📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 5:32
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 3:27
Zrzutka na serwery i rozwój serwisu
Witaj użytkowniku sadistic.pl,Od czasu naszej pierwszej zrzutki minęło już ponad 7 miesięcy i środki, które na niej pozyskaliśmy wykorzystaliśmy na wymianę i utrzymanie serwerów. Niestety sytaucja związana z niewystarczającą ilością reklam do pokrycia kosztów działania serwisu nie uległa poprawie i w tej chwili możemy się utrzymać przy życiu wyłącznie z wpłat użytkowników.
Zachęcamy zatem do wparcia nas w postaci zrzutki - jednorazowo lub cyklicznie. Zarejestrowani użytkownicy strony mogą również wsprzeć nas kupując usługę Premium (więcej informacji).
Wesprzyj serwis poprzez Zrzutkę już wpłaciłem / nie jestem zainteresowany
Kurwa, kurwa, kurwa! Obiecałem sobie, że już którymś hejtem na Mad Max'a, że nie będę się wypowiadał. Nie wytrzymam.
Chyba oglądaliśmy nie ten film. Ten film miał więcej z Mad Max'a niż wszystkie poprzednie części. Reżyserował go Miller, czyli jeśli nadal nie wiesz, twórca pierwszego i oryginalnego Mad Max'a. W obu pozostałych był tylko asystentem, w "Wojowniku Szos", scenariusz został mu narzucony, a w "Kopule Gromu" był raptem ASYSTENTEM reżysera. Odpowiadał, za sceny wybuchów i takie tam. "Na drodze gniewu" był jedynym reżyserem, film został napisany według jego pomysłu i nagrany tak jak chciał. Dodatkowo miał teraz ogromny budżet do spożytkowania, czyli to czego mu najbardziej brakowało w pierwszej części, a czego nie mógł wykorzystać w następnych. To jest najbardziej prawdziwy Mad Max, ze wszystkich części, jeśli weźmiemy pod uwagę zdanie reżysera.
Wróćmy teraz do fabuły. Chuj mnie strzela jak widzę, że ktoś nie był w stanie docenić fabuł tego filmu, gdy nawet kopie cię w jaja i krzyczy, że tu jest. Jeden wielki pościg to tylko podstawa pod właściwa fabułę. Głównym motywem tego filmu jest odkupienie. Nie tylko Mad Max'a, który jest ścigany przez duchy przeszłości, ale również Furiosa, która postanawia uratować kobiety Joe'a. Od początku wiedziała jak to mogło się skończyć, była gotowa w pełni się poświęcić nie dla siebie, a właśnie dla nich, żeby mogły wieść normalne życie i nie musiały być tylko towarem rozrodczym. Jak można tego kurwa nie widzieć? DO tego przemiana Max'a, poznajemy go jako totalnego wyrzutka, pokazuje pełen brak zaufania już nawet po momencie przyłączenia się do Furiosy, te nerwowe tiki, ciągłe celowanie z broni i trzymanie wszystkich na muszce. Ale nawet on z czasem sobie uświadamia, że tutaj nie chodzi o niego. Że nie walczy o swoje życie, a o życie innych i że tylko tak będzie mógł odkupić błędy przeszłości. Ten kto oglądał poprzednie części może się domyślać o co chodzi, ale i bez tego ten motyw wręcz kopie w dupę i nie trudno zwrócić na niego uwagę.
Nie, to jest najprawdziwszy Mad Max, czytałem w wywiadzie z Millerem, gdzie powiedział, że właśnie o takim filmie myślał od samego początku, niestety budżet oraz technika na to nie pozwalały. Tego filmu nie można oceniać przez pryzmat poprzednich części, to zupełnie coś nowego, Mad Max przeniesiony na wyższy poziom. Genialna muzyka, miałem to szczęście, że oglądałem go w kinie, niesamowite uczycie, muzyka wręcz wbija cię w fotel, że nie wspomnę momentu gdy staje się bardziej rytmiczna, przypomina bicie ludzkiego serca, coraz bardziej przyśpiesza, a z nią nasze tętno, bo ludzkie serce nastawia się i synchronizuje z takimi dźwiękami, po prostu coś niesamowitego. Gra aktorska na najwyższym możliwym poziomie, Hardy i Theron dorzucili do pieca! Niesamowicie wczuli się w role, szczególnie Hardy który zagrał po prostu prawdziwego szaleńca, nie dość, że przez cały czas mówił zmienionym głosem, to na dodatek jego mimika, to jak się poruszał, jak po prostu zagrał, było na najwyższym poziomie.
