Mam znajomą która wyjechała do Anglii pracować. Ostatnio zjechała do polski odwiedzić rodzinę i jakoś tak wyszło że się spotkaliśmy na rozmowie. Okazało się że jest w 5 miesiącu ciąży, wiadomo ciąża nie tragedia. Lecz ojcem jest czarnuch , który gdy dowiedział się że będzie miał bachora spierdolił do afrika. No cóż tak to jest gdy się babom zachce spróbować czarnego kutasa (nie wiem kurwa myślą że smakuje jak nuttela bo czarny?). Wiadomo podczas ciąży robi się badania, jej robili miedzy innymi na obecność wirusa HIV (chyba standard gdy ojcem jest czarnuch). Dochodząc do sedna strasznie się cieszyła że niema wirusa bo test na obecność wyszedł pozytywnie...
Chyba trzeba będzie ją uświadomić, że w tym przypadku słowo "pozytywnie" nie oznacza nic dobrego.
Chyba trzeba będzie ją uświadomić, że w tym przypadku słowo "pozytywnie" nie oznacza nic dobrego.