18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
Główna Poczekalnia (4) Soft (4) Dodaj Obrazki Filmy Dowcipy Popularne Forum Szukaj Ranking
Zarejestruj się Zaloguj się
📌 Wojna na Ukrainie - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 18:39
📌 Konflikt izrealsko-arabski - ostatnia aktualizacja: Dzisiaj 4:40
Kwiatki pogotowia
Srasquacz • 2014-11-10, 21:31
Hejka
Pewno większość oleje temat, natomiast aby żyło się nam w Polsce lepiej postanowiłem opisać pewną sytuację, która miała miejsce w Bydgoszczy. Z góry zapytam, czy ma ktoś rzetelnego i uczciwego dziennikarza, który pracuje w Bydgoszczy i byłby chętny ruszyć "gówno" i nagłośnić sprawę lub kogoś w NFZcie?

O co się rozbiega...o dwie rzeczy. Pierwsza to postępowanie pewnych osób, które powinny świecić przykładem a tego nie robią, druga to jak media w Polsce, kreują zawód ratownika medycznego i ogólnie pogotowia ratunkowego.

Jakiś czas temu, pod koniec października, moi koledzy (ratownicy medyczni, pracujący na karetce podstawowej, tj. dwóch ratowników) dostali zgłoszenie późnym wieczorem/bardzo wczesnym rankiem, do matki, która zaniepokojona była wymiotującym dzieckiem. Nie jest to wizyta zbytnio dla pogotowia, matka mogła zabrać dziecko do lekarza sama ale nie w tym rzecz. Chłopaki pojechali, zbadali i uznali, że nie dzieje się nic co zagrażałoby życiu i zdrowiu dziecka. Poinformowali matkę co ma robić w najbliższej przyszłości i wrócili. Już wtedy matka zachowywała się dziwnie...
Po powrocie na podstacje, jeden z chłopaków zaczął się dziwnie czuć. Nie mógł spać, musiał na kibel skoczyć itd.

Kolejne wezwanie...znowu ta sama matka i znowu do wymiotującego dziecka. Nie muszę mówić, jak człowiek zbudzony po całym ciężkim dniu pracy jedzie do "idiotki", która nie rozumie co się do niej mówi... Nie zgadzał się na dodatek wiek dziecka.

Przyjechali na miejsce, drzwi zamknięte, nikt nie otwiera. Obeszli całość i widzą, że ojciec, który wcześniej był normalnie kontaktującą osobą ledwo co trzyma się na fotelu. Za jakiś czas w końcu otworzyła "pijana" matka. Coś tam pod nosem gadała, zataczała się. Ciężka sytuacja...matka otruła rodzinę? próba samobójcza? Gdzie dzieci? A matka tylko gada o tych dzieciach...non-stop. Zaczęli szukać dzieciaków. Dzieciaki gdzieś się tam znalazły, ale nieprzytomne (to co wcześniej u niego byli oraz drugie- już wiadomo dlaczego nie zgadzał się wiek).

Nie myśląc długo zadzwonili do dyspozytora prosząc o pomoc (w założeniu aby przyjechała karetka z lekarzem) i o straż pożarną- być może gdzieś ulatniał się czad (chociaż mało prawdopodobne bo mieszkania urządzone po nowemu).
W międzyczasie jakimś cudem wytargali całą rodzinę poza mieszkanie. Było to o tyle kłopotliwe ponieważ jednego kolegę (tego co już na kibel latał) przycisnęło tak sranie i żyganie, że ciężko było mu ustać. Drugi kolega też nie czuł się w szczytowej formie.

Przyjechała straż pożarna, weszli do mieszkania i pierwsze co to zapiszczała im aparatura... ok 300 ppm tlenku węgla (już po kilku-kilkunasto minutowym wietrzeniu mieszkania).

Za jakiś czas zjawiła się karetka z lekarzem. Przyjechał dyrektor bydgoskiego pogotowia i wojewódzki konsultant ratownictwa medycznego w jednej osobie. Jakie było zdziwienie chłopaków, jak dostali opierdol by następnym razem precyzyjniej mówili do czego wzywają pomocy (dzwonili do 4 osób nieprzytomnych/ z zaburzeniami świadomości jeszcze przed przyjazdem straży) i by zabrali pacjentów do szpitala. Na pytanie czy kierowca ratownik może prowadzić, odparł (po zbadaniu wzrokiem) że może. Cześć jak czapka, pa jak parasol....i wrócił spać.