Brawa należą się całej obsadzie, świetna praca kamerą, dobry montaż, efekty specjalne których było bardzo mało (podobno tylko około 25% filmu to efekt pracy komputera), świetne maszyny, niesamowicie klimatyczne! Totalna poezja.
Chyba napisałem co chciałem. Żeby nie było, sam uwielbiam stare Mad Max'y, ale ten film jest na zupełnie innym, nieosiągalnym poziomie.
bloodwar napisał/a:
W sumie całą fabułę streścił trailer - jadą, napierdalają się, jadą, napierdalają się... To smutne, że tak głęboki, wielowątkowy film z przesłaniem jak Mad Max można było spłycić do 90 minut pościgów samochodowych
Chyba oglądaliśmy nie ten film. Ten film miał więcej z Mad Max'a niż wszystkie poprzednie części. Reżyserował go Miller, czyli jeśli nadal nie wiesz, twórca pierwszego i oryginalnego Mad Max'a. W obu pozostałych był tylko asystentem, w "Wojowniku Szos", scenariusz został mu narzucony, a w "Kopule Gromu" był raptem ASYSTENTEM reżysera. Odpowiadał, za sceny wybuchów i takie tam. "Na drodze gniewu" był jedynym reżyserem, film został napisany według jego pomysłu i nagrany tak jak chciał. Dodatkowo miał teraz ogromny budżet do spożytkowania, czyli to czego mu najbardziej brakowało w pierwszej części, a czego nie mógł wykorzystać w następnych. To jest najbardziej prawdziwy Mad Max, ze wszystkich części, jeśli weźmiemy pod uwagę zdanie reżysera.
Wróćmy teraz do fabuły. Chuj mnie strzela jak widzę, że ktoś nie był w stanie docenić fabuł tego filmu, gdy nawet kopie cię w jaja i krzyczy, że tu jest. Jeden wielki pościg to tylko podstawa pod właściwa fabułę. Głównym motywem tego filmu jest odkupienie. Nie tylko Mad Max'a, który jest ścigany przez duchy przeszłości, ale również Furiosa, która postanawia uratować kobiety Joe'a. Od początku wiedziała jak to mogło się skończyć, była gotowa w pełni się poświęcić nie dla siebie, a właśnie dla nich, żeby mogły wieść normalne życie i nie musiały być tylko towarem rozrodczym. Jak można tego kurwa nie widzieć? DO tego przemiana Max'a, poznajemy go jako totalnego wyrzutka, pokazuje pełen brak zaufania już nawet po momencie przyłączenia się do Furiosy, te nerwowe tiki, ciągłe celowanie z broni i trzymanie wszystkich na muszce. Ale nawet on z czasem sobie uświadamia, że tutaj nie chodzi o niego. Że nie walczy o swoje życie, a o życie innych i że tylko tak będzie mógł odkupić błędy przeszłości. Ten kto oglądał poprzednie części może się domyślać o co chodzi, ale i bez tego ten motyw wręcz kopie w dupę i nie trudno zwrócić na niego uwagę.
g666 napisał/a:
@up i @upup Czyli to jednak nie jest prawdziwy MadMax, tylko 100% napierdalanka drogi? Jestem zawiedziony.
