Bez wątpienia NATO to potęga, ale dość krucha. Pewnie jakby doszło do konfliktu, któregoś kraju Europy Środkowej z Rosją to NATO przymknęłoby na to oko i oddało na pastwę Rosjan Polskę czy Litwę. Polityka jest dla przywódców NATO ważniejsza niż dobro sojuszników. Podstawą sojuszy militarnych są sojusze regionalne, np. odrodzony pomysł grupy wyszehradzkiej.
Swoją drogą, mówiąc o potędze. Początkowa faza wojny z pewnością byłaby na plus dla sojuszu, ale jeśli w tym czasie niedoszłoby do sukcesu militarnego i pokoania wroga to wygra ta strona, która ma większe rezerwy produkcyjne i ludnościowe. Wojny na wielką skalę zaczyna wojsko zawodowe, kończy wojsko poborowe. To dlatego USA bało się ZSRR, które w szczytowym momencie mogło powołać pod broń 55mln rezerwistów i posiadało na froncie europejskim ponad 50 tys. czołgów. Dla Europy zachodniej była to straszliwa siła.