Opowieść krótka ale jakże wzniosła. Mieszkam we Francji od czasu do czasu na święta odwiedzam rodzinkę w Polsce. I tak było ostatnim razem. Jechaliśmy samochodem firmowym na Francuskich numerach. Po długiej wielogodzinnej drodze, w końcu przekraczamy granicę Niemiecko-Polską. Jadąc sobie kulturalnie A4 przeszło 160km/h, wyprzedza nas patrol Policji i machając lizakiem sugeruje abyśmy za nimi jechali. Oczywiście tak czynimi. Ujechaliśmy kilka kilometrów do najbliższego zjazdu. Zatrzymujemu się tuż za radiowozem, z którego wysiada Dwóch rosłych Policjantów. Podchodzą do naszego auta, uchylam szybkę od strony kierowcy. I oczywiście standardowa procedura poprosimy dokumenty etc... W tym momencie zaskakuję ich płynną Francuszczyzną i gestykulując staram się im oznajmić że nie rozumie co mówią. Z kultury zapytawszy czy rozmawiają po angielsku obaj wzruszyli ramionami w geście odmowy. Po kilku minutowej próbie porozumienia się z nami. Jeden z nich mówi do drugiego " Jak żeś se chuju ich zatrzymał to sam się teraz z nimi pierdol" LEDWIE UDAŁO NAM SIE ZACHOWAĆ ZIMNĄ KREW I NIE WYBUCHNĄĆ IM W TWARZ ŚMIECHEM.
Jaki z tego w niosek CHWDP
Kliknij tutaj aby wyświetlić wpis