Nie, to jest najprawdziwszy Mad Max, czytałem w wywiadzie z Millerem, gdzie powiedział, że właśnie o takim filmie myślał od samego początku, niestety budżet oraz technika na to nie pozwalały. Tego filmu nie można oceniać przez pryzmat poprzednich części, to zupełnie coś nowego, Mad Max przeniesiony na wyższy poziom. Genialna muzyka, miałem to szczęście, że oglądałem go w kinie, niesamowite uczycie, muzyka wręcz wbija cię w fotel, że nie wspomnę momentu gdy staje się bardziej rytmiczna, przypomina bicie ludzkiego serca, coraz bardziej przyśpiesza, a z nią nasze tętno, bo ludzkie serce nastawia się i synchronizuje z takimi dźwiękami, po prostu coś niesamowitego. Gra aktorska na najwyższym możliwym poziomie, Hardy i Theron dorzucili do pieca! Niesamowicie wczuli się w role, szczególnie Hardy który zagrał po prostu prawdziwego szaleńca, nie dość, że przez cały czas mówił zmienionym głosem, to na dodatek jego mimika, to jak się poruszał, jak po prostu zagrał, było na najwyższym poziomie.
Brawa należą się całej obsadzie, świetna praca kamerą, dobry montaż, efekty specjalne których było bardzo mało (podobno tylko około 25% filmu to efekt pracy komputera), świetne maszyny, niesamowicie klimatyczne! Totalna poezja.
Chyba napisałem co chciałem. Żeby nie było, sam uwielbiam stare Mad Max'y, ale ten film jest na zupełnie innym, nieosiągalnym poziomie.
chybeck napisał/a:
Uwielbiam te merytoryczne wypowiedzi zawierające szereg powodów dla których ten film Ci się nie podobał. No i bez obrazy, ale lepiej posłuchać międzynarodowego stowarzyszenia krytyków link niż bezimiennej osoby, która o filmie może powiedzieć tylko dwa słowa, gówno i gniot.
Nie każdy rozbiera film na czynniki pierwsze,jak zgraja siwych dziadków w okularach z Hollywood,na której zresztą widać się wzorujesz.
Można zrobić film z efektami i jako-taką fabułą,którą każdy łyknie,wychodząc po seansie z bananem na twarzy(przykład: Pacific Rim) a nie kulawego remake`a który z oryginału zaciągnął tylko tytuł,a ogląda się go z zapartym tchem jak "Śmierć w Wenecji".
A jak czytałem Twoją wypowiedź.,czułem się jak Fred z Gruchą zaraz po tym:
javier88,
eh, sam tego chciałeś.
1. Film obejrzałem w kinie, dużo wcześniej niż dostał nagrodę za najlepszy film. Dlatego nie "wzoruję" się na krytykach, lecz potwierdzili oni moje własne odczucia. I Hollywoodzcy, a międzynarodowi krytycy to dwie różne sprawy. Chyba, że jak ograniczeni amerykanie myślisz, że poza USA nie istnieje praktycznie nic.
2. Każdy film doceniam za poszczególne elementy. To że dostrzegam ich więcej niż Ty nie oznacza, że rozkładam go na czynniki pierwsze.
3. Widać po słowie "remake" jak bardzo zagłębiłeś się w ten film, który był po prostu 4 częścią. Inny aktor w głównej roli nie oznacza, że jest to już remake. Jak aktor się starzeje, to czasami kolejne części z nim w głównej roli przestają być tak dobre (Die Hard). Lepiej zakontraktować nowego aktora, by poziom filmu był wyższy.
4. Podałeś jako przykład Pacific Rim, gdzie praktycznie nikt nie przyszedł na ten film dla jego jako takiej fabuły, ale dlatego, że słyszeli o potworach napieprzających się z robotami. Dodatkowo film czerpie garściami z Godzilli, King Konga, Power Rangers, Evangelion, Transformers, Real Steel. Na pewno więc doceniasz też oryginalność w filmach, które oglądasz.
5. Po raz kolejny nie czytam nic konstruktywnego. Oczerniasz tylko moje poglądy i wyśmiewasz to, co napisałem. Czy aż tak trudno Ci znaleźć coś co Ci się nie podoba Mad Maxie? Przecież sam napisałeś, że nie lubisz tego filmu. Jeśli chcesz z kimś polemizować na dany temat, to nie wystarczy mieć swoje zdanie. Trzeba potrafić udowodnić, że to, co za czym stoisz jest prawdą, że to Ty masz rację. Popatrz w górę na xobicr, który jak doskonale to widać, potrafi.
eh, sam tego chciałeś.
