Przyszła mi w tym momencie do głowy prosta symulacja pokazująca jak mógłby wyglądać racjonalny, zdroworozsądkowy, pozbawiony wszelkich naleciałość ideologicznych system podatkowy: Załóżmy, że likwidujemy WSZYSTKIE podatki, a na ich miejsce zostawiamy tylko ten najefektywniejszy i najprostszy w poborze (czyli najwygodniejszy zarówno dla państwa, jak i obywateli) - podatek VAT. Oczywiście z JEDNĄ STAWKĄ (NA WSZYSTKO) - obecnie 23%; nie ma oczywiście żadnych racjonalnych powodów, żeby różnicować stawki VAT; takie różnicowanie wynika wyłącznie z czystej ideologii i sprzyjająca jedynie nadużyciom podatkowym.
VAT jest podatkiem od konsumpcji - jego ciężar ponoszą obywatele kupując dobra i usługi (często nawet nie wiedząc o tym, że płacą w cenie podatek). Wg oficjalnych danych GUS Polacy konsumują - tj. kupują dobra i usługi - o wartości ok. 60% PKB (lub, jak kto woli, 60% naszego rocznego PKB tworzy konsumpcja - czyli zakupy dóbr i usług właśnie). W tej chwili nasze roczne PKB wynosi ok. 1 bilion 600 miliardów złotych.
A zatem 60% tej wartości to 960 miliardów złotych - taka jest wartość rocznych zakupów - dóbr i usług - dokonywanych przez Polaków. 23% od tej kwoty to 220 miliardów złotych (dla porównania w 2012 roku państwo uzyskało ze WSZYSTKICH PODATKÓW POŚREDNICH - CZYLI Z VAT, AKCYZY I PODATKU OD GIER ŁĄCZNIE - tylko 195 miliardów złotych, w tym z VAT-u tylko 132 miliardy złotych).
W 2012 roku WSZYSTKIE dochody budżetu państwa wyniosły ok. 293 miliardy. A wiec: 293 - 220 miliardów - w nowym systemie mamy o 73 miliardy mniej. No ale w nowym systemie ludzie i firmy nie płacą podatków dochodowych (ani żadnych innych) więc konsumpcja może wzrosnąć od razu o CO NAMNIEJ ok. 70 miliardów (PIT i CIT łącznie w 2012ym), a tym samym będzie dodatkowe ok. 16 miliardów z nowego VAT.
No ale zostaje mam nadal do "uzupełnienia" 57 miliardów...
Dochody niepodatkowe państwa (dywidendy, grzywny, wpłaty z zysku NBP itd.) to w roku 2012 ok. 23 miliardy. No to zostaje nam jeszcze 34 miliardy do "zrównania" ze stanem obecnym.
No ale przecież zlikwidujemy w tym systemie ogromna część administracji podatkowej - tej która zbiera teraz podatki dochodowe, akcyzę, podatki od nieruchomości i inne badziewie, no to na skutek zmniejszenia tych kosztów biurokratycznych ww. niedobór zmniejszy się jeszcze o co najmniej połowę; dodatkowy efekt będzie polegal na ogromnym zmniejszeniu kosztów działalnosci przedsiębiorstw (mniej księgowych i pracowników kadrowych, o wiele mniejsze koszty sprawozdawcze i związane z kontrolami itd), co wpłynie na podniesienie wynagrodzeń, a tym samym wpływy z VAT będą jeszcze rosly.
No a przy okazji zlikwidujemy tez ogromną część szarej strefy (w zatrudnieniu "na czarno", "lewych" dochodach itd.), która obecnie - wg oficjalnych danych GUS - wynosi aż ok. 30% PKB), a co za tym idzie konsumpcja w "białej strefie" skoczy o kilkadziesiąt miliardów rocznie, a tym samym wpływy z VAT jeszcze wzrosną i bez problemu wyjdziemy "na swoje"…
I tym sposobem - zastępując WSZYSTKIE dotychczasowe podatki podatkiem JEDYNYM wychodzimy jako państwo "dochodowo" dokładnie na to samo (tak naprawdę zwiększymy dochody państwa - bo szara strefa będzie stopniowo, bardzo wyraźnie zanikać, a zarobki, a tym samym konsumpcja skoczy gwałtownie), a o ile mniej urzędasów (kilkadziesiąt tysięcy mniej), kontroli, mitręgi i udręki podatkowej; będziemy państwem bez PIT-ów, zeznań, tłumaczenia się z dochodów itd…
Oczywiście dodatkowym GIGANTYCZNYM plusem będzie lawionowy napływ do Polski zagranicznych inwestycji bezpośrednich i pośrednich - bo staniemy sie rajem podatkowym (w zakresie podatku dochodowego) na skalę światową.
