📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Wczoraj 22:48
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
58 minut temu
🔥
Śmierć na tankowcu
- teraz popularne
Art. 182. Własność roju pszczół
Kodeks cywilny
§ 1. Rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia. Właścicielowi wolno w pościgu za rojem wejść na cudzy grunt, powinien jednak naprawić wynikłą stąd szkodę.
§ 2. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu nie zajętym, właściciel może domagać się wydania roju za zwrotem kosztów.
§ 3. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu zajętym, staje się on własnością tego, czyją własnością był rój, który się w ulu znajdował. Dotychczasowemu właścicielowi nie przysługuje w tym wypadku roszczenie z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia.
Kodeks cywilny
§ 1. Rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia. Właścicielowi wolno w pościgu za rojem wejść na cudzy grunt, powinien jednak naprawić wynikłą stąd szkodę.
§ 2. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu nie zajętym, właściciel może domagać się wydania roju za zwrotem kosztów.
§ 3. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu zajętym, staje się on własnością tego, czyją własnością był rój, który się w ulu znajdował. Dotychczasowemu właścicielowi nie przysługuje w tym wypadku roszczenie z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia.
Wzywać strażaków do czegoś co mógłby zrobić pierwszy lepszy pszczelarz... Gdyby tylko kurwa ktoś pomyślał, żeby po niego zadzwonić.
Tilg_die_Schmach napisał/a:
Wzywać strażaków do czegoś co mógłby zrobić pierwszy lepszy pszczelarz... Gdyby tylko kurwa ktoś pomyślał, żeby po niego zadzwonić.
W dzisiejszych czasach mało kto ma kontakt do pszczelarza, który nie jest dziadkiem lub wujkiem mieszkającym w domu starców. A numer do straży znają wszyscy
Pamiętam jak półtora roku temu na jednych z zajęć z pszczelarstwa na mojej uczelni mieliśmy okazję z bliska zobaczyć rojące się pszczoły. To było pierwsze rojenie po zimie i mój sweterek był cały w miodowych kupach
Dzwonisz na 112 i to oni mają myśleć i zadzwonić po pszczelarza, a jeśli nie to nie.
Od razu przypomina mi się mój dziadek. Za domem mamy pasiekę ale niestety gdy umarł nikt sie nią nie zajmuje bo nie mamy o tym pojęcia i czasu. Co roku na wiosnę otwierał po kolei ule i jeśli były dwie matki jedną trzeba było zabić, żeby połowa roju za nią nie poleciała. Zmieniał ramki, dawał nastawki i wirówka, na zimę zostawiał im cukier i szczelnie zamykał żeby nie wymarzły. Starsze pokolenie było zupełnie inne, lepsze, potrafili włożyć w ul ręce bez strachu a większość z nas spierdala przed pająkiem, szkoda że z roku na rok jest coraz mniej pszczelarzy i mamy dostępny ten jakże chujowy "kupny" miód.