1. Film obejrzałem w kinie, dużo wcześniej niż dostał nagrodę za najlepszy film. Dlatego nie "wzoruję" się na krytykach, lecz potwierdzili oni moje własne odczucia. I Hollywoodzcy, a międzynarodowi krytycy to dwie różne sprawy. Chyba, że jak ograniczeni amerykanie myślisz, że poza USA nie istnieje praktycznie nic.
2. Każdy film doceniam za poszczególne elementy. To że dostrzegam ich więcej niż Ty nie oznacza, że rozkładam go na czynniki pierwsze.
3. Widać po słowie "remake" jak bardzo zagłębiłeś się w ten film, który był po prostu 4 częścią. Inny aktor w głównej roli nie oznacza, że jest to już remake. Jak aktor się starzeje, to czasami kolejne części z nim w głównej roli przestają być tak dobre (Die Hard). Lepiej zakontraktować nowego aktora, by poziom filmu był wyższy.
4. Podałeś jako przykład Pacific Rim, gdzie praktycznie nikt nie przyszedł na ten film dla jego jako takiej fabuły, ale dlatego, że słyszeli o potworach napieprzających się z robotami. Dodatkowo film czerpie garściami z Godzilli, King Konga, Power Rangers, Evangelion, Transformers, Real Steel. Na pewno więc doceniasz też oryginalność w filmach, które oglądasz.
5. Po raz kolejny nie czytam nic konstruktywnego. Oczerniasz tylko moje poglądy i wyśmiewasz to, co napisałem. Czy aż tak trudno Ci znaleźć coś co Ci się nie podoba Mad Maxie? Przecież sam napisałeś, że nie lubisz tego filmu. Jeśli chcesz z kimś polemizować na dany temat, to nie wystarczy mieć swoje zdanie. Trzeba potrafić udowodnić, że to, co za czym stoisz jest prawdą, że to Ty masz rację. Popatrz w górę na xobicr, który jak doskonale to widać, potrafi.
Trylogia Mad Maxa była zamknięta i IMHO autor pokazał w niej wszystko to co chciał pokazać - "początki gniewu" (1) gdy Maxowi zależy tylko na pomszczeniu rodziny i genialna zamykająca scena z kajdankami, dwójka gdzie widać, jak się wydaje, ostatnie tchnienia cywilizacji ("miasto" z ropą i napadający ją bandyci oraz wmieszany w to przypadkiem Max) oraz trójka - gdzie Max walczy o każdą kolejną godzinę życia i przypadkiem odnajduje swój Eden pomagając grupie dzieciaków i stając się dla nich legendarnym wyzwolicielem. W "czwórce" nie ma kllimatu walki o życie bo skoro głowny bohater już na pocżatku jest schwytany przez "bad boyów" a mimo to przezył to widz wie, że przeżyje do końca, motywacja głownej bohaterki, która dla życia kilku duszyczek ma poświęcić swoje i gotowa jest na pstryknięcie palcem zapierdalać przez połowę znanego jej świata, przez wrogie tereny krwiożerczych band i ściagana przez dziesiątki pojazdów Joe'go tylko po to, żeby uratować parę dziewczyn (mimo, że w mieście są TYSIĄCE ludzi o których życie juz tak nie dba) jest jakaś pomylona, podobnie z dupy jest wzięte "szaleństwo" Maxa. Znacznie bardziej wolałem kreację Mad Maxa z Trylogii, który był po prostu gościem chcącym przeżyc kolejny dzień, zdobyć kilka litrów benzyny i jakąś wodę
Poczekam aż wyjdzie w jakości HD, teraz za słaba jakość i bez napisów
Najnowszy Mad Max to gówno jakiego wiele. Ot, zwykłe napierdalanie się dobrych ze złymi przeznaczony wyłącznie dla tryglodytów. Najbardziej skołowało mnie to, że zarys psychologiczny bohaterów był tak płytki i chujowy, że na seansie aż chciało mi się rzygać.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów