nie każdy się decyduje na coś takiego. Łatwiej jest namówić do startu kogoś z rodziny niż znajomych – przekonuje Sommer. Przekonuje, że takie działanie jest normą w każdych wyborach, a szczególnie w samorządowych.
W kampanię włącza się też aktywnie Jacek Korwin-Mikke, najmłodszy syn prezesa. Nie ma go na listach wyborczych, ale jest kierowcą i osobistym sekretarzem swojego ojca. – Prezes ma już 72 lata, potrzebuje kogoś do pomocy w tak intensywnym okresie jak kampania – zauważa Sommer.
Dla tak niewielkiego komitetu jak Kongres Nowej Prawicy liczy się każdy głos. Tym bardziej w sytuacji, gdy część sondaży daje tej partii upragnione 5 proc. i szansę na mandaty. Dodatkowe głosy, które za nazwisko zgarnie rodzina Korwin-Mikkego, na pewno się przydadzą".
A patałachy kurwyniści wierzą że ich krul coś zmieni. Banda baranów.
Edit. Poprawione.