Lubię sobie czasem zajrzeć w komentarze i poczułem się jak na wigilii (w wyjątkowo patologicznej rodzinie, której połowę członków trzeba by było leczyć ołowiem...)
W owej (nie)szanującej się rodzinie są wujkowie, ciotkowie, jakieś dalsze kuzynowstwo itd - do których w życiu byś nie przyznał nawet po pijaku.
I jak każda rodzina ta również ma swój schemat rozmów, mianowicie:
- kryptopedały (dla kogo krypto, dla tego krypto), którzy kiedy tylko się da nawiążą do robienia zdjęć kutachów.
- stulejarze, którzy ciągle wyszukują cycków i nie przeszkadzały by im nawet te zimne, cuchnace ziemią.
- wujki stefany, którzy istnieją tylko po to by znać wszystkie dowcipy świata i cieszyć z byle czego, mających wywalone na pracę, chyba że pracują nad flaszką
- ciotki Maryny, które wszystko uważają za biedę umysłową i prywitymizm i i ten sposób maskują to, że jedyne co osiągną to wiek emerytalny
- starzy dziadkowie, konserwatyści, którzy nigdy nie ruszą umysłem do przodu
- rodziców pominę, bo w takiej rodzinie lepiej żeby byli martwi
Oczywiście wszyscy są specami od chorób, polityki, piłki, ubrań, samochodów, nauki, narzędzi, porno (szczególnie stuleje), społeczeństw, finansów, religii, zwierząt i co tam jeszcze może mieć ciepłą dziurę do wydymania.
I na końcu stołu siedzę ja (wrzućcie na mnie jak tam chcecie. Na bank coś wymyślicie) i jak każdy patologiczny członek takiej rodziny czuję się dobrze srając do karpia