Ale obecnie nam panująca czerwona hołota nigdy na to nie pozwoli - bo dla nich ideologia jest ważniejsza niż zdrowy rozsądek… No i możliwość stałej inwigilacji obywateli…
Czekam na wasze opinie, bo niby ładnie pięknie, ale no właśnie ALE...
VAT jest podatkiem od konsumpcji - jego ciężar ponoszą obywatele kupując dobra i usługi (często nawet nie wiedząc o tym, że płacą w cenie podatek). Wg oficjalnych danych GUS Polacy konsumują - tj. kupują dobra i usługi - o wartości ok. 60% PKB (lub, jak kto woli, 60% naszego rocznego PKB tworzy konsumpcja - czyli zakupy dóbr i usług właśnie). W tej chwili nasze roczne PKB wynosi ok. 1 bilion 600 miliardów złotych.
A zatem 60% tej wartości to 960 miliardów złotych - taka jest wartość rocznych zakupów - dóbr i usług - dokonywanych przez Polaków. 23% od tej kwoty to 220 miliardów złotych (dla porównania w 2012 roku państwo uzyskało ze WSZYSTKICH PODATKÓW POŚREDNICH - CZYLI Z VAT, AKCYZY I PODATKU OD GIER ŁĄCZNIE - tylko 195 miliardów złotych, w tym z VAT-u tylko 132 miliardy złotych).
W 2012 roku WSZYSTKIE dochody budżetu państwa wyniosły ok. 293 miliardy. A wiec: 293 - 220 miliardów - w nowym systemie mamy o 73 miliardy mniej. No ale w nowym systemie ludzie i firmy nie płacą podatków dochodowych (ani żadnych innych) więc konsumpcja może wzrosnąć od razu o CO NAMNIEJ ok. 70 miliardów (PIT i CIT łącznie w 2012ym), a tym samym będzie dodatkowe ok. 16 miliardów z nowego VAT.
No ale zostaje mam nadal do "uzupełnienia" 57 miliardów...
Dochody niepodatkowe państwa (dywidendy, grzywny, wpłaty z zysku NBP itd.) to w roku 2012 ok. 23 miliardy. No to zostaje nam jeszcze 34 miliardy do "zrównania" ze stanem obecnym.
No ale przecież zlikwidujemy w tym systemie ogromna część administracji podatkowej - tej która zbiera teraz podatki dochodowe, akcyzę, podatki od nieruchomości i inne badziewie, no to na skutek zmniejszenia tych kosztów biurokratycznych ww. niedobór zmniejszy się jeszcze o co najmniej połowę; dodatkowy efekt będzie polegal na ogromnym zmniejszeniu kosztów działalnosci przedsiębiorstw (mniej księgowych i pracowników kadrowych, o wiele mniejsze koszty sprawozdawcze i związane z kontrolami itd), co wpłynie na podniesienie wynagrodzeń, a tym samym wpływy z VAT będą jeszcze rosly.
No a przy okazji zlikwidujemy tez ogromną część szarej strefy (w zatrudnieniu "na czarno", "lewych" dochodach itd.), która obecnie - wg oficjalnych danych GUS - wynosi aż ok. 30% PKB), a co za tym idzie konsumpcja w "białej strefie" skoczy o kilkadziesiąt miliardów rocznie, a tym samym wpływy z VAT jeszcze wzrosną i bez problemu wyjdziemy "na swoje"…
I tym sposobem - zastępując WSZYSTKIE dotychczasowe podatki podatkiem JEDYNYM wychodzimy jako państwo "dochodowo" dokładnie na to samo (tak naprawdę zwiększymy dochody państwa - bo szara strefa będzie stopniowo, bardzo wyraźnie zanikać, a zarobki, a tym samym konsumpcja skoczy gwałtownie), a o ile mniej urzędasów (kilkadziesiąt tysięcy mniej), kontroli, mitręgi i udręki podatkowej; będziemy państwem bez PIT-ów, zeznań, tłumaczenia się z dochodów itd…
Oczywiście dodatkowym GIGANTYCZNYM plusem będzie lawionowy napływ do Polski zagranicznych inwestycji bezpośrednich i pośrednich - bo staniemy sie rajem podatkowym (w zakresie podatku dochodowego) na skalę światową.
Ale obecnie nam panująca czerwona hołota nigdy na to nie pozwoli - bo dla nich ideologia jest ważniejsza niż zdrowy rozsądek… No i możliwość stałej inwigilacji obywateli…
Czekam na wasze opinie, bo niby ładnie pięknie, ale no właśnie ALE...