W to, co zrobił Rudy Eugene nie mógł uwierzyć świat. Szaleniec, nazwany przez media "Kanibalem z Miami" dosłownie wyjadł swojej ofierze twarz. W wyniku napaści Ronald Poppo stracił prawie 80 proc. twarzy, w tym lewe oko i nos.
Zdaniem lekarzy z Jackson Memorial Hospital, w którym zrekonstruowano twarz ofiary, 66-letni Poppo dostosowuje się do nowego życia – uśmiecha się, żartuje, mimo ślepoty, nauczył się samodzielnie ubierać, golić, a nawet grać na gitarze. Wciąż pozostaje pod troskliwą opieką terapeuty. W niedzielę, 26 maja mnie rok od tragicznego zdarzenia. Jak w ogóle mogło do niego dojść? Przypomnijmy fakty.
26 maja 2012 roku w godzinach popołudniowych na jednej ze ścieżek rowerowych przechodnie zauważyli dwóch szarpiących się mężczyzn. Akt ten różnił się jednak od innych – mężczyźni byli kompletnie nadzy, a jeden z nich zjadał twarz swojej ofiary.
Jeden ze świadków zdarzenia zawiadomił policję, która kilka minut później zjawiła się na miejscu masakry. Początkowo policjant Jose Rimez oddał jeden strzał w stronę napastnika, jednak nie zakończyło to ataku. Ponowne ostrzeżenia oficera także nie wpłynęły na oprawcę, dlatego został on zastrzelony.
Ofiara została przewieziona do szpitala w stanie krytycznym – około 80 proc. jego twarzy zostało doszczętnie zniszczone przez napastnika. Mężczyzna stracił także lewe oko, a w rezultacie kompletnie przestał widzieć.
Dzięki kamerom przemysłowym świat dowiedział się o szczegółach całego wypadku. Całe zdarzenie trwało 18 minut. Śledztwo policji odkryło także tożsamość oprawcy. Był nim Rudy Eugene – pracownik myjni samochodowej z kryminalną przeszłością. Jego ofiara zdaje się być zupełnie przypadkowa– to bezdomny Ronald Poppo. Dochodzenie wykazało jednak, że mężczyźni spotkali się wcześniej, kiedy to Eugene zaangażował się w pomoc dla bezdomnych.
Jaka była przyczyna wypadku? Początkowo uważano, że "Kanibal z Miami" musiał być pod silnym wpływem narkotyków, jednak policyjne badania wykazały jedynie śladowe ilości marihuany organizmie Eugene’a.
zajebane z onetu.