Polecam eksperyment od 2:45
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
17 minut temu
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 16:26
Wielki ból dupy. Póki konstrukcja jest w jednym kawałku i nie zgniła, to po zakupie można zmienić wszystko, łącznie z silnikiem i skrzynią. Warto przy okazji zabezpieczyć podwozie, żeby rude paskudztwo nie schrupało. Że taki remont drogi? Samochody to nie są tanie rzeczy, tanio to można kupić bilet miesięczny.
Ja osobiście wolę starsze auta i je doinwestować, bo są prostsze w utrzymaniu i wiadomo co się w nich psuje, jak to naprawić i od którego producenta części najdłużej wytrzymają.
Ja osobiście wolę starsze auta i je doinwestować, bo są prostsze w utrzymaniu i wiadomo co się w nich psuje, jak to naprawić i od którego producenta części najdłużej wytrzymają.
______________
Wpierdalam cebulę i jestem z tego dumny.
Nieważne ile, ważne jak. Kupiłem kiedyś daewoo nubirę - 50k przebiegu przy 10latach. Faktycznie tyle miała (jakość spalin porównywalna z nowym autem). Tyle, że po jakimś czasie okazało się, że maglownica wyjebana (kręcenie w miejscu), zawieszenie do robienia (przejadę każdą dziurę) - ostatnie 10k robił chyba wnusio dziadka odpierdalając wiejski offroad...
A ja się zastanawiam gdzie u diabła ludzie wykręcają takie przebiegi i czy coś w życiu robią poza siedzeniem za kierownicą? Ja rozumiem, że samochód służbowy może nabić te kilkaset tysięcy w 10 lat, ale przeciętny użytkownik gdzie ma tyle zrobić? Większość Polaków mieszka w dużych miastach i ich aglomeracjach. Tam, też pracują i do pracy mają jakieś 10 km. Po drodze do domu zrobi zakupy, odbierze dziecko ze szkoły. To daje max 25 km dziennie. 125 km w tygodniu roboczym. W weekend liczmy jeden wypad za miasto 50 km w jedną stronę, choć i to w przypadku znacznej większosci osób stanowczo za dużo. A więc 225 km na tydzień. Jak to przemnożymy przez ilość tygodni w roku to wyjdzie 11,5 tys. km na rok. Niech tam raz w roku na wakacje i to pesymistycznie zakłądając z Krakowa do Gdańska i wyjdzie powidzmy 13 tys. km. Gdzie tam do tych magicznych przebiegów po 30 - 40 tys km?? Sam mam w rodzinie samochód 15 letni, który ma 165 tys km. Zdarzały mu się nawet wyjazdy na drugi koniec Europy i nie wiem jak miałbym wykręcić więcej. Chyba musiałbym zamieszkać w tym aucie.
Co to za, pożal się Boże, humanista? Leje wodę, bo wiedzę ma taką co my. A od wielu z nas mniejszą.
Ja mam inny problem. Mam do pracy 10 minut przez co przebieg 12 letniego autka to poniżej 120k km. Będę musiał podkręcać przy sprzedaży by wynik był bardziej wiarygodny. Benzyniak ale mimo wszystko...
Dlatego kupując samochód patrzy się na stan techniczny a nie przebieg, jak się naogląda wystarczająco dużo "igiełek" to można się szybko wyleczyć z magii licznika. Na rynku używanych samochodów, niezależnie od wieku, 95% jest kręconych, nawet tych od prywatnych właścicieli (często sami kupują już z przekręconym licznikiem nawet o tym nie wiedząc). Prawda jest też taka że zadbany samochód z przebiegiem ~250k będzie lepiej jeździł o wiele lepiej i dłużej od tego z realnym przebiegiem 150 ale z zarżniętym przez jakiegoś młotka ślinikiem. Ale i tak przebieg to najmniejszy problem, grunt to nie kupić ulepa po poważnym wypadku.
Podstawa to zimna głowa i pogodzenie się z faktem że idealne auta są w salonie a nie na giełdzie, zawsze trzeba mieć na wejściu jakieś pieniądze na tak zwany "pakiet startowy" i to tylko od nas zależy jak będzie on kosztowny. Czasem lepiej dołożyć kilka złotówek więcej na bardziej kompleksowe przed zakupowe badanie potencjalnego zakupu w ASO albo mechanika, niż kierowanie się komfortem psychicznym bo to praktycznie zawsze odbije się później czkawką. Podobnie jest z defektami karoserii, wątpię żeby jakieś auto przez powiedzmy 10 lat nie miało ani jednej mniejszej lub większej przygody więc nawet nie pytam dlaczego te wszystkie passaty z niemiec mają taki lśniący i nieskazitelny lakier jakby właśnie wyjechały z fabryki. Może owszem są takie samochody które, mają niskie przebiegi i są mega zadbane, ale umówmy się - takich nie sprzedaje się w komisie a już na pewno nie za małe pieniądze. Wszystko zależy od nastawienia, albo żyjemy marzeniami, bierzemy "okazję" i przepłacamy za dobre samopoczucie z zakupu (do czasu), albo pozbywamy się złudzeń i wiemy na czym stoimy.