Ojca w pasy na krzesło (przelewał się przez pasy), dzieciaka na nosze, drugiego na nogi mamy i w pasy...i pojechali. Zabrali ze sobą psa, który też nawdychał się czadu.

Chłopaki czują się dobrze (ale nie od razu tak było), rodzina i pies dobrze, lekarz również (pewno najlepiej ze wszystkich) nic się nie stało....a MOGŁO.

Co tu wkurwia....
1. Cztery osoby (+pies) na pokładzie karetki. Wjechałby w nich inny samochód i tragedia na całą Polskę jak nie Europę.
2. Przepisy i zwyczaje mówią. Jeden poszkodowany, jedna karetka. Inaczej ma się w wypadkach masowych i gdy są osoby niepełnoletnia (nie ma co wchodzić w szczegóły)
3. Osobą zatrutych czadem, należy podawać tlen. Na partyzanta można maksymalnie podawać tlen trzem osobą w jednej karetce (dla jednej osoby, tlen szybko się skończy bo butla mała).
4. Gdy chłopacy nabrali podejrzeń odnośnie czadu, powinni wypierdolić do karetki i czekać na straż. Zamiast tego (bez jakiegoś patosu ale...) OFIARNIE wyciągnęli rodzinę z niebezpiecznej strefy. Dlaczego to wkurwia doczytajcie do artykułu, który zamieściłem na dole.
5. Gdy jest "ranny" ratownik w akcji otrzymuje on najwyższy priorytet udzielanej mu pomocy (wyższy od najciężej rannych, oczywiście mówimy tu o naprawę rannym i w sytuacji wypadku masowego). W tej sytuacji dyrektor/wojewódzki konsultant powinien szczególnie zadbać o swoich ludzi i postawić na baczność ludzi w SORze czy izbie przyjęć by szybko przebadali chłopaków. Nie muszę mówić jak było.

Oczywiście kto pracuje w zawodzie ratownika medycznego wie, że podobne kwasy zdarzają się dość często i do mediów nie wyciekają. Oczywiście tak jest lepiej jeżeli wyciągane są wnioski. Tutaj żadnych wniosków nie wyciągnięto. Koledzy ratownicy medyczni z innych województw już od jakiegoś czasu monitują problem braku detektorów tlenku węgla na zespołach ratownictwa medycznego. Ale wracając do mediów...załączam link do artykułu na ten temat:
ARTUKUŁ

Pierwsze co się rzuca w oczy...

Strażacy uratowali...

Nie robię złej prasy Strażakom (specjalnie z dużej litery). Jeżeli tak by wszystko działało i wyglądało jak w straży to w Polsce mielibyśmy drugą Szwecję czy Szwajcarię (będąc oczywiście świadomym, że nie jest idealnie ze wszystkim). Natomiast tutaj jest drugi problem, o którym chciałbym wam przynudzić jeszcze troszeczkę.
Cokolwiek się nie stanie wszędzie wypowiada się ktoś ze straży i chwali chłopaków. Ostatnio ktoś spierdolił komuś z piwnicy bo go porwali. Wszystko pięknie ale z 4 minutowego newsa, przez minutę pokazane były obrazki ze strażą, która przecięła mu łańcuchy z rąk. Gdzieś się coś paliło i (niestety) strażacy nie umieli obsłużyć hydrantu. Rzecznik SP zjebał na wizji jak burą sukę wodociągi, że nie było ciśnienia i woda nie poszła. Wszędzie to puścili, ale wypowiedzi rzecznika wodociągów nie...tego że system jest monitorowany i mają kwity na to że ciśnienie było ale aby woda poszła trzeba było na samym miejscu coś odkręcić.

To samo policja. Też chłopaki odwalają ciężką robotę na ulicy. Trzeba być skończonym debilem i ignorantem aby uważać inaczej- a że do mediów wyciekają tylko pikantne szczegóły to mamy taki a nie inny obraz. Oczywiście też mają sporo za pazurami. Np. pobicie tego polityka z Wawy (w dupie ich mam więc nie wiem jak się nazywał)...policja nie zrobiła nic złego. Postrzelenie policjanta w Bydgoszczy...dał sobie odebrać pistolet, policjantka nie zareagowała w odpowiedni sposób...nic się nie stało, wszystko poszło według procedur.

