Hrodgar napisał/a:
Śmiał bym się gdyby nie fakt, że w TECHNIKUM na matematyce nauczycielka potrafiła przeczytać podręcznik do przedmiotu, i podyktować przykład z tego podręcznika. Oczywiście cała klasa prywatnie chodziła na korki z matmy.
To nie tak źle. Przynajmniej mieliście dobrze przykład pokazany, my w technikum raczej nie korzystaliśmy z podręcznika, a nauczyciel sam nie potrafił rozwiązać zadanego przez siebie zadania (też nie wymyślonego tylko wziętego z jakichś zeszytów z zadaniami maturalnymi). U mnie nie wszyscy chodzili na korki, niektórzy poprawiali nauczyciela, więc nie musieli, a ja się uczyłam sama w domu.
Swoją drogą dziś nauczycielka ze szkoły policealnej do której chodzę wysłała nam maila, na mail grupowy. Klasa nasza jest żeńska, bo panowie zwiali przed końcem 1 klasy, więc zwracała się do grupy kobiet, zaczynając maila od słów: "Przesyłam panią...".
A ktoś mógłby pomyśleć, że jak nauczycielka, to wykształcona kobieta (choć raczej nie jest po szkole pedagogicznej, a ma kurs z dydaktyki, bo "uczy" przedmiotu zawodowego), no ale czego wymagać od kogoś, kto nawet nie zna programu, którego ma nas uczyć, tylko kombinuje jak to zrobić, żeby uczniowie, którzy już mieli z tym programem kontakt, za nią uczyli tych którzy owego kontaktu nie mieli.
PS słyszałam o przypadku dziewczyny, która studiowała pedagogikę wczesnoszkolną. Była najzdolniejsza na swoim roku, poza małym defektem. Miała dysleksję. A wg wszelkich regulaminów wykładowcy mieli obowiązek ją przepuścić i dać jej dyplom umożliwiający uczenie dzieci. Podobno nawet "który" potrafiła z błędem pisać, więc to już tak na prawdę są problemy, a nie że czasem coś źle, czy przecinek w złym miejscu.
Historyjka niestety nie zmyślona, słyszałam ją od zaufanego źródła.
______________
"Ty jesteś księżniczką, ciebie się nie rucha, ciebie się kocha"