Podstawa to zimna głowa i pogodzenie się z faktem że idealne auta są w salonie a nie na giełdzie, zawsze trzeba mieć na wejściu jakieś pieniądze na tak zwany "pakiet startowy" i to tylko od nas zależy jak będzie on kosztowny. Czasem lepiej dołożyć kilka złotówek więcej na bardziej kompleksowe przed zakupowe badanie potencjalnego zakupu w ASO albo mechanika, niż kierowanie się komfortem psychicznym bo to praktycznie zawsze odbije się później czkawką. Podobnie jest z defektami karoserii, wątpię żeby jakieś auto przez powiedzmy 10 lat nie miało ani jednej mniejszej lub większej przygody więc nawet nie pytam dlaczego te wszystkie passaty z niemiec mają taki lśniący i nieskazitelny lakier jakby właśnie wyjechały z fabryki. Może owszem są takie samochody które, mają niskie przebiegi i są mega zadbane, ale umówmy się - takich nie sprzedaje się w komisie a już na pewno nie za małe pieniądze. Wszystko zależy od nastawienia, albo żyjemy marzeniami, bierzemy "okazję" i przepłacamy za dobre samopoczucie z zakupu (do czasu), albo pozbywamy się złudzeń i wiemy na czym stoimy.
Jeśli interesuje się ktoś ekonomią to polecam poczytać pana Akerlofa . Gościu dostał w 2001 roku nagrodę Nobla za udowodnienie, że w teorii nie kupisz dobrego używanego auta.
Oczywiście istnieją wyjątki, ale większość używek to niesamowity złom.
Oczywiście istnieją wyjątki, ale większość używek to niesamowity złom.
@ellsworth
Bzdury opowiadasz. Ja mając nie całe 22 lata, przez ostatni rok zrobiłem ponad 20k km prywatnym samochodem. A gdzie praca do której i w której jeżdżę służbowym...
Bzdury opowiadasz. Ja mając nie całe 22 lata, przez ostatni rok zrobiłem ponad 20k km prywatnym samochodem. A gdzie praca do której i w której jeżdżę służbowym...
______________
卐 HEIL 卐
Osobiście stwierdzam, że wolę kupić diesla który ma 500 tyś przebiegu i mieć pewność, że auto jeździ, ma się dobrze i wszystko jest OK niż, klekota z przebiegiem 100-200tyś, który rozleci się na dniach bo pewnie był kręcony w chuj razy.
@kacpereczeq12
Napisał, że się zastanawia, podał przykładowe wyliczenie i opisał swój przykład. A ty odpowiadasz mu, że opowiada bzdury. Przecież on nigdzie nie napisał, iż definitywnie neguje wysokość przebiegów, czytaj ze zrozumieniem... -_-
Napisał, że się zastanawia, podał przykładowe wyliczenie i opisał swój przykład. A ty odpowiadasz mu, że opowiada bzdury. Przecież on nigdzie nie napisał, iż definitywnie neguje wysokość przebiegów, czytaj ze zrozumieniem... -_-
Hehe ja właśnie próbuję sprzedać 10 letni samochód po dziadku z przebiegiem 60 tys. i ludzie kontaktują się ze mną tylko po to żeby mi nawrzucać. Ktoś zna warsztat gdzie mógłbym podkręcić licznik? Do ilu podkręcić żeby było bardziej wiarygodnie ?
Ja jak bym kupował, nowszą furę to tylko benzyna, może spalanie większe, ale nie ma filtrów cząsteczek stałych i tak dalej, nie ma co się psuć w silniku i można zagazować.
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zobligowała nas do oznaczania kategorii wiekowych
materiałów wideo wgranych na nasze serwery. W związku z tym, zgodnie ze specyfikacją z tej strony
oznaczyliśmy wszystkie materiały jako dozwolone od lat 16 lub 18.
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów
Jeśli chcesz wyłączyć to oznaczenie zaznacz poniższą zgodę:
Oświadczam iż jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na nie oznaczanie poszczególnych materiałów symbolami kategorii wiekowych na odtwarzaczu filmów