Avalanger napisał/a:
Czy ja wiem, wykonawców jest tak wielu, że można ochujeć, ale postaram się, przytoczę jedyne ostatnich :
Tommy Trash, Avicii, Tiesto (daje radę pomimo stażu); Chuckie(!!); Dada Life, W&W, NERVO, R3hab, Sebastian Ingrosso, Bingo Players (jeden niestety ostatnimi czasy zmarł ), Knife party, Nicky, a to i tak pierdolony wierzchołek góry lodowej... Przeważnie to leci w normalnych klubach w wielkich miastach.
"to" czyli niestety EDM i to w kiepskim wydaniu, nie, Tiesto nie daje juz rady i to od dluzszego czasu, zaczal grac komercyjnie i pod publiczke a jego koncert na ktorym mialem okazje byc uwazam za jeden ze slabszych wyjazdow na jakakolwiek wieksza impreze. Avicii niestety leci na jedno kopyto i jakos tak srednio to wychodzi, no ale to kwestia gustu, moze mam po prostu uczulenie na komercje
Avalanger napisał/a:
Co Ty pierdolisz, nawet Wet Fingers dają radę, a nie jest to żadne gówno żadna vixa, tylko dance. Poza tym z mojego miasta taki Bream (wiem, nie znasz, w końcu gra właśnie House, Progressive których słuchasz, ale zawsze fajniej hejcić, niż poszukać.) Żeby nie było że jakiś łoś, gość ma kontrakt z Armadą.
Poza tym mnóstwo rodzimych twórców jak Angelo Mike, Miqro, Skytech, Fafaq, Roko a nawet i już taki Dj Kris, który mimo wszystko prezentuje sobą jakiś poziom...
Breama moze i nie kojarze, ale sprawdze przy czasie i zweryfikuje, jesli chodzi o polska scene muzyczna szedlbym raczej w strone Neevalda, Malvee, Pol_On, Poziom X, Sienkiewicz, Siasia czy zaskakujacy mnie swojego czasu Marcin Żyski. Czyli owszem, scena jest, ale scena czegos czego nie uslyszysz w wiekszosci klubow. Chociaz jeden taki nowo otwarty w moim miescie kusi, moze sie w koncu wybiore i zobacze co maja do zaproponowania, bo ponoc bookingi maja sie sypac ciekawe.
Avalanger napisał/a:
Jak pisałem wcześniej, ten epizod trwa do dzisiaj, a robienie z siebie męczenników na siłę to "pedalstwo, ciota i chuj" (tak zapożyczając formułę z określenia "hińskich bajek" )
Stary tworzenie imprezy raz po raz (R.T.I.A. nie odbywaja sie cyklicznie co tydzien) nie jest wg mnie czyms zlym. Ale to, ze w niektorych klubach robi sie z tego sposob na sukces i walkuje co tydzien jest rownie wkurwiajace co napierdalanie modnymi kiedys "4funami" i electro-pompkami bez polotu.