A co z pogotowiem ratunkowym? Umiera osoba, która choruje na nowotwór. Lekarze informują rodzinę, że zostało niewiele czasu. W ostatnich godzinach dzwonią po pogotowie bo chcą ratować terminalnego pacjenta. Dyspozytor nie powinien przyjąć wizyty i STARA się odmówić. Afera w mediach, że pogotowie zrobiło łaskę i karetka przyjechała za późno ... i pacjent umarł. Umarł bo musiał umrzeć. Inna sytuacje, pogotowie przyjechało po półgodziny do wypadku do motocyklisty (oczywiście naprawę mija z 10 minut, czasem dłużej jak karetki obniżają ciśnienie u starszych osób albo podają leki p.bólowe pacjentom z ich domowych apteczek bo bolą ich zepsute zęby, lub jak polaczki cebulaczki jadą lewym pasem i nie wiedzą, że raz na jakiś czas trzeba patrzeć w lusterka aby przepuścić karetkę). Pacjent umiera na SORze (trzeba czekać na badania, bo miejscowy Troll jest 4 raz na zaawansowanej diagnostyce, a lekarzowi nie chce się zejść). Kogo wina...pogotowie przyjechało za późno.

O ile czasami to dobrze, że media wyciągają Nasze brudy (tj. we wszystkich branżach) to w większości przypadków nie każe się osób bezpośrednio za to odpowiedzialnych.Multum spraw nie wychodzi na wierzch do mediów i się cwaniaczką upieka.

Wracając do początku mojego posta. Aby w Polsce żyło się lepiej musimy zacząć zmiany od nas samych a potem naprawiać swoją małą Polskę. Jeżeli ktoś ma znajomego dziennikarza lub kogoś w NFZcie to prosiłbym o pokazanie mu pierwszej części posta.
Odnośnie drugiej części to nieświadomych uświadamiam, a świadomym przypominam...
MEDIA KŁAMIĄ

Aby było po sadolowemu:
Matce dzieci opierdoliłbym patele za taką troskę o swoje pociechy pomimo tego, że nie wiedział jak się nazywa... tylko dzieci ją interesowały. Staremu za to piwko zimne bym postawił. Szacun!

Liczę na konstruktywną rozmowę i proszę o te 20 piwek aby na główną trafiło i by ludzie mogli przeczytać. SERWUS!
Zgłoś
Avatar
Srasquacz 2014-11-11, 16:03
Eth napisał/a:



Zgadza sie, nie nalezy jednak podchodzic do tego "wymiotuje, standard, wszystko spoko".
Skoro rzygal z powodu zatrucia czadem, to prawdopodobnie mial tez inne jego objawy.
Proste pytanie - matka nie dzwoni drugi raz, rodzinka do piachu, wychodzi fakt, ze bylo wezwane pogotowie, a nie doszlo do rozpoznania zatrucia czadem, to nie mieliby zadnych nieprzyjemnosci?

----

Praktycznie kazda moja stycznosc ze sluzba zdrowia (nie mowie o standardowych wizytach u lekarki "rodzinnej", tylko o tych powazniejszych) przejawiala jakas fuszere, wiec jestem ciety w tych sprawach.

Co do mojego przypadku (skoro pytasz) - z 15 lat temu, jedno z wiekszych miast - zapalenie oskrzeli (bylem w trakcie brania lekow na nie) przeszlo w jakies wzglednie ciezkie zapalenie pluc, solidnie sie dusilem i z tego powodu zostali wezwani w nocy.
Nie stwierdzili nawet zapalenia pluc, przepisali jakies standardowe leki i pojechali.
Coraz bardziej sie dusilem, wiec rano albo zadzwonilismy po lekarke, albo szybko do niej poszlismy (nie pamietam) i ta stwierdzila, ze jestem na skraju niedotlenienia z powodu niewydolnosci pluc (cos w stylu "kilka godzin i moze nastapic niedotlenienie mozgu").
Skonczylo sie na 2-3 tygodniach w szpitalu, a z pierwszego dnia w nim pamietam tylko przeblyski sufitu, poniewaz w momencie dotarcia tam, praktycznie nie kontaktowalem (zaczynaly sie omdlenia).

Kolejny dzien postepujacej niewydolnosci pluc by minal, a cholera wie jakby to sie skonczylo.
Przerabialem juz rozne problemy z oddychaniem, nic co wczesniej, ani pozniej mialem, nie da sie nawet z tym porownac.



Może to Ciebie uspokoi, ja również jak mam korzystać z usług "służby" zdrowia to nie mam dobrego humoru.

