1:11 vot krasaviec molo'diec
1:11 No przystojniacha dał rade.
Bardzo dobrze! Pozwolę sobie przytoczyć historię z Rzeszowa:
Młody facet zaczął się awanturować w "najlepszym" rzeszowskim szpitalu na ul. Rycerskiej. Poszło bodajże o niewystarczający (wg opinii wyżej wymienionego) poziom zainteresowania osobą matki owego człowieka. Jak to bywa Oddziałowa wezwała policję - nikt nie lubi awantur - chłopaki zjawili się szybko - mają obowiązkowy patrol w tej okolicy. Próba pacyfikacji zdenerwowanego gościa (kurwy i zjeby leciały jak z karabinu maszynowego) skończyła się tym, że gość wyskładał jednego z policmajstrów a drugi był zmuszony użyć gazu pieprzowego. Decyzja o użyciu środków przymusu bezpośredniego również nie należała do trafionych gdyż gość zaryczał jak ugodzony tur i delikatnie mówiąc zaimponowałby Khalidovowi. Dzięki Bogu dla pracujących w milicji (o, przepraszam, a zresztą to tylko nazwa) odrzucił myśl o rozjebaniu ich w drobny mak stanął pod ścianą i założył sobie ręce z tyłu, przygotowując się do zmiany w miłośnika "tych słynnych srebrnych bransoletek". Już po fakcie okazało się iż typ był komandosem zawróconym z misji by mógł być przy umierającej matce.
Wieczne propsy dla NSR.
Jeśli nie wiesz bracie gdzie życie Twoje zmierza
Martwisz się o jutro... Przystań na Żołnierza.
______________
Quis qustos ipsos qustodes
Elin Krantz - ahahahaha - nie można być ofiarą multikulturalizmu