@Najlepszy_na_świecie: Gość w materiale mówił o przypadkach, auto jest chujowe, ale zrobię Ci łaskę, jak zejdziesz mi z ceny.
Wiadomo, jak kulturalnie i rzeczowo powiesz, ze sprzęgło leciwe i do wymiany, a to będzie np. z 400 kosztowało, to mówisz, że o te 400 jak zejdzie to weźmiesz.
Niedawno kupowałem z żonka Mazdzinkę Premacy, to pojechaliśmy na stację diagnostyczną Mazdy, anie tam gdzie gość proponował. Przy okazji zajrzeliśmy do książki i faktycznie to co mówił handlarz było udokumentowane, a badania potwierdziły, że wszystko w normie i oprócz tylich nadkol (jak to w tych modelach) to reszta oryginał. To samo mówił sprzedawca.
Sam się wygadał, że nie bawi się w oszukiwanie, bo sporo osób na firmę u niego bierze i zależy mu na renomie, żeby ludzie wracali i polecali, bo lepiej na tym wychodzi niż na kombinowaniu ze szrotem.
Ale kupowanie zawsze z mechanikiem, albo z pasjonatem (jak mój szwagier), co ma taki model i dłubie. Jak Szwagier zajrzał we wszystkie kąty, o gościowi szczena opadła jak mu wygarnął co w tym modelach może być źle. Ale swoim autem jeździ i dłubie w nim już z 13 lat, więc zna je na wylot.
Komisów nie ma się co bać, są i cwaniaki u "prywaciarzy", którzy robią się na biednych Mirków gdzie jeździli autem, które sprowadzili rok temu, ale kasy brak, atak na prawdę to najwięksi handlarze we wsi, sprowadzają szrot, robią go i chwilę potrzymają, żeby zrobić się na Miraska, który z bólem serca oddają wymarzony samochód życia.
Wiadomo handlarze mają to ograne doświadczeniem, ale też jak jest jak gość z nagrania mówił. Jak gość ma na placu 500 maszyn i co tydzień przewija mu się przez plac setka aut, które często i z lawety nie zjadą, a są sprzedane, to po co on ma w ogóle znać historie auta. Prędzej będzie wiedział co się jebie żeby pod tym kątem oszacować auto czy mu się opłaci.
Jak ktoś chce bez ryzyka, z gwarancją, to niech jedzie do salonu, taka prawda.
Ale nie jedźmy po handlarzach, że to ostatnie złodzieje co by matkę sprzedali (są tez tacy, ale nie tylko w tej branży), zawód jak każdy inny.
Jak gość nie wzbudza we mnie zaufania to ie robię z nim biznesu, proste. Tak samo jak mnie olewa i nic nie chce powiedzieć o aucie, nawet wysilić się i powiedzieć co widzi w książce i na obrazku.
Nie oczekuje też że gość powie mi, że "panie to zjebane, to zjebane, tu bite, a te 20 koła to po prostu chce przyciąć na czysto na Tobie frajerze". Raczej jak gość mówi co było, a co nie, uczciwie i nie ukrywa wad, to dobry jest test, czy zależy mu na kliencie, czy mówi: "igła panie, Niemiec do granicy biegł bo się rozmyślił", albo "ja nic nie wiem, sam pan widzisz, jakie jest takie sprzedaje", a jak chuj widać ruszoną klapę bagażnika i pęknięty zderzak.