Co do Twojego przypadku...dwie sprawy, o których chciałbym napisać.
Pierwsze diagnoza. Zapalenie płuc da się stosunkowo łatwo zdiagnozować u pacjenta (oczywiście dobrze by było potwierdzić dodatkowymi badaniami). Ze strony ratownictwa medycznego, jeżeli nie jest to dziecko lub osoba w podeszłym wieku i objawy nie są niepokojące to jest to sprawa dla przychodni. Z tego co mówisz, u ciebie było zaostrzenie stanu zdrowia, stwierdzałeś duszność...ja bym ciebie zabrał do szpitala- miałeś pogorszenie choroby, zgłaszałeś duszność, leki nie pomagały; w szpitalu i tak byś wylądował i skoro już jestem u dziecka (nie wiem ile miałeś lat) to bym ciebie zabrał. Dlatego tutaj lekarz się nie popisał (bazując na tym co napisałeś).

Natomiast druga sprawa...napisałeś, że miało to miejsce 15 lat temu. Ustawa która zmieniła tzw. pogotowie w system państwowego ratownictwa medycznego weszła w życie w 2006 roku. Od tego okresu tak naprawdę oficjalnie możemy mówić o obecnym ratownictwie medycznym. Przed tym okresem jeździli felczerzy i inni znachorzy, pijani sanitariusze i inne gwiazdy wybiegu (oczywiście koloryzując). Karetki nie miały GPS, wizyty trwały po kilka godzin (jedna), załatwiano prywatę, ściągano paliwo z samochodów itd.
Od czasów o których napisałem powyżej uznajmy, że minęło 8 lat. W każdej karetce masz defibrylator, masz ścisłą listę leków, które ratownicy mogą wykorzystać, ratownicy jeżdżą w dwie osoby i ratują życie (gdzie te 15 lat temu było nie do pomyślenia), w bardzo wielu miastach masz nowoczesny tabor samochodowy. Mieszkając na wiosce możesz spodziewać się, że wyląduje Tobie na podwórku zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Ratownicy MUSZĄ się regularnie szkolić, robią kursu uznawane w całej Europie. A to tylko niecałe 8 lat!!!....w USA dochodzili do tego przez dziesięciolecia (chwała, że korzystamy z rozwiązań krajów wyżej rozwiniętych a nie odkrywamy koło na nowo).

OCZYWIŚCIE czy wszystko jest jak należy?! Skądże!!! Jest strasznie dużo rzeczy do zrobienia o których nie słyszy się w mediach a o których dobrze by społeczeństwo słyszało.
Zaczynając od wytycznych dla dyspozytorów (głośnia sprawa z Owsiakiem), listę leków które może wykorzystać ratownik medyczny, procedury związane ze zgonami, praktyczną ochronę ratowników przed agresją osób trzecich, wcześniej wspomniane detektory tlenku węgla, system kształcenia ratowników medycznych kończąc na najnowszej noweli do ustawy w której interes innych grup zawodowych kładziony jest ponad interes ratowników medycznych...tak można by było wiele się rozpisywać.

Reasumując, nie raz nie dwa razy usłyszymy, że pogotowie dało dupy- czasami to będzie prawda a czasami będzie to bzdura by ktoś obejrzał/przeczytał newsa, ale codziennie tysiące ratowników odwala kawał dobrej roboty i chwałą im za to, jak również dla Strażaków, Policjantów i innych, którzy robią robotę dla nas, Polaków.

SERWUS

(sorki za ortografię i ą om...mam styl pisania podobny do stylu mówionego i z rozpędu takie buble się zdarzajOM)
Zgłoś
Avatar
Piesgrzybiarz 2014-11-11, 16:49
Mam kilku kumpli pracujących jako ratownicy medyczni, znam kierowce karetki, a żona mojego brata jest lekarzem w zespole reanimacyjnym (czy jak to się tam zwie) - i wszyscy mówią zgodnie o jednym prostym fakcie otóż dzięki nagonce medialnej na ratownictwo dyspozytorzy wysyłają do każdej najwet najbłachszej pierdoły "Janusz na kacu łeb pęka" "Grażyna nawpierdalała się jak świnia boli bebech" - a na dyżur de facto maja 3 max 4 wyjazdy rzeczywiście uzasadnione
Zgłoś
Avatar
lokalnywatażka 2014-11-11, 23:16
No. Już przeczytałem. Drugiego piwa dać nie mogę. Tamto było również za tekst.
Wasza [RM,Straż] praca jest bardzo potrzebna. Dzięki,że ma ją kto wykonywać.
Zgłoś