Poszukałem, poszukałem i znalazłem taką wypowiedź:
"Za pytaniem w rodzaju "Czy można już mówić poszłem?" kryje się niepewność co do własnego wyczucia językowego oraz przekonanie, że ktoś tym językiem rządzi. A językiem nikt nie rządzi - on sam się rządzi (swoimi prawami), co sprowadza się do tego, że na jego kształt wpływamy my wszyscy, dyskretnie kierowani przez tych, którzy znają jego zasady, historię itd.
Apelowałabym do nas wszystkich o większe zaufanie do siebie samych, o to, byśmy ufali swojemu wykształceniu, wyczuciu językowemu, oczywiście - "podpartemu" wiedzą fachową, podaną choćby w słownikach. "
To wypowiedź Agnieszki Kubik, sekretarza Rady Języka Polskiego
Wniosek: nigdy nie widziałem takiej pieprzonej hipokryzji. "To wy tworzycie język, my go nie kontrolujemy!", ale "zważywszy na historię, mówimy dyskretnie, jak ma być poprawnie!". I teraz mamy impas, bo "poszłem" jest formą używaną przez 70% ludzi w Polszy? 80%? Wystarczą dwa piwa i wszystkim się nagle zapomina o poprawności języka. Gdzie więc to dostosowywanie języka do żyjących i praktykujących go ludzi? Dawniej Mickiewicz spokojnie pisał o "srebrnym kutasie", dzisiaj polonistka ĘĄ z Rady by was zwyzywała za wulgarność formy. I kolejne pytanie, co będzie dalej? Co z obecnym mógłbym rzec wręcz slangiem? Ze słowami: spoko, epicko, luzik, ziomal, bro, skun, zajebiaszczo, zajefajnie, ruchałem, ruchałbym, fapować i innymi, których używają całe masy społeczeństwa?
Wiecie jak wygląda Rada Języka Polskiego? 80% to ludzie, którzy mają 70+ lat i dawno już powinni sie gdzieś rozkładać, 10% to młode stażystki z cyckami D85 i dekoltem do kolan, żeby starym profesorom się przyjemnie siedziało i chuja robiło, a pozostałe 10% to ludzie, którzy faktycznie coś tam ważnego robią. Ja bym natomiast chciał, żeby taka rada składała się z regge ziomków i dostosowała nasz wspaniały język do XXI wieku. Bo statyczny język polski jest obecnie jednym z najtrudniejszych języków na świecie do nauki dla osób zagranicznych. Mamy wielu świetnych specjalistów, fabryki tworzące towary na cały świat, a nikt nawet nie dąży do tego, aby ułatwić ludziom promocję polski i polskiego języka. Zacznijcie czerpać z angielskiego, z form passive, uproście odmiany przez czasy i pozwólcie słownikom rozwijać się same. Według statystyk rocznie w USA/Anglii powstaje prawie 2500 nowych słów - w Polsce nie powstaje ani jedno. Piękny polski język? Chuj z tym jak jest nieprzydatny do niczego?