Został skazany, bo łowił ryby we własnym oczku wodnym! Pan Henryk ma przepracować społecznie 30 godzin oraz zapłacić karę finansową. Dlaczego? Prokuratura uznała, że ryby znalazły się w oczku, bo wylała pobliska rzeka, a więc nie są własnością rolnika. Mężczyzna uległ wypadkowi i nie może pracować, a łowił, bo był głodny. Wartość złowionych okazów to... 9,05 zł.
📌
Wojna na Ukrainie
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 18:14
📌
Konflikt izrealsko-arabski
- ostatnia aktualizacja:
Dzisiaj 2:25
Został skazany, bo łowił ryby we własnym oczku wodnym! Pan Henryk ma przepracować społecznie 30 godzin oraz zapłacić karę finansową. Dlaczego? Prokuratura uznała, że ryby znalazły się w oczku, bo wylała pobliska rzeka, a więc nie są własnością rolnika. Mężczyzna uległ wypadkowi i nie może pracować, a łowił, bo był głodny. Wartość złowionych okazów to... 9,05 zł.
Wkurwiają mnie prokuratorzy, którzy dopierdalają biednym ludziom za sprawy tego typu. Jak ktoś jest biedny to nie wynajmie adwokata, na prawie się raczej tez nie zna i zostaje tylko mu jego słowo przeciwko słowu prokuratora.
A to nie jest ten Oczy Kobry z menele.tv >?
Witamy w polsce ! Zawsze pod górkę dla ludzi byle by skurwielą z wiejskiej żyło się dostatnio upierdolą nawet biednych ...
Pewnie mnie teraz wszyscy zjebią ale chuj tam. Oczywistym jest, że starorzecze to część rzeki i wszystkie ryby w nim nie powstały z błota tylko wpłynęły przy wysokim stanie wody z rzeki (tak samo wypływają dalej przy ponownym zalaniu). Prawo własności terenu dotyczy ziemi a wszelkie zbiorniki naturalne (i wszystko co w nich) na tym terenie należą do Państwa.
Właściciel jedyne co może na tym terenie to kosić trawę i nic więcej bez stosownych zezwoleń. Nie ma prawa nawet zabrać wiadra torfu do doniczek.
Dodatkowo właściciel terenu graniczącego z rzeką czy jeziorem ma obowiązek udostępnić swobodne przejście wzdłuż niej. Nie może grodzić płotu do lustra wody, a nawet jeśli ogrodzi to każdy spacerowicz, wędkarz czy wycieczka cyganów może wejść na ten zagrodzony teren idąc wzdłuż linii brzegowej bez względu czy to się właścicielowi podoba czy nie; na podstawia Prawa Powszechnego Korzystania z Wód.
Rodzice kolegi kupili działkę nad Narwią kilkanaście lat temu. Działkę mieli niby do samej wody ale płot postawili zapobiegawczo 10m od rzeki. Niestety działka stała po zewnętrznej zakola. W tej chwili część płotu od strony rzeki odpłynęła 4 lata temu, a sama rzeka zaczyna się 6m w głąb działki od miejsca gdzie zaczynał się płot. I co niby wszystkie ryby teraz 16m od brzegu to ich??? Tak samo taras zalewowy rzeki to część rzeki podlegająca ciągłym zmianom i zgodnie z prawem jest tam dozwolony tylko wypas bydła i koszenie trawy.
Już pomijam fakt skąd ten biedny Pan miał sieć i do czego jej z kolegą wcześniej używali. Co innego gdyby karasie na wędkę łowił. Niech sprzeda pole bo i tak nie jest w stanie czerpać z niego korzyści to się mu sytuacja poprawi.
Właściciel jedyne co może na tym terenie to kosić trawę i nic więcej bez stosownych zezwoleń. Nie ma prawa nawet zabrać wiadra torfu do doniczek.
Dodatkowo właściciel terenu graniczącego z rzeką czy jeziorem ma obowiązek udostępnić swobodne przejście wzdłuż niej. Nie może grodzić płotu do lustra wody, a nawet jeśli ogrodzi to każdy spacerowicz, wędkarz czy wycieczka cyganów może wejść na ten zagrodzony teren idąc wzdłuż linii brzegowej bez względu czy to się właścicielowi podoba czy nie; na podstawia Prawa Powszechnego Korzystania z Wód.
Rodzice kolegi kupili działkę nad Narwią kilkanaście lat temu. Działkę mieli niby do samej wody ale płot postawili zapobiegawczo 10m od rzeki. Niestety działka stała po zewnętrznej zakola. W tej chwili część płotu od strony rzeki odpłynęła 4 lata temu, a sama rzeka zaczyna się 6m w głąb działki od miejsca gdzie zaczynał się płot. I co niby wszystkie ryby teraz 16m od brzegu to ich??? Tak samo taras zalewowy rzeki to część rzeki podlegająca ciągłym zmianom i zgodnie z prawem jest tam dozwolony tylko wypas bydła i koszenie trawy.
Już pomijam fakt skąd ten biedny Pan miał sieć i do czego jej z kolegą wcześniej używali. Co innego gdyby karasie na wędkę łowił. Niech sprzeda pole bo i tak nie jest w stanie czerpać z niego korzyści to się mu sytuacja poprawi.
Poszukiwane namiary na właściciela (poszkodowanego), chcę mu pomóc.