Autentyk, sprzed 2 dni
Przyjeżdżam do mechanika samochodowego na umówioną wcześniej wymianę świec żarowych. Ustawiam się przed budynkiem warsztatowym celem wjazdu "na kanał". Mechanik otwiera jedno skrzydło metalowej bramy wjazdowej. Podchodzi do drugiego i zaczyna się z nim szarpać. Z wyraźnym trudem, bo po solidnym uderzeniu z bara, udaje mu się je otworzyć.
Wjeżdżam, wysiadam i pytam co jest nie tak z drzwiami. W odpowiedzi słyszę:
Niedawno przyjechał klient na naprawę hamulców. Ponieważ miał niesprawne hamulce, to niewyhamował i przypierdolił w bramę.
Nie miałem więcej pytań
Przyjeżdżam do mechanika samochodowego na umówioną wcześniej wymianę świec żarowych. Ustawiam się przed budynkiem warsztatowym celem wjazdu "na kanał". Mechanik otwiera jedno skrzydło metalowej bramy wjazdowej. Podchodzi do drugiego i zaczyna się z nim szarpać. Z wyraźnym trudem, bo po solidnym uderzeniu z bara, udaje mu się je otworzyć.
Wjeżdżam, wysiadam i pytam co jest nie tak z drzwiami. W odpowiedzi słyszę:
Niedawno przyjechał klient na naprawę hamulców. Ponieważ miał niesprawne hamulce, to niewyhamował i przypierdolił w bramę.
Nie miałem więcej pytań