Sytuacja miała miejsce jakiś czas temu i zdarzyła się ona u mnie w mieście.
Sam usłyszałem o tym od matki, która sama dowiedziała się o tym od księdza (ksiądz był na zakupach).
Była sobie babcia, której właśnie zdechł pies, a że babcia mieszka w bloku, a pies dość spory, to musiała coś z nim zrobić, i dowiedziała się, że można spalić takiego psa koło schroniska dla zwierząt w specjalnym piecu, więc spakowała babcia zwierzaka w walizkę na kółkach, bo jakoś musiała uprzyjemnić sobie podróż po mieście.
Idzie dumnie i sadystycznie przez miasto z myślą, że zobaczy jarające się zwłoki psa, i podchodząc do autobusu powstał problem z wniesieniem walizki do środka, ale szybko pomógł pewien przechodzień, który też wsiadał na tym samym przystanku.
Po kilku przystankach powstał mniej więcej ten sam problem u babci, bo tym razem chciała z niego wysiąść, i pech chciał, że pomógł jej ten sam koleś, który pomagał jej wsiąść z walizką. Koleś wysiadał pierwszy, i gdy stanął tylko na pewnym gruncie, to ruszył w kierunku mało znanym dla babci, a babcia nie zdążyła nic krzyknąć, żal jej się zrobił tej walizki, no i sama myśl o psie, że co z nim teraz się stanie.
A teraz można sobie wyobrażać minę złodzieja, pewnie zaliczałaby się do min bezcennych.
Mały bonus na koniec:
Działo się to podczas finału 3 edycji Mam Talent.
Przybiega mama do mojego pokoju z radosną miną, i widać, że chce mi coś powiedzieć.
No to przerywam oglądanie Sadistica i słucham ją, rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
M: Wiesz, że teraz jest finał "Mam Talent"?
Ja: Wiem.
M: Wiesz, który to Ejzenberg?
Ja: No wiem, słyszałem o nim. - (to ten niewidomy)
M: Prokop spytał go po jego występie "Zapragnąłeś spędzić wakacje w Dubaju ... ?".
Ja: No i co z tego?
M: Tak, to ciekawe jak zobaczy ten Dubaj?
Ja: ...
Przypomnę tylko, że trochę minęło od finału Mam Talent, i wszystko jechałem z pamięci, ale z grubsza właśnie tak to wyglądało.
Sam usłyszałem o tym od matki, która sama dowiedziała się o tym od księdza (ksiądz był na zakupach).
Była sobie babcia, której właśnie zdechł pies, a że babcia mieszka w bloku, a pies dość spory, to musiała coś z nim zrobić, i dowiedziała się, że można spalić takiego psa koło schroniska dla zwierząt w specjalnym piecu, więc spakowała babcia zwierzaka w walizkę na kółkach, bo jakoś musiała uprzyjemnić sobie podróż po mieście.
Idzie dumnie i sadystycznie przez miasto z myślą, że zobaczy jarające się zwłoki psa, i podchodząc do autobusu powstał problem z wniesieniem walizki do środka, ale szybko pomógł pewien przechodzień, który też wsiadał na tym samym przystanku.
Po kilku przystankach powstał mniej więcej ten sam problem u babci, bo tym razem chciała z niego wysiąść, i pech chciał, że pomógł jej ten sam koleś, który pomagał jej wsiąść z walizką. Koleś wysiadał pierwszy, i gdy stanął tylko na pewnym gruncie, to ruszył w kierunku mało znanym dla babci, a babcia nie zdążyła nic krzyknąć, żal jej się zrobił tej walizki, no i sama myśl o psie, że co z nim teraz się stanie.
A teraz można sobie wyobrażać minę złodzieja, pewnie zaliczałaby się do min bezcennych.
Mały bonus na koniec:
Działo się to podczas finału 3 edycji Mam Talent.
Przybiega mama do mojego pokoju z radosną miną, i widać, że chce mi coś powiedzieć.
No to przerywam oglądanie Sadistica i słucham ją, rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
M: Wiesz, że teraz jest finał "Mam Talent"?
Ja: Wiem.
M: Wiesz, który to Ejzenberg?
Ja: No wiem, słyszałem o nim. - (to ten niewidomy)
M: Prokop spytał go po jego występie "Zapragnąłeś spędzić wakacje w Dubaju ... ?".
Ja: No i co z tego?
M: Tak, to ciekawe jak zobaczy ten Dubaj?
Ja: ...
Przypomnę tylko, że trochę minęło od finału Mam Talent, i wszystko jechałem z pamięci, ale z grubsza właśnie tak to wyglądało.