Droga Chełm - Krasnystaw. Prawie południe. Jakub z Semenem prują autem pożyczonym od Bardaków.
-Jakub, ty naprawdę nie mogłeś choć raz poprosić grzecznie o tę ruinę, he? Przecież na pewno by ci dali bez gadania gdyby wiedzieli, że mamy do zlikwidowania astralny byt co zamienia alkohol w wodę.- Smęcił Semen.
-Toć było grzecznie. Tylko jedna cytrynka do stodoły i króciutka seria z pepeszki po drzwiach frontowych. Mogłem ukatrupić ze dwóch ale niech znają litość, hyhy. - zaśmiał się egzorcysta amator.
-Uważaj staruchu, na czołówkę nas władujesz. - Krzyknął kozak.
-Niech w pole spieprza bo jak nie zdążymy to do końca życia będzie chlał wodę z butelki z akcyzą.
I tak to było. Uprzedzając pytania tak jestem jasnowidzem.