Dokładnie to samo było z Jackiem Karpińskim. W czasach, gdy komputery zajmowały szafy, on zbudował komputer oparty na układach scalonych ze stronicowaniem pamięci RAM wielkości walizki. Kiedy mówił, co buduje, inni naukowcy pukali się w czoło. Jak powiedział Einstein, kiedy coś jest niemożliwe, przychodzi osoba, która nie wie, że to jest niemożliwe i właśnie to robi. Karpiński był Billem Gatesem lat 70, który swego czasu wykładał na MIT, ale wrócił do Polski, by coś w tej komunistycznej ch*jni zmienić. Zbudował komputer K202, który był setki razy mniejszy i dziesiątki razy wydajniejszy od Odry 1003. W czasie jednej z prezentacji swojego sprzętu przyjechali naukowcy z USA zobaczyć, co ten człowiek dokonał. W trakcie tych targów komputerowych Karpiński przy nich zrzucił komputer ze stołu, potem go podniósł z ziemi, podłączył do prądu i pokazał, że on dalej działa. K202 przy współczesnych sobie komputerach był tym, czym minigun był przy średniowiecznej hakownicy. 10 lat później komputery PC klasy AT nie dorastały K202 nawet do pięt. Niestety facet został zniszczony przez komuchów, ponieważ do masowej produkcji tego cacka wystarczyło kilka krzemowych, relatywnie tanich kostek oraz 200 studentów plus on, którzy składali to wszystko do kupy, a nie miliony strasznie drogich częsci oraz tysięcy osób jak w Elwro przy produkcji Odry. Faceta zniszczyła komuna oraz moloch, który w latach '90 i tak został wykupiony przez Siemensa i zamknięty (tzw. wrogie przejęcie BTW - to samo BenQ zrobił z działem telefonów Siemensa. Jak ta historia lubi się powtarzać
). Facet był wrogiem publicznym m.in dlatego, że należał do Armii Krajowej i wszędzie towarzyszyli mu mili panowie z SB i innych "ciekawych" służb. Do jednego z nich w czasie targów komputerowych powiedział, że jest tak głupi, że nawet nie powierzyłby mu projektowanie kibla. Gdyby nie komuna, to my moglibyśmy mieć w kraju swojego Billa Gatesa, ojca nowoczesnej komputeryzacji oraz swoją własną Dolinę Krzemową. Ale czy nie lepiej, żeby w Polsce była ch*jnia, ciemnota i zacofanie? Ten człowiek był komputerowym Einsteinem, Billem Gatesem, albo Starkiem swoich czasów. Gdyby K-202 wszedł do masowej produkcji, na pewno zmieniłby bieg historii komputeryzacji. Pod koniec życia człowiek ten jeździł na wózku, ponieważ w 1944 roku postrzelił go Niemiec w czasie jednych z akcji partyzanckich, przymierał głodem oraz dorabiał pisząc strony internetowe. Cześć i chwała bohaterowi! Takich przykładów jak Panowie Łągiewka i Karpiński mogę mnożyć. Ultranowoczesny komputer, rewolucyjny zderzak, Syrena Sport, samochód Beskid. Mam wymieniać dalej? Jak to ktoś kiedyś powiedział: "Bóg dał Polakom wódkę, by ci nie zwojowali świata". Moglibyśmy być Ameryką Europy Wschodniej, ale pytanie po co? Lepiej tłamsić talent wybitnych ludzi, jak Karpiński, czy Łagiewka, pytanie tylko